12

1.7K 81 17
                                    

Przez ostatnie dni Madie i bliźniacy zachowywali się dziwnie - unikali mnie i wiecznie ,,mieli coś ważnego do zrobienia". To zaczynało doprowadzać mnie do szału ,,Nie dość, że straciłam już szansę na związek z osobą, która mi się podoba, to teraz jeszcze moja przyjaciółka zaczęła mnie olewać. Nie mogę jeszcze jej stracić!" Musiałam jednak przestać o tym myśleć, bo Profesor Binns zwrócił mi uwagę, że nie uważam na lekcji. ,,Jak ja nie lubię tego przedmiotu!" Po Historii Magii miałam Transmutację z Gryfonami, a Ślizgoni z piątego roku oraz Gryfoni mieli po nas lekcje z Binnsem.
- No hej Di, co tam? Cześć Ryan. - Marcus i Higss podeszli do nas i byli w dobrych humorach. Kontem oka spojrzałam na Madie, która obserwowała Margaret. Sama też skierowałam na nią wzrok i przeszedł mnie dreszcz - uważnie nam się przyglądała. Zestresowałam się i wróciłam do rozmowy z chłopakami, do której przyłączyły się moje przyjaciółki.
- Hej chłopaki. - Soph jak zwykle próbowała zwrócić uwagę Terrence'a na siebie, ale nie udawało się jej to.
- Hej Soph, co tam u was słychać? Bo jak widzę u mojej siostry i przyszłego szwagra jest wszystko w jak najlepszym porządku. - myślałam, że zwymiotuję mu na buty, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam.
- Słyszałeś to George, on już przyjął go do rodziny! - na całym korytarzu było słychać śmiechy bliźniaków.
- No to powiem ci bracie, że Diana ma niesamowitego przyszłego męża. Przy nim zawsze będzie tą piękniejszą i mądrzejszą - ,,Nie pomagacie..." popatrzyłam na Madie i Soph. To były dwie skrajne reakcje, Mad była rozbawiona i zażenowana jednocześnie, a druga wręcz kipiała ze złości. Natomiast Ryan mocno przyciągnął mnie do siebie ramieniem i powiedział mi na ucho.
- Co za kretyni. Kiedyś za to zapłacą.
- Taaak... - odparłam obojętnie.
- Przyznaj Weasley, że po prostu jesteś zazdrosny o to, że oni są w związku, a ty dalej samotny. - Soph nie wytrzymała i wkroczyła do akcji.
- Jeśli dobrze pamiętam, to ty też nie masz nikogo Anderson. - wszyscy już byli zaaferowani tą sprawą. Isabell i Margaret podeszły bliżej, nastawiając uszy. Ja, mój brat, Maxwell i Higss też. Mad przybliżyła się do mnie, a Soph zaczęła kłótnię z George'em na cały korytarz.
- Jesteście żałośni! Dokuczacie innym, bo są lepsi od was lub słabsi, chociaż to trudne. - czułam w jej słowach dawny ból, który ja już z siebie wyrzuciłam podczas jednej z rozmów w Skrzydle Szpitalnym.
- Tak? Czyli osoba, która desperacko próbuje zwrócić uwagę jakiegoś typa, który jej nie zauważa jest lepsza od nas? - dziewczyna zmieniła się w dojrzałego pomidora, a przez tłum przeszły szepty. ,,To robi się coraz ciekawsze." Ta dwójka kłóciła się o wszystko, a ja popatrzyłam na Wooda i Katie. Ona wyglądałam na wyluzowaną przy nim w przeciwieństwie do mnie przy Ryanie. Cała sytuacja skończyła się gdy mieliśmy wchodzić do klas.

Usiadłam na Transmutacji razem z Soph. Lekcja była nudna i mało kto słuchał. Wszyscy spoglądali raz na moją towarzyszkę z ławki, a potem na Weasleya. Przyglądnęłam się tej dwójce uważne - ona cała czerwona i zła, on ponury ,,Czemu oni tak się przejęli tą kłótnią, to do nich niepodobne, a przynajmniej nie do George'a." Po lekcji, na której jakimś cudem zdobyłam parę punktów, poszłyśmy do biblioteki. W pomieszczeniu w standardowym miejscu czekał tam na nas Cedrik, a raczej na Madie. Usiadłyśmy przy jednym ze stolików i odpoczywałyśmy w ciszy, którą przerwała Soph.
- Czy ciebie nie denerwują te pacany? - niby takie standardowe pytanie jak na nią, ale jednak mnie nim zaskoczyła.
- Denerwują. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Co roku są gorsi. Już wolałabym, znowu dostać łajnobombą, niż rozmowę z nimi.
- Nie przesadzaj. Podczas rozmowy nie dostaniesz wstrząsu mózgu czy innych ciężkich obrażeń... tak sądzę.
- Tak i nie. Z nimi nawet podczas rozmowy może ci się coś stać... nawet jeśli o tym nie wiedzą. - ,,Czyli ta sytuacja z Terrence'em ją tak trapi. I jeszcze ta afera sprzed dwóch lat. Biedactwo..."
- Masz rację... - na tym skończyła się nasza rozmowa, bo pojawili się koło nas Madie i Ced.
- To co dziś porabiacie? - zapytał zadowolony chłopak.
- Ja prawdopodobnie nic. Chce trochę odpocząć od wszystkiego, więc będę sobie leżeć. - i to była prawda. Chciałam sobie zrobić dzień wolnego.
- No ja nic nie planowałam. Jak każdego dnia spróbuję zrozumieć eliksiry. - powiedziała ponuro Sophie.
- Chcesz powiedzieć, że codziennie czytasz podręcznik od eliksirów? - Ced zrobił duże oczy.
- Podręcznik i kilka innych książek o nich. Moi rodzice podczas przerwy świątecznej powiedzieli mi, że jeśli się nie poprawie, to... to przepiszą mnie do Beauxbatons. - zamilkliśmy.
- Jak to cię przepiszą?! -nawet nie usłyszałam jak bibliotekarka mnie uciszyła.
- Jeśli nie poprawią mi się oceny, to mnie wypiszą z Hogwartu i przepiszą do Beauxbatons. Powiedzieli, że to przez was i chłopaków mam tak kiepskie oceny, więc zmiana szkoły powinna załatwić sprawę. - byliśmy w szoku. ,,Nie może być już gorzej, niż jest teraz..."

TY WREDNA ŻMIJO (Oliver Wood)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz