3 dzień projektu
Wczoraj miałamspokój. Rodzice gdzieś wyszli. Na jakieś wystawne przyjęcie, naktóre mnie nie zabierali. Na szczęście. Oni oczywiście używalitego przeciwko mnie, że nie jestem tego godna, że wolą się ze mnąnigdzie nie pokazywać. Wstyd mieć taką córkę, wstyd ją ludziompokazać.
Jakże byłam z tego powodu szczęśliwa.
Spędziłamwieczór ze słodyczami i anime. Kooocham !!!
Dobrze, że dziśnic nie ma ważnego, bo kolejny zawalony test by nie przeszedł.Zawalony test.... serio 96% to zawalony – przewróciłam oczami natę myśl- niektórzy się cieszą jak zaliczą.
Czemu muszę żyćw tak pojebanej rodzinie.
Dziś jeszcze nie idę na halę –westchnęłam, ze smutku – musiałam iść na obowiązkowe zebranieklubu naukowego. Czyli miejsca gdzie zbiera się większośćzarozumialców ze szkoły.
Ogarnij się Ami, wejdziesz tamposiedzisz 2 godziny i wyjdziesz. Będzie jak zawsze.
Inacisnęłam klamkę.
- Część Ami, słyszałem że poległaśostatnio – powiedział Kamachi Masu patrząc na mnie z wyższością,spod kwadratowych okularów.
- No, właśnie jak mogłaśpopełnić taaak prosty błąd – wtórowała mu z drwiną w głosie,nasza księżniczka, piękna jak lalka, a do tego mądrala. Onapowinna być córką moich rodziców. Chciałam przejść nanajdalsze miejsce w sali i tam się schować, nie reagując. Jednakksiężniczka się nie poddawała, nie lubi być ignorowana.
- tona pewno przez to, że zaczęłaś zadawać się z tymi głupkami –wybuchnęła szyderczym śmiechem – przepraszam chciałampowiedzieć siatkarzami – uśmiechnęła się do mnie z nibyskruchą.
- Tak masz racje przez dwa dni nauczyłam się jak niebyć suką dla wszystkich, powinnaś spróbować –zaczęłam rozpakowywać się, nie pozwoliłam sobie na uśmiechnięciesię do niej. Takich ludzi najbardziej boli ignorowanie. W duchujednak skakałam z radości. Rozległo się kilka chichotów.
Większośćludzi tu nie było złych.
EmikoShirai była miła, mądra i strasznie nieśmiała.
Nobuo,Yeijiro, Tomiji byli typowymi kujonami. Którzy dosłownie żylinauką. Mogli siedzieć i godzinami rozmawiać o jakimś jednymzagadnieniu naukowym, rozważając je z każdej strony. Mój mózgprzy tym wymiękał. Jednak nie byli źli, byli mili i pomocni. Jakktoś był na tyle cierpliwy by z nimi rozmawiać.
Kita Yasudasiedziała non stop głową w książce.
I świta zarozumialców Kamachi Masu, księżniczka, jej przyjaciółka i Adachi Eizo.
Ija. W świecie nauki serio nie było normalnych osób.Przynajmniejnie w mojej szkole. W anime nieraz są miłe i uczynne dziewczyny, które są mądre, albo to samo z chłopakami. Często grają roledrugoplanowe i są takimi dobrymi charakterami.
Gdzie oni siępodziali w mojej szkole? Chociaż jedna osoba. Pliss.
- Isewybacz jej – zaczęła jej przyjaciółka, Ise Aoki "księżniczka"gotowała się ze złości na moje słowa – spójrz na nią wyglądajak pasztet, do tego okazało się, że nie jest nawet mądra. Wyżywasię na tobie
Zamiast przejmować się tym co mówi, myślałamjak bardzo irytujący jest jej piskliwy głos. Słyszałam te słowana co dzień, ale każde takie słowo tak samo raniło. Człowiek niejest w stanie uodpornić się na takie gadanie.
A wewnętrznaja im wtórowała. Mają rację !!! Mają rację !!!
Przyjaciółkaksiężniczki, coś tam jeszcze mówiła o braku przyjaciół,chłopaka itp.
- Żaden chłopak nigdy by jej nie tknął –dodał Adachi Eizo chichocząc.Powinnamwstać i wyjść stamtąd. Rzucić to wszystko w cholerę i uciec.Jednak nie mogłam.
Wiedziałam też, że odezwanie się tylkopogorszy sprawę, jak w przypadku rodziców.
Siedziałam tam więcznosząc ich kpiny. Przywykłam do tego, ale łzy i tak zbierały misię w oczach. Wbiłam sobie nawet paznokcie w dłoń, by skupić sięna czymiś innym i by one nie popłynęły.
Tyradaniedługo się skończyła. Zaczęli omawiać najbliższy konkursprzedmiotów ścisłych, zagadnienia jakie musimy umieć, test któryodbędzie się niedługo by wybrać reprezentantów.Nie chciałamtu siedzieć, z tymi ludźmi. Nie chciałam brać w tym udziału.Jednak wezmę, nawet będę się uczyć by zdać ten test.
Choćto i tak nie da mi ani akceptacji tych ludzi, ani rodziców, aninikogo.
Zawszę będzie źle, zawsze będę nikim, zawszę będębrzydka i głupia. Nikt nigdy mnie nie zechce, zawszę będęsamotna.... Nikt nigdy nie zaakceptuję takiego gówna.
Zaczęłam sama się nakręcać. Nasz kapitan skończył mówić to conajważniejsze, więc po prostu wstałam i wyszłam. W sumie prawiewybiegłam.
Łzy zaczęły mi powoli spływać po policzku. Nieumiałam ich dłużej powstrzymać, byłam zła na siebie. Cosprawiło, że jeszcze bardziej chciałam płakać. Sama sięnakręciłam.
Jeszcze słyszałam za sobą śmiechzarozumialców. Biegłam płacząc, nawet nie wiedziałam gdzie.
Nie chciałam wracać do domu, nie chciałam być nigdzie.Chciałam zniknąć.
Szłam i starałam się siebie uspokoić.
Nie nakręcaj się, oddychaj. To nie prawda, nakręcasz się.
Jasne oni mają racje jestem beznadziejna, jestem brzydka...mogła bym nie istnieć, było by bez różnicy.
- Mądrala –słyszałam zdziwione głosy.
- Wszystko gra ? – odezwał sięinny głos.
Podniosłam głowę, byłam w pobliżu hali, a oniwłaśnie zaczynali trening. No tak nie byłam na tym kole nawet półgodziny. Stało tam pół drużyny i patrzało się na zapłakanąmnie.
Cudownie tego jeszcze mi brakowało.
- Powiedz kto Ci to zrobił - powiedział chłopak, z groźną miną - zbije go na kwaśne jabłkoStałam osłupiała.
- Trzymaj – blondyn, w dłuższych włosach podał mi chusteczkę uśmiechającsię przyjaźnie.Nie byłam w stanie się odezwać, po prostuwzięłam ją i poszłam dalej. Byłam zażenowana. Nikt nie powinienmnie widzieć w takim stanie.
Szłam przed siebie starając sięuspokoić. Nawet nie miałam gdzie iść. Nie miałam swojego miejscaw tym świecie.
YOU ARE READING
Mądrala, którą uwolniła siatkówka
RomanceOpowieść o dziewczynie, która żyła w piekle. Spokój znalazła na hali do siatkówki. Bohaterowie i inspiracja z Haikyuu!!