Tsukiyomi klęczał na srebrnej posadzce. Miejsce, które kiedyś nazywał domem, było dla niego obce i zimne. Plac przed wejściem do pałacu, na którym niegdyś przesiadywał z przyjaciółmi, stało się jego miejscem egzekucji. Otoczony był królikami, ubranymi w złote stroje. Ci którzy przysięgli wierność nowemu cesarzowi, mogli żyć dalej. Nie winił ich za to. Nie chcieli umrzeć i chwycili się ostatniej deski ratunku. On sam uciekł z lekiem Hourai.Klęczał z głową położoną na małym srebrnym ołtarzu. Nad nim wisiał kat, trzymający kryształowe ostrze.
- Daruje ci życie, jeśli tylko zrobisz dla mnie lek. - Powiedział królik o czarnych włosach. Stał przed Tsukiyomi, dumnie patrząc na niego.
Blondyn nie odpowiedział. Czekał jedynie na cios. W pamięci zaś odtwarzał wspomnienia, o dniach spędzonych z Teikyo. Chciał jeszcze raz go ujrzeć. Pocałować, przytulić. Schronić się w jego ramionach. Jak bardzo chciał być obok niego, lecz zostawił go, aby mógł żyć dalej. Jeśli jest im pisane ponowne spotkanie, to na pewno do niego dojdzie.
- Dałem ci szansę, pamiętaj o tym przed śmiercią. - Rzekł Akute. Dłonią dał sygnał, aby kat rozpoczął egzekucję.
Tsukiyomi zamknął oczy. Żałował, że, nie było dane spędzić mu z ukochanym, więcej czasu.
Nagle czarny królik zatrzymał kata, widząc zamieszanie na srebrnych murach. Żołnierze na nich wypatrzyli w oddali jakąś istotę zmierzającą prosto na plac. Poruszała się z szybkością wiatru, a mroczna aura otaczała jej ciało.
- Zatrzymać go! - Rozkazał cesarz. Żołnierze pokornie ruszyli na nieznajomego, który już w oddali wyciągnął swoje ostrze. Dodarł do pierwszego królika, wbijając mu katanę w pierś. Wyrwał ją, zmierzając na kolejną ofiarę, której uciął głowę. Żołnierze coraz bardziej spanikowani widokiem ruszyli na nieproszonego gościa.
- Czego chcesz? - Krzyknął Cesarz z furią w głosie. Mężczyzna przebił się przez żołnierzy i skoczył na Akute. Ten wyciągnął własną katanę i sparował atak.
Tsukiyomi obserwując tę scenerię, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył.
Niedalego niego stał Teikyo z obnażonym mieczem. Jego rozpuszczone fioletowe włosy, tańczyły wokół niego. Kapłańskie szaty zabarwione były krwią wrogów, ale narzuta nadal była cała. Jedyną zmianą widoczną w wyglądzie mężczyzny, była czarna opaska zakrywająca jedno oko.
Tsukiyomi, mimo, iż czuł mroczną aurę bijącą od ukochanego, do nadal cieszył się z jego spotkania. Zapłakał cicho, szepcząc imię kapłana.
Mężczyzna zrobił krok do przodu, by po chwili zniknąć z oczu czarnego królika. Pojawił się za nim, mierząc ostrzem w serce cesarze. Zanim zdołał wbić miecz w ciepłe ciało, Akute odwrócił się i zablokował atak, by szybko zadać cios z boku. Mężczyzna zrobił unik, kucając i kopnął królika w rzepkę. Akute odsunął się do tyłu, kulejąc i wrzasnął. - Dlaczego nas atakujesz?!
- Bo chciałeś go zabić.
- To nie ma z tobą nic wspólnego! - Krzyknął królik. W jednej sekundzie mężczyzna znalazł się przed nim.
- Ma. - Powiedział tylko i wbił ostrze w gardło wroga. Cesarz nie zdołał zablokować ciosu. Upadł martwy na ziemię.
Zdumione i przerażone króliki nie wiedziały co teraz zrobić. Jedni zaczęli uciekać a inni stali bezruchu.
Kapłan schował do pochwy katanę. Podbiegł do ukochanego i podniósł go na ręce. Przytulił trzęsące się ciało, wycierając wolą dłonią łzy na policzkach królika.
- Myślałem, że cię już nie zobaczę. - Wyszeptał blondyn, uśmiechając się delikatnie.
- Mówiłem przecież, że, będę cię kochał, dopóki nie zgaśnie poświata księżyca. Ty jesteś tą poświatą.
Tsukiyomi delikatnie dłonią przesunął po czarnej opasce. Kapłan posmutniał, patrząc prosto w oczy królika. Blondyn wiedziony ciekawością i troską rozwiązał sznurek, trzymający czarną tkaninę. Westchnął, widząc, zamiast zdrowej, złotej spojówki, niebieski kamień Hourai.
Mężczyzna złapał palcami, dłoń królika i przyłożył ją do ust.- Jeśli moje oko nie będzie już jak złocisty księżyc, to czy nadal kochać mnie będziesz? - Zapytał smutnym głosem.
- Będę cię kochać po wieki.
- Czy jeśli nigdy już nie będę człowiekiem, to nadal kochać mnie będziesz?
- Będę cię kochał po wieki. - Powtórzył Tsukiyomi, całując powiekę zmaltretowanego oka. - Teikyo.
Mężczyzna, trzymając mocno ukochanego, skoczył do góry i poleciał w stronę Ziemi.
- Na imię mam Haakutsuki.
***
Chłopak o złotych włosach poprawił swój jasny kapelusz. Ubrany w krótkie spodenki i podkoszulkę, siedział na molo. Przed nim rozciągał się widok na wszechstronny ocean. Za nim zaś rozciągała się plaża, a kawałek dalej ulice. Chłopak ziewnął, zmęczony upałem. Mimo iż, słońce już zachodziło to, nadal było strasznie upalnie.
- Proszę. - Powiedział mężczyzna, siadając obok niego. Podał blondynowi truskawkowego loda na patyku. Ten podziękował i z radością wgryzł się w zimną słodycz. Mężczyzna o fioletowych włosach splątanych w długiego warkocza i opasce zakrywającej oko trzymał w dłoń taki sam lód.
- Niech już się ochłodzi! - Zaczął marudzić blondyn.
- Ostatnio podczas mrozów, błagałeś o upał, Tsukiyomi. - Zachichotał były kapłan.- No bo na księżycu nie ma w ogóle pór roku! - Krzyknął chłopak. - Nie wiem, jak dajesz radę to znieść! Haakutsuki.
- To mój talent. - Odpowiedział, śmiejąc się ponownie. Pocałował blondyna w usta, trzymając jego kapelusz, aby nie spadł. Trudno byłoby wytłumaczyć obecność króliczych uszu na głowie chłopaka.
- Spójrz! - Powiedział blondyn, wyciągając dłoń w stronę nieba. Słońce zaszło nie dawno i teraz na niebie królował wielki, okrągły księżyc.
- Piękny jak zawsze. I on i jego poświata. - Wyszeptało upadłe bóstwo w stronę królika.
- A tu moja wspaniała tarcza księżyca i jej odbicie. - Odgryzł się blondyn z uśmiechem, pokazując palcem najpierw złote oko Haakutsuki, a potem te zakryte. Były kapłan jeszcze raz go pocałował i rzekł. - Będę cię kochał, dopóki nie zniknie poświata księżyca.
- Będę cię kochał, dopóki nie zniknie. - Oznajmił Tsukiyomi. Para przez resztę wieczoru wpatrywała się w pełnię księżyca.
/////
I to koniec!
Oraz koniec niespodzianki!
Mam nadzieję, że wam się spodobało!
Dziękuję za waszą obecność!
Moja droga Beto, dziękuję ci za sprawdzenie tego opowiadania!!!
CZYTASZ
Poświata księżyca
FantasyPełnia księżyca pięknie wygląda, lśniąc na nocnym niebie. Teikyo już dawno doszedł do takiego wniosku. Kiedy zaś pojawia się pewna księżycowa istota, kapłan odnajduje nie tylko nowego towarzysza, ale i miłość. Niebezpieczeństwo rozstania nadal jedna...