Rozdział 4: Ostatnia kwarta księżyca

46 5 12
                                    


   Tsukiyomi klęczał na srebrnej posadzce. Miejsce, które kiedyś nazywał domem, było dla niego obce i zimne. Plac przed wejściem do pałacu, na którym niegdyś przesiadywał z przyjaciółmi, stało się jego miejscem egzekucji. Otoczony był królikami, ubranymi w złote stroje. Ci którzy przysięgli wierność nowemu cesarzowi, mogli żyć dalej. Nie winił ich za to. Nie chcieli umrzeć i chwycili się ostatniej deski ratunku. On sam uciekł z lekiem Hourai.

   Klęczał z głową położoną na małym srebrnym ołtarzu. Nad nim wisiał kat, trzymający kryształowe ostrze.

- Daruje ci życie, jeśli tylko zrobisz dla mnie lek. - Powiedział królik o czarnych włosach. Stał przed Tsukiyomi, dumnie patrząc na niego.

   Blondyn nie odpowiedział. Czekał jedynie na cios. W pamięci zaś odtwarzał wspomnienia, o dniach spędzonych z Teikyo. Chciał jeszcze raz go ujrzeć. Pocałować, przytulić. Schronić się w jego ramionach. Jak bardzo chciał być obok niego, lecz zostawił go, aby mógł żyć dalej. Jeśli jest im pisane ponowne spotkanie, to na pewno do niego dojdzie.

- Dałem ci szansę, pamiętaj o tym przed śmiercią. - Rzekł Akute. Dłonią dał sygnał, aby kat rozpoczął egzekucję.

   Tsukiyomi zamknął oczy. Żałował, że, nie było dane spędzić mu z ukochanym, więcej czasu.

   Nagle czarny królik zatrzymał kata, widząc zamieszanie na srebrnych murach. Żołnierze na nich wypatrzyli w oddali jakąś istotę zmierzającą prosto na plac. Poruszała się z szybkością wiatru, a mroczna aura otaczała jej ciało.

- Zatrzymać go! - Rozkazał cesarz. Żołnierze pokornie ruszyli na nieznajomego, który już w oddali wyciągnął swoje ostrze. Dodarł do pierwszego królika, wbijając mu katanę w pierś. Wyrwał ją, zmierzając na kolejną ofiarę, której uciął głowę. Żołnierze coraz bardziej spanikowani widokiem ruszyli na nieproszonego gościa.

- Czego chcesz? - Krzyknął Cesarz z furią w głosie. Mężczyzna przebił się przez żołnierzy i skoczył na Akute. Ten wyciągnął własną katanę i sparował atak.

   Tsukiyomi obserwując tę scenerię, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył.

  Niedalego niego stał Teikyo z obnażonym mieczem. Jego rozpuszczone fioletowe włosy, tańczyły wokół niego. Kapłańskie szaty zabarwione były krwią wrogów, ale narzuta nadal była cała. Jedyną zmianą widoczną w wyglądzie mężczyzny, była czarna opaska zakrywająca jedno oko.

   Tsukiyomi, mimo, iż czuł mroczną aurę bijącą od ukochanego, do nadal cieszył się z jego spotkania. Zapłakał cicho, szepcząc imię kapłana.

   Mężczyzna zrobił krok do przodu, by po chwili zniknąć z oczu czarnego królika. Pojawił się za nim, mierząc ostrzem w serce cesarze. Zanim zdołał wbić miecz w ciepłe ciało, Akute odwrócił się i zablokował atak, by szybko zadać cios z boku. Mężczyzna zrobił unik, kucając i kopnął królika w rzepkę. Akute odsunął się do tyłu, kulejąc i wrzasnął. - Dlaczego nas atakujesz?!

- Bo chciałeś go zabić.

- To nie ma z tobą nic wspólnego! - Krzyknął królik. W jednej sekundzie mężczyzna znalazł się przed nim.

- Ma. - Powiedział tylko i wbił ostrze w gardło wroga. Cesarz nie zdołał zablokować ciosu. Upadł martwy na ziemię.

   Zdumione i przerażone króliki nie wiedziały co teraz zrobić. Jedni zaczęli uciekać a inni stali bezruchu.

   Kapłan schował do pochwy katanę. Podbiegł do ukochanego i podniósł go na ręce. Przytulił trzęsące się ciało, wycierając wolą dłonią łzy na policzkach królika.

- Myślałem, że cię już nie zobaczę. - Wyszeptał blondyn, uśmiechając się delikatnie.

- Mówiłem przecież, że, będę cię kochał, dopóki nie zgaśnie poświata księżyca. Ty jesteś tą poświatą.

   Tsukiyomi delikatnie dłonią przesunął po czarnej opasce. Kapłan posmutniał, patrząc prosto w oczy królika. Blondyn wiedziony ciekawością i troską rozwiązał sznurek, trzymający czarną tkaninę. Westchnął, widząc, zamiast zdrowej, złotej spojówki, niebieski kamień Hourai.

   Mężczyzna złapał palcami, dłoń królika i przyłożył ją do ust.- Jeśli moje oko nie będzie już jak złocisty księżyc, to czy nadal kochać mnie będziesz? - Zapytał smutnym głosem.

- Będę cię kochać po wieki.

- Czy jeśli nigdy już nie będę człowiekiem, to nadal kochać mnie będziesz?

- Będę cię kochał po wieki. - Powtórzył Tsukiyomi, całując powiekę zmaltretowanego oka. - Teikyo.

   Mężczyzna, trzymając mocno ukochanego, skoczył do góry i poleciał w stronę Ziemi.

- Na imię mam Haakutsuki.

***

   Chłopak o złotych włosach poprawił swój jasny kapelusz. Ubrany w krótkie spodenki i podkoszulkę, siedział na molo. Przed nim rozciągał się widok na wszechstronny ocean. Za nim zaś rozciągała się plaża, a kawałek dalej ulice. Chłopak ziewnął, zmęczony upałem. Mimo iż, słońce już zachodziło to, nadal było strasznie upalnie.

- Proszę. - Powiedział mężczyzna, siadając obok niego. Podał blondynowi truskawkowego loda na patyku. Ten podziękował i z radością wgryzł się w zimną słodycz. Mężczyzna o fioletowych włosach splątanych w długiego warkocza i opasce zakrywającej oko trzymał w dłoń taki sam lód.

- Niech już się ochłodzi! - Zaczął marudzić blondyn.
- Ostatnio podczas mrozów, błagałeś o upał, Tsukiyomi. - Zachichotał były kapłan.

- No bo na księżycu nie ma w ogóle pór roku! - Krzyknął chłopak. - Nie wiem, jak dajesz radę to znieść! Haakutsuki.

- To mój talent. - Odpowiedział, śmiejąc się ponownie. Pocałował blondyna w usta, trzymając jego kapelusz, aby nie spadł. Trudno byłoby wytłumaczyć obecność króliczych uszu na głowie chłopaka.

- Spójrz! - Powiedział blondyn, wyciągając dłoń w stronę nieba. Słońce zaszło nie dawno i teraz na niebie królował wielki, okrągły księżyc.

- Piękny jak zawsze. I on i jego poświata. - Wyszeptało upadłe bóstwo w stronę królika.

- A tu moja wspaniała tarcza księżyca i jej odbicie. - Odgryzł się blondyn z uśmiechem, pokazując palcem najpierw złote oko Haakutsuki, a potem te zakryte. Były kapłan jeszcze raz go pocałował i rzekł. - Będę cię kochał, dopóki nie zniknie poświata księżyca.

- Będę cię kochał, dopóki nie zniknie. - Oznajmił Tsukiyomi. Para przez resztę wieczoru wpatrywała się w pełnię księżyca.

/////

I to koniec!

Oraz koniec niespodzianki!

Mam nadzieję, że wam się spodobało!

Dziękuję za waszą obecność!

Moja droga Beto, dziękuję ci za sprawdzenie tego opowiadania!!!

Poświata księżycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz