Rozdział 1: Nów księżyca

109 9 16
                                    

   Mężczyzna siedzący na drewnianym tarasie spoglądał w nocne niebo.

- Jaki piękny księżyc. - Wyszeptał, popijając sake. Jego świątynne szaty lśniły czystością, a długie, fioletowe włosy rozwiewał wiatr. Szlachetne oczy błyszczały złotem, obserwując jesienną, nocną scenerię. Las otaczał chram ze wszystkich stron. Niedaleko tarasu, przebiegała wąska rzeka. Wszystko to pięknie było oświetlone przez blask niepełnego księżyca.

   Świątynia, w której żył, nie była w zbyt idealnym stanie. Deski gdzieniegdzie były popękane. Nadal jednak wszystkie pomieszczenia były starannie czyszczone.

   Pół roku temu jego przybrany ojciec umarł, przez co mężczyzna przejął cały dobytek. Nigdy nie miał zamiaru zostać kapłanem, lecz nie pragnął także odejść z tego miejsca. Postanowił więc pozostać i spróbować sił jako spadkobierca ojca.

   Po całym dniu pracy uwielbiał odpoczywać na tarasie, spoglądając w stronę księżyca.

   Kolejnego dnia, mężczyzna odwiedził miasto. Często pomagał mieszkańcom w różnych pracach, przez co ci wynagradzali go różnymi rzeczami. Kobiety najczęściej dawały jedzenie oraz materiały, a mężczyźni pieniądze i inne przedmioty.

- Dzień dobry Teikyo! - Powitała go jedna z kobiet, niosąc kosz pełen tkanin.

- Dzień dobry. - Odpowiedział, podchodząc do niej i odbierając wyplatany kosz. - Nie powinnaś sama tego dźwigać.

- Może nie jestem młoda, ale do starych też jeszcze nie należą! - Zaśmiała się, wskazując drogę mężczyźnie. Zaprowadziła go przed próg swojego domu.

- Możesz to tu położyć, a ja zaraz zawołam męża.

   Teikyo pokiwał głową na znak zgody i po chwili zobaczył jak kobieta znikła za drzwiami.

- Naprawdę to był demon?! - Krzyknęła nagle jakaś dziewczyna. Mężczyzna zaciekawiony odwrócił się w stronę dźwięku. Niedaleko innego domostwa, na ziemi klęczały dwie dziewczęta, rozmawiające z podekscytowanie. Teikyo postanowił dowiedzieć się, co ich tak rozkruszyło.

- Ami, Yumi miło was widzieć.

- Teikyo! - Krzyknęła brunetka, wstając szybko. Druga ociągała się trochę ze wstawaniem, ale ostatecznie uśmiechnęła się na powitanie.

- Dzisiaj także idziesz pomóc panu Takinagi? - Zapytała grzecznie. Włosy miała splątane w kok, przeciwieństwie do jej rówieśniczki.

- Trzeba szybko zebrać plony. Zima ma być w tym roku zimniejsza. Mam nadzieję, iż tylko nie pojawi się więcej problemów w lesie. Ostatnio coś odstrasza zwierzynę.

- Przed chwilą właśnie o tym mówiliśmy! - Oznajmiła Ami, bawiąc się swoim kosmykiem włosów. - Ktoś widział wczorajszej nocy demona, buszującego wśród krzewów. Może to on.
- Mogłoby tak być. - Wyszeptał Teikyo mrocznym głosem. - Może szuka nawet kilku dziewcząt, aby je pożreć!

- Przestań się droczyć! - Rzekła Yumi nieco przygaszona. - Wolałabym nie mieć z nimi do czynienia, a ty to szczególnie!

- Kapłan czy nie, i tak bym smakował tak samo.

   Ami otworzyła usta, by coś odpowiedzieć, ale nagle usłyszała głos swojej matki, odbywający się za domu.

- Przestańcie się, leni wić i chodźcie mi pomóc!

   Dziewczyny pośpiesznie ze smutkiem pożegnały się z chłopakiem i odbiegły. Teikyo ponownie będąc sam, wrócił do poprzedniego miejsca. Obserwował dzieci bawiące się wesoło dookoła studni. Wioska nie była zbyt duża, dlatego każdy się znał. Ludzie jednak mieszkający w niej żyli szczęśliwie i spokojnie.

Poświata księżycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz