Epilogue

549 49 38
                                    

5 dni, 4 godziny i 6 sekund później

Detektyw konsultant przygasił jedenastego z kolei papierosa i wciąż nienasycony nikotyną, sięgnął rękoma po kolejnego. Dzwonek z klientami dzwonił już dobre kilka godzin, jednak mężczyzna był tym wszystkim skrajnie niezainteresowany, zaś na jazgot pani Hudson — całkowicie nie reagował. Płynnie odpalił papierosa, z lubością się nim zaciągnął i wkrótce wypuścił ze swych ust kłęby dymu tytoniowego. Bezustannie pobolewające, świeże ukłucie po kokainie na jego przedramieniu zdawało się być jedynie kroplą zamętu w całym morzu toksyczności, kiedy tysiące rakotwórczych i śmiercionośnych substancji chemicznych przemknęło zza tytoniu do jego wyniszczonego organizmu.

aceton
benzopiren
naftalen
cyjanowodór
fenol
toulen
amoniak
kadm
arszenik

et cetera

et cetera

et cetera

Badawczym, wyzbytym z emocji spojrzeniem przeglądał otrzymane od Mycrofta akta Lucy, czytając je prawdopodobnie już po raz setny. Stale jednakże nie zaprzestawał nad nimi ślęczeć, jakby łudząc desperacko i skrycie, że nagle te wydrukowane litery przedstawią mu zupełnie inną, łaskawszą projekcję. A może po prostu trwał w zawieszeniu? I już nigdy się z tego nie pozbiera?

           Lucy, a ściślej Alice Jenna z domu Scott, urodziła się trzydzieści jeden lat temu w Dublinie. Jej pochodzenie było czysto irlandzkie, stąd jej wyćwiczony do perfekcji akcent brytyjski zdawał się temu absolutnie przeczyć. Jej ojciec — Kevin Scott — był szanowanym wykładowcą matematyki na Trinity College, podobnie jak i jego żona — Grace Scott z domu Hollow. Rozwiedli się jednak, gdy rudowłosa skończyła raptem dwanaście lat (z przyczyn ze strony ojca, który okazał się być alkoholikiem, niejednokrotnym zdracją i agresorem, doprowadzającym do bójek o charakterze fizycznym). Lucy bowiem o zgrozo, miała jako dziesięciolatka trafić do szpitala z połamanym żebrem. Matka wniosła oskarżenia przeciw Kevinowi i cóż, mężczyzna bardzo szybko trafił za kratki. Było to jednak epizodem zupełnie nieznaczącym, ponieważ zaledwie po dwóch latach opuścił mury więzienia za dobre sprawowanie.

Scott'ci dorobili się poza rudowłosą (która zresztą była tym późniejszym dzieckiem) starszego od niej o pięć lat syna, Teda. I o ile Lucy całkowicie dała się pochłonąć pasjom swoich rodziców, Ted reprezentował się w znaczącej opozycji; matematyką pogardzał, uczęszczał na zawody pływackie i popalał nałogowo fajki, ku dezaprobacie swojej matki. Zapewne z Lucy miał bardzo dobre stosunki, co wyjaśniałoby w jaką żałobę zapadła, kiedy tragicznie zmarł dziesięć lat temu, zderzając się z pijanym kierowcą na autostradzie.

Alice Jenna miała od małego przejawiać porywczość i wysoki iloraz inteligencji; w szkołach wyróżniała się najwyższą średnią, zwłaszcza z przedmiotów ścisłych, które były jej konikiem. Podkreślona była również jej działalność artystyczna; grała ponoć dobrze na fortepianie i szybko się uczyła, a także udzielała się przez chwilę w kółku muzycznym, gdzie służyła swoim bardzo dobrym o dziwo, śpiewem. Relacje z rówieśnikami jednak — według ówczesnych zapisków nauczycieli — szły jej niezwykle opornie; była bowiem konfliktowa i niezdolna do pracy w grupie, z drugiej zaś strony kochała przykuwać uwagę i znajdywać się w centrum zainteresowania. Jej wychowawczyni miała wypowiedzieć się o niej w następujący sposób: [Alice] była dziewczyną o doprawdy wielkim potencjale, a umiejętnościami matematycznymi przewyższała bezdyskusyjnie wszystkich o głowę. Było jednak coś w jej oczach... takiego nieobecnego. Jej tęczówki, choć barwne i urodziwe, kryły pod sobą pewnego rodzaju drętwotę i martwość. Ta dziewczyna była tak młodziutka, a jednak często doskwierało mi depresyjne wrażenie, że w jej ciele uwięziona była zupełnie inna, druga osoba.

ECHOES. sherlock bbcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz