Życie zaskakuje. I to chyba jedno z nielicznych stwierdzeń, wypowiedzianych z ust mojej mamy, z którym się zgadzam. To nie tak, że ja i mama się nie kochałyśmy. Po porostu nie potrafiłyśmy w tamtym momencie znaleźć wspólnego języka.
Urodziłam się 25go lutego 1996 roku w prywatnym szpitalu w Sydney. Rodzice zdecydowali nadać mi imiona Harper Lucya.
"Harper Lucya Stenford" brzmiało dość dobrze jak dla osoby, która w przyszłości ma przejąć jedną z większych w Australii firm deweloperskich, czy też pójść w ślady rodzicielki i zostać znaną projektantką ubrań i biżuterii.
Prywatny żłobek, przedszkole, dodatkowe lekcje języków: francuskiego, chińskiego i hiszpańskiego, zajęcia z pianina, rysunku i tenisa, aż w końcu jedna z najbardziej elitarnych szkół licealnych w kraju. Oczywiście prywatna.
Gdzie w tym wszystkim czas wolny? Dopiero w liceum zrozumiałam, że nie muszę się podporządkowywać wszystkiemu. To nie tak, że mam za złe rodzicom to wszystko, dzięki nim w końcu umiem porozumiewać się czterema językami, czy grać na instrumentach. Po prostu brakowało mi czegoś. Brakowało mi wolności. I pokazał mi ją Flynn. Choć tylko mi się to zdawało, cieszyłam się jak głupia, gdy mogłam wypalić z nim trawkę, czy pójść na imprezę. Szkoda tylko, że ani Meredith Stenford, ni też jej małżonek Patrick, nie popierali mojego stylu życia. Chcieli zdyscyplinowanej córki i to miało dać im przeniesienie mnie do publicznej szkoły. Zaśmiałam im się wtedy w twarz, a potem płakałam cicho w pokoju.
Słowa "jedziemy do Japonii" odbijały się echem w mojej głowie. Początkowo ucieszyłam się, że wyjeżdżamy na wczasy, wreszcie razem.
– ... na rok, początkowo na rok. Wyprowadzamy się – dokończyła moja mama, a świat się dla mnie zatrzymał. No bo ja? W Japonii, bez Flynna, Agnes i Olivii? Nie znająca akurat tego cholernego japońskiego? Błazenada.
Ulga spłynęła na mnie chwilowo, gdy ojciec powiedział, że ja zostaję. Czekałam wtedy tylko na jakieś "ale", w końcu zawsze musi ona być.
– Zamieszkasz u cioci Josaline. Jest nam to winna po tym jak trzy lata temu mieszkała u nas z synem po pożarze ich domu. Zmienisz szkołę, gdyż jak wiesz, mieszka ona na drugim końcu Sydney.
– Nie mogę zostać ... – nie dokończyłam, bo przerwała mi mama
– Nie. Nie możesz. Pamiętasz ostatnią imprezę jaką zorganizowałaś pod naszą nieobecność? Jesteś nieodpowiedzialna, a co więcej, niepełnoletnia. Masz niecałe osiemnaście lat! Może Jose nauczy cię czegoś.
Gdy okazało się, że szkoła do której mnie przepisali jest publiczną, stawiającą na ten podrzędny dla mnie sport - koszykówkę, placówką, wszystko stało się jasne. Rodzice we mnie zwątpili. Kilka błędów z życia typowego nastolatka sprawiło, że rodzice przestali na mnie stawiać. A to, że ma mnie to zdyscyplinować, to była zwykła bujda.
Och, mamo, tato... gdybyście mogli przewidzieć to co się wydarzy.
YOU ARE READING
HELLo /L.H/
FanfictionNapawałam się twoją urodą. Twoim uśmiechem, dołeczkami w policzkach, oczami jak niebo i nosem, jakby idealnym. Patrzyłam na ciebie i cię pragnęłam, bardziej niż mojego chłopaka. Chciałam cię poznać takim jakim jesteś. Przykre w życiu człowieka jest...