Nastąpił kolejny dzień, w którym to, od samego początku, nie mogłam się skupić. Na niczym. Zacznijmy od tego, że płatki z mlekiem chciałam jeść widelcem i o mały włos ominęłam bym bramę szkoły i poszła nie wiadomo gdzie. A to wszystko przez tego rzekomego ducha! Czy cokolwiek to było. Bo to przecież nie jest możliwe, by ktoś tam był. Dźwięki dochodziły z piwnicy, tak? Żaden uczeń nie wstępu w takie miejsca, więc wykluczamy głupie żarty. Klucze do każdego pomieszczenia ma woźny, ale żadnego jeszcze tu nie spotkałam, a nawet jeśli to pewnie jest już trochę za stary na takie żarty, plus, na pewno by mu się chciało. Ta jasne... a pod okiem przejechał mi czołg. Nic innego nie przychodzi mi do głowy, więc kurde co to było?
- Lynn może ty nam powiesz kiedy była bitwa pod Cedynią? - co? Podniosłam głowę, bo wcześniej udawałam, że szukam czegoś ważnego. Faraz patrzył mi prosto w oczy. Co? Myślisz, że nie wiem? Jeszcze cię zagnę.
- Bitwa pod Cedynią odbyła się 24 czerwca 972 roku. Bitwa toczyła się pomiędzy Polską a Niemcami, na terytorium znajdującym się w pobliżu granicy z tymże państwem. - ha! Taka jestem zarąbista. Co jak co, ale czasy początkującej i średniowiecznej Polski, i II wojnę światową mam w jednym, małym paluszku.
- Ehkem... dziękuję. Idziemy dalej kochani. - na czym to ja... A! To ten postanowiłam, że razem z dziewczynami zostaniemy jeszcze dziś i zobaczymy co bądź kto to jest. W tym momencie usłyszałam zbawczy dzwonek. Dobra, pora odłożyć książki i wypytać pana gospodarza.
~~
- No witam ponownie!! - bez pukania wparowałam do pokoju, przy okazji trzaskając drzwiami. Panna Melania widocznie była gdzieś daleko myślami, bo aż podskoczyła, upuszczając jakieś papiery. Ups...
- Widać, że od rana masz dobry humor. - Nat, widząc mnie, obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
- No wiesz... jakbyś zagiął nauczyciela z rana też byś miał dobry humor. Ale ja nie o to, pytanie mam do ciebie. Na osobności. - dodałam z naciskiem, tak dla jasności pewnych osób.
- Dobrze, nie ma sprawy. Tylko chodźmy na korytarz. - zanim zamknęłam drzwi, zauważyłam jak Mela posyła mi złowrogie spojrzenie. - To co tam chciałaś?
- Kto ze szkoły ma dostęp do wszystkich pomieszczeń? - moje pytanie chyba go zaskoczyło i.... zawstydziło? Dziwnie mu się zróżowiły policzki.
- Klucze do wszystkich pomieszczeń ma pani dyrektor, woźny i ja. - o! Czyli ktoś mógł mu zaiwanić i zrobić se z nas jaja... - Czego pytasz?
- A tak z ciekawości. Ale dzięki, serio. Widzimy się później, pa! - cholera jasna! Już wiedziałam kto, ale nie! Znowu jestem w kropce....
~~
Jeszcze, jak na złość, lekcje mi się niemiłosiernie dłużyły. Cały czas pod górkę.... Po wszystkich planowanych lekcjach razem z Iris i Rozą weszłyśmy do łazienki, aby nikt nas nie zaczął wypytywać, co my tu jeszcze robimy.
- Dobra idziemy. - nie czekając na dziewczyny pobiegłam w kierunku piwnicy. Praktycznie nic nie widzę, no! Mogliby zainwestować w jakieś energooszczędne żarówki czy co innego. Nawet głupie świetlówki. - No chodźcie!
- Nic nie wiedzę! - usłyszałam pisk Rozalii. - Złe buty sobie ubrałam.
- Było wyższe obcasy założyć. - gdzieś z tej ciemnicy dało się usłyszeć Iris. - Albo do tego... - Ruda nie dokończyła, ponieważ przerwał jej dźwięk łamanego szkła.
- Lynn ratuj! - i nagle Rozalia znalazła się obok mnie.
- Nagle wszystko widzisz? - spytałam ironicznie.
- No zrób coś! - wywróciłam oczami i podeszłam bliżej drzwi od piwnicy. Zamknięte, fajnie. To inaczej. - Gdzie idziesz? - nie czekając na odpowiedź, obydwie za mną polazły. -
- Musimy go wrobić, że sobie idziemy. Ruszyłam klamką, więc ta osoba wie, że ktoś tu jest, tak? Tak. Musimy trochę poczekać i wtedy...
- BU! - poczułam czyjąś rękę na ramieniu. O nie! Nie będzie mnie straszyć popaprańcu! Najpierw stanęłam mu nagę, zasadziłam łokieć między żebra i zrobiłam mu przewrotkę. -AŁA! Co ja ci zrobiłem?!
- Kas? Co tu robisz? - jakby spod ziemi wyłonili się Lys z Natem - A wy tu skąd?!
- Ja i Kastiel mamy próbę, a Nataniel jest z nami bo ma klucze do piwnicy i szkoły. - jak ja widzę tego chłopa to nie nie mogę uwierzyć, że można być aż tak spokojnym.
- I nie mogliście powiedzieć wcześniej!? - Rozie aż się włosy delikatnie podniosły do góry.
- Tak wyszło piękna. - rudzielec ledwo podniósł się z podłogi. -A ty. - wskazał na mnie palcem. - Już nigdy nie podważę twojej siły. A teraz idę do domu.
- Czekaj Rudzielcu pomogę ci. - Iris wzięła go pod pachę i tak razem opuścili szkołę.
- Czy pozwolisz mi towarzyszyć ci w drodze do domu? - Lys nastawił ramienia dla Rozy, ale ta nadal wyglądała na obrażoną. - Pozwól mi, przynajmniej tak, zrekompensować tą niezbyt wygodną sytuację. - z lekkim wahaniem złapała się jego ramienia i również opuścili budę.
- A my co? - spojrzałam na blondyna. Ten tylko wzruszył ramionami.
- Chyba też musimy iść do domu. - zawiesił na mnie wzrok. - Chcesz bym cię odprowadził, mademoiselle?
- Nie odmówię. - Nat jeszcze zamknął główne drzwi i udaliśmy się w kierunku mojego domu. Niesamowicie nam się rozmawiało, szczególnie o tym jak rozłożyłam Kastiela. W połowie drogi poczułam jego palce na mojej dłoni, a to, że nie protestowałam, zachęciło go do złapanie mnie za rękę. Delikatnie wsunął swoje palce pomiędzy moje i tak już zostały, do momentu, gdy podprowadził mnie pod same drzwi.
YOU ARE READING
(Nie)normalne życie.
Dla nastolatkówTa opowieść zaczyna się jak każda inna. Nudne licealne życie zwykłej dziewczyny. Nic specjalnego, prawda? Chociaż... nie. To nie będzie takie "zwykłe" życie. Mimo że, początek opisu nie jest porywający to książka może Was zaciekawić. Lynn Darcy rozp...