Obudziłam się w świetnym humorze, prawdopodobnie spowodowanym wspomnieniem z wczorajszego wieczoru. Myślałam, że Nataniel jest typem mężczyzny, który jest za poważny i za rozsądny. Jednakże, przez całą wczorajszą drogę, nie mogliśmy się powstrzymać od ciągłego śmiania się z rzeczy tak głupich, że aż szkoda o nich teraz wspominać. Mało brakło, a zaczęłam bym się dusić i wtedy mielibyśmy poważny problem. Dlatego pierwsze co zrobiłam, gdy weszłam do pokoju, była inhalacja. Musiałam chodzić w masce przez godzinę, co nie ukrywam, było strasznie niewygodne. Przekraczając próg szkoły myślałam, że przez cały dzisiejszy dzień będę szczęśliwa i nikt ani nic nie popsuje mi humoru. Jednakże się myliłam....
- No siema Karate Kid.
- Cześć Ruda Małpo. - uśmiechnęłam się do niego ironicznie. Pomimo wczorajszego bliskiego spotkania z podłogą, nie wyglądał na bardzo poturbowanego. - Szybko się pozbierałeś po wczorajszym.
- Ha. Ha. Uważaj bo się posikam, Darcy. - mina mu natychmiastowo zrzedła – Poza tym, nie wiedziałem, że taki chudzielec jak ty, ma taką siłę. Nie powiem, ale jestem pod wrażeniem.
- Lata ćwiczeń. - tyle powinno mu wystarczyć. Nikt nie musi wiedzieć, jak nauczyłam się tych wszystkich chwytów. - Wybierasz się ci na jakieś lekcje?
- Zależy jaki będę mieć humor. Na polskim na pewno mnie nie będzie. Nie chcę oglądać dyry przez cały dzisiejszy dzień. - powoli dochodziło do mnie co powiedział Kastiel....
- Polskiego uczy nas sama dyrektorka?
- To nie wiedziałaś? - uniósł brwi do góry – Na początku uczyła nas vice i była fajną nauczycielką. Nawet ja – tu wskazał na siebie palcem – byłem na każdym polskim. Na każdym. Ale kiedy stara wysłała ją na zwolnienie, nawet nie wiem jakie, to ona przejęła naszą klasę. - Hmmm... ciekawe. Rozstaliśmy się w ciszy i każde poszło w swoją stronę. On na zewnątrz, a ja zaszłam jeszcze do pokoju gospodarzy. Bez pukania otworzyłam drzwi i zastałam niepokojący widok. Wszędzie było pełno papierów. Na stole, krzesłach, kanapie... pomijając podłogę i parapet.
-Hej... Co jest? - widocznie mnie nie usłyszał, ponieważ nadal siedział z nosem w jakiś dokumentach. Podeszłam do niego jak najciszej. - Ej Nat...?
- Co?! - nie ukrywam, że się wystraszyłam. Chyba nawet nie wiedział kto do niego przyszedł. Jego włosy były w nieładzie, koszula była pomięta w każdym możliwym miejscu, a rękawy miał podwinięte pod same łokcie. Zauważyłam pod jego oczami okropne wory... Był okropnie spięty - Och to ty...
- Coś nie tak? - podeszłam jeszcze bliżej i usiadłam na krześle obok. - Źle wyglądasz...- ostrożnie położyłam mu rękę na ramieniu. Niedostrzeganie, ale jednak, rozluźnił się.
- Nie wiem jak to się stało, ale zgubiłem sprawdziany, które wczoraj dostałem od dyrekcji. Nie wiem jak to jest możliwe,przecież chowałem wczoraj rano do szafki. Zamknąłem ją na klucz! To jest niemożliwe, by ktoś to wykradł.
- Czy ktoś, prócz ciebie, ma jeszcze klucze do szafek? - widać, że bardzo się tym przejmował.
- Tylko ja. - dziwne. Widocznie ktoś chce go wkopać i to tak dosadnie. No, ale kurde kto mógłby to zrobić? Nie chcę nikogo oskarżać bezpodstawnie, ale.... Mógł to być Kastiel, chociaż dla mnie jest to nielogiczne; Melania, ale ona mogłaby to zrobić, żeby oskarżyć mnie, a nie Nata; no i jest jeszcze jakaś tam Peggy, o której słyszałam od dziewczyn. Podobno lubi robić sensacje z niczego albo wydawać szkolną gazetkę z faktami, które są bezsensowne bądź nieprawdziwe. Dobra! Nie wiem kto to może być i dlaczego to zrobił, ale się dowiem. Na pewno się dowiem.
YOU ARE READING
(Nie)normalne życie.
Teen FictionTa opowieść zaczyna się jak każda inna. Nudne licealne życie zwykłej dziewczyny. Nic specjalnego, prawda? Chociaż... nie. To nie będzie takie "zwykłe" życie. Mimo że, początek opisu nie jest porywający to książka może Was zaciekawić. Lynn Darcy rozp...