1

170 12 1
                                    

     Delikatne mgła powoli znikała z ciemnej sypialni. Ukazując granatowego alicorna, o gwieździstej grzywie. Luna na dziś skończyła walkę z koszmarami kucyków.
    Nie musiała się jeszcze udać na spoczynek, ponieważ księżyc i gwiazdy były jeszcze wysoko na niebie. Powoli skierowała się na swój balkon, gdzie w spokoju obserwowała konstelacje nad którymi tak długo pracowała. Nie przeszkadzoło jej już to że nikt z jej podanych teraz nie obserwuje jej dzieła. Teraz żadziej w nocy była samotna, ponieważ wielu naukowców zainteresowało się jej pracą, ale nawet ich obecność czasami była..... nudna.
-Celestia spokojnie śpi, więc chyba tę noc spędzę sama-pomyślała.
Kiedyś w takich chwilach czuła żal do siebie, za to co kiedyś zrobiła i wszystko sobie wypomianała. Teraz po tamtych chwilach została pustka, której najgłośniejrzy gwar Canterlotu nie zdołał wypełnić.
Z rozmyśleń wyrwała ją melodia, spazoru cicha, ale jakże piękna. Delikatny dzwięk skrzypiec, oczarował Panią Nocy i zapragneła poznać, kto tak pięknie gra. Muzyka nie dobiegała z zamku, wręcz przeciwnie, z jego obrzeży. Luna zleciała na dół, i powoli kierowała się za muzyką. Z każdym krokiem skrzypce słychąć było jeszcze bardziej, i wydawały się jeszcze piękniejszcze. W końcu Luna datarła na zieloną łąkę, gdzie na środku stała płacząca wierzba. Gdy delikarnie odsuneła magią jej gęste, zielone gałęzie, zobaczyła jej szkrzypka. Był to wysoki ogier, kucyk ziemski, o szarej sięrści i białej grzywie, spiętej z jednej strony. Niestety Luna zrobiła o krok za daleko przez co nadepneła na gałąź.Usłyszał to kucyk którego słuchała i przestał grać. Gdy ją zobaczył, szypko odłożył skrzypce i ukłonił się.
-Wasza Wysokość- powiedział.
-Nie, nie kłaniaj się!- Luna czuła się trochę zdezorientowana
-Proszę....
Dopiero gdy kucyk wstał, księżyc oświetlił jego ciemne,purpurowe oczy.
Luna wpatrując się w nie czuła coś czego nie potrafiła opisać. W jego oczach był spokój, coś głebokiego coś... co miało początek i koniec. Lunie po chwili udało się odzyskać głos:
- Usłyszałam jak grasz. Naprawdę to było piękne.
Pani Nocy dostrzegła jak jej rozmówca próbuje ukryć rumieniec na twarzy.
-Dziękuję-po chwili jakby się otrząsnął dodał:
-Gdzie moje maniery, mam na imię William Wasza Wysokość.
-Proszę, mów mi po prostu Luna.
-Dobrze Luna- powiedział William, poczym wskazał miejsce obok niego:
-Chciałabyś się dosiąść?
Granatowej klaczy nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przez resztę nocy, rozmawiała z jej nowym przyjacielem. Dawno nie poznała kucyka z którym tak szybko mijał jej czas. Ale w krótce nastała chwila pożegnania.
-Muszę już iść- powiedziała Luna patrząc na  rozmazany zaryz Canterlotu.
-Zobaczymy się jeszcze?
-Miej oczy szeroko otwarte, a napewno jeszcze nie raz się zobaczymy- powiedział, poczym szeroko się uśmiechnął
Luna nie zrozumiała, ale nie miała czasu na dopytywanie ponieważ słońce chciało już wejść na horyzont.

Skrzypek i Pani NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz