Patrze się w czyjeś oczy. Mógłbym rozpoznać je na drugim końcu świata. Są piękne, cudowne. W kolorze młodej trawy lub Avady. Przybliża swoją twarz do mojej. Stoję jak sparaliżowany i nie wiem co się wokół mnie dzieje. Liczy się tylko ta chwila. Musnął moje wargi po czym pocałował mnie. Pocałunek oddałem niemal od razu. Wplątałem palce w jego cudne, brąz włosy. Z delikatnego pocałunku zmienił się w namiętny. Nasze języki walczyły o dominację. Jego ręce błądziły po moich plecach.
Obudziłem się. Przez kilka sekund pojawiały mi się sceny ze snu przed oczami. Co jest do cholery... . Wstałem z łóżka, przeciągnąłem się po czym ruszyłem w stronę łazienki. Dlaczego śnił mi się Potter i czemu do ja się z nim całowałem?! Takie myśli przechodziły mi przez głowę. Najgorsze chyba z tego wszystkiego było, że mi się to podobało. Potrząsnąłem głową, żeby odpędzić tą myślą z mojej głowy. Dziś sobota więc nie musze się nigdzie spieszyć. Po rutynowych porannych czynnościach ubrałem się cieplej i wyszedłem z Lochów Ruszyłem w stronę Błoni by trochę pobyć sam. Bezchmurne niebo i słońce z rana to coś co zawsze mnie orzeźwia w zimę. Za tydzień już święta. Oczywiście zostaje w Hogwarcie bo nie mam po co wracać do Malfoy Manor. Musze kupić jakiś prezent dla Pansy i.. może dla Pottera. Jeśli się kolegujemy... bo chyba tak można nazwać tą ,,relacje". Wieczorem wybiorę się do Hodsmeade. Gdy zaczęło być mi już zimno wróciłem do zamku. Nikogo nie było prawie na korytarzach. Pewnie każdy siedzi w swoim dormitorium przy kominku z przyjaciółmi. Momentalnie sam nie wiem czemu poczułem ukłucie w sercu. Postanowiłem odwiedzić Pansy. Dawno z nią nie rozmawiałem pomijając posiłki i lekcje. Przed obrazem Salazara wypowiedziałem hasło i ruszyłem w stronę damskich dormitorium. Miałem farta bo akurat Pansy z niego wychodziła.
- Hej Pans wychodzisz gdzieś?- zapytałem wymuszając lekki uśmiech
- O hej Draco, miałam zamiar iść do biblioteki ale widzę, że chcesz pogadać więc chodź - wskazała ruchem ręki na swoje dormitorium. Wyszliśmy a ja wygodnie usiadłem na jej łóżku. Patrzyła na mnie przez chwilę pytającym wzrokiem. Wziąłem wdech i zacząłem jej opowiadać jak pogodziłem się z Potterem, o naszym wyjściu w Hodsmeade. Rozmawialiśmy tak z godzinę, może półtora. Nie wiem dlaczego cały czas się uśmiechała pod nosem gdy coś mówiłem o Potterze. Ustaliliśmy, że razem pójdziemy dziś do wioski bo ona jeszcze musi kupić jeszcze coś dla Milicenty i Astorii.
CZYTASZ
Christmas is amazing time
FanfictionŚwięta Bożego Narodzenia. W tym czasie ludzie sobie wybaczają błędy z przeszłości. Tak będzie i w tym przypadku gdzie święta połączą dwóch wrogów i zamienią ich przyjaciół a może i coś więcej