II

249 14 3
                                    

Droga do rezydencji minęła nam spokojnie. (Nie bd zanudzać bo szli w ciszy).
Od razu po wejściu do rezydencji Candy zapytał.
-no to gdzie ten drań większy ode mnie?-spytał patrząc na mnie z góry. Czemu on musi być tak wysoki?
-zapewne zjada sernik w kuchni.-nie myliłem się.
-co tu w ogóle sobie myślisz? Myślisz, że możesz być większym draniem ode mnie? Jeśli tak to się grubo mylisz.
Zaśmiałem się cicho.
-Toby?! Co ty znowu knujesz?!-Masky szedł w moją stronę, ale mój bohater Candy go zatrzymał. Dlaczego bohater?! W dodatku mój!
-Stój nie wdzięczna pokrako ty! Mówię do ciebie, a ty sobie podchodzisz do MOJEGO crusha! Brak kultury!
Czym ja sobie na to zasłużyłem? Crush?!
Help nie chce już w tym być... W sumie ma to jednak swoje dobre strony, bo mnie Candy przynajmniej obroni.
-posuń się idioto!-Masky chciał popchnąć Candy'ego co komicznie wyglądało , bo jakoś nie mógł. Zacząłem się śmiać przez co bardziej wkurwiłem Masky'ego. Candy już trochę wkurzony popchnął Masky'ego , aż ten prawie wypierdolił się przez okno. Poczułem jak Candy bierze mnie jak pannę młodą i idzie na górę. Kurwa help.
-co tu robisz?! Postaw mnie na ziemi! Candy! Postaw mnie na na ziemi! Ratunku!! Postaw mnie na ziemi! Nie rozumiesz co do ciebie mówię?!-on idzie w stronę swojego pokoju. Boje się. Nie chcem być zgwałcony... help. Slendi gdzie jesteś jak cię potrzebuje?! Klaun otworzył drzwi i rzucił mnie na łóżko help!! Położył się na mnie i gdyby nie Jane... On by mnie pocałował!
-ok gołąbeczki obiad.-powiedziała i wyszła. Candy zszedł ze mnie , a ja od razu pobiegłem do kuchni. Boje się go.
Zjadłem gofry i pobiegłem do swojego pokoju, od razu zamknąłem drzwi. Czuje się prawie zgwałcony... dzięki Ci Jane.
A co jeśli on wejdzie do mnie w nocy i mnie zgwałci?
*puk puk*
-kto tam?-nie pewnie zapytałem.
-to ja Clockwork-odpowiedziała dziewczyna.
Wstałem i otworzyłem drzwi, wpuściłem ją i od razu zamknąłem za nią drzwi na klucz.-w porządku Tobiaszku?-.
Mhm może jeszcze jej crushem jestem?!
-nie nazywaj mnie "Tobiaszku" i tak wszystko w porządku! Co chciałaś?
-od pewnego czasu dziwnie się zachowujesz w towarzystwie Candy Pop'a.-spytała nagle.
O nie... Dlaczego?! Dlaczego ona oto spytała?
-bo jest jakiś dziwny. Widziałaś jaki on wysoki? Raz mnie porwał.
-Offender mi mówił, że jest zboczony i w dodatku jest jego "uczniem".
-czekaj?! Czy jest tutaj?!
-tak jest tutaj Offender. Ja idę się schować do siebie.-Clockwork otworzyła drzwi i poszła. Zamknąłem spowrotem je na klucz. Kolejnego zboczeńca mamy w rezydencji... Dlaczego? Czemu zadaje sobie ciągle te pytanie?! Odkąd pojawił się Candy coś dziwnego się ze mną dzieje.
Czy ja..? Nie to nie możliwe! Nie zakochałem się w nim. Chyba. Pogadam z doświadczoną osobą... z Niną! Jak Offender wróci do siebie. Ja nawet niewiem ile on tutaj będzie! Help. Ehh może jednak pójdę do Niny. Ostrożnie otworzyłem drzwi. Ale tu cicho. Bardzo cicho wyszedłem z pokoju na korytarz. Na szczęście pokój Niny jest za innym pokojem. Pobiegłem tam cicho. 
-Nina wpuść mnie szybko musze z tobą pogadać.-powiedziałem na tyle cicho żeby usłyszała. Drzwi się powoli otworzyły.
-wchodź szybko.-powiedziała rozglądając się.
Zamknęła je na klucz.
-to o czym chcesz pogadać?-usiadła na łóżku.
-o mnie i... ok przejdźmy do rzeczy. Odkąd pojawił się Candy dziwnie się w jego obecności zachowuje co zauważyła Clockwork, i rumienie się gdy coś powie na mnie.
-YAOI!!!!-krzyknął Ben i wyskoczył ze szafy.
-ty elfie posrany!-no super słyszę kroki.
Drzwi Niny zostały wywarzone.
-dzięki chłopcy...-spojrzała się złowrogo na nas.
Z Benem zaśmialiśmy się nerwowo. W progu stanął Slender.
-dobrze kochani Offender sobie poszedł już.-powiedział Slendi i zniknął.
-a ty elfie mały masz nikomu nic nie mówić! To samo tyczy się Ciebie!-wskazałem na Ninę.
Ja po wróceniu do pokoju i dwu godzinnym nudzeniu się postanowiłem wyjść na świeże powietrze i przy okazji kogoś zamordować.
(I w tym momencie autorka pojawia się w tym magicznym świecie morderców XD)
Szłem patrząc pod nogi z toporkami.
Rzuciłem jednym przed siebie.
-kurwa!!! Drwale atakują!!! Heeeelp!-wydarła się jakaś dziewczyna.
-kim jesteś?-spytałem, bo kto by się tutaj kręcił.
-jestem autorką tego zajebistego yaoi.-odpowiedziała.
-czekaj. Czyli to wszystko to twoja chora wyobraźnia?!-kurwa ile debilów jeszcze spotkam?!
-większość tak, ale jak widzisz teraz to wszystko dzieje się naprawdę, a ty powinieneś trzymać się scenariuszu i nie zadawać głupich pytań. Bo wiesz skoro jestem autorką tego mogę zrobić wszystko np. Zmienić to w jakiegoś Hentaia i Offender będzie Cię gwałcił codziennie hehe.-powiedziała dziewczyna z satysfakcją.
-jesteś chora! Idę trzymać się scenariuszu, czyli zabić kogoś.
-oraz spotkać Candy'ego.-dokończyła-ide do rezydencji zrobić burdel i uciec jakby nigdy nic.-poszła sobie..
Kurwa jak można być tak chorym psychicznie?! Ehh no niestety... może trochę zmienię scenariusz.
-nawet o tym nie myśl-kurwa jaki z niej Slender!
Nic nie zrobię... Jestem skazany na to wszystko. Dlaczego w tym jestem?
Ok idę kogoś zamordować, niech to się jak najszybciej skończy bo nie wytrzymam.
(Toby tutaj sobie szedł cicho)
Weszłem przez okno do jakiegoś pokoju. Co tam zobaczyłem przeraziło mnie. Na każdej ścianie były przyklejone zdjęcia ze mną! Ale fangirl. Schowam się pod łóżko i poczekam.
Jakiś czas tutaj siedziałem. Ofiara weszła do pokoju. Ja wyszłem spod łóżka.
-AWWWWWWW!!!! TO PRAWDZIWY TICCI TOBY!!!!!!-kurwa mać gorsza od autorki!
Po chwili wbił tutaj Candy Pop. Jeszcze tego mi brakowało.
-Zostaw mojego crusha w spokoju dziewojo nie wdzięczna! Nic ci nie jest mój lizaczku?-kurwa idiota no po prostu idiota.
-AWWWW CANDY POP!!!!!-darła się strasznie. Candy nie wytrzymał tak samo jak ja. Uderzył ją swoim młotem , a ja odciąłem jej : głowę, ręce, nogi , palce i język.
-aw ty mój lizaczku jakiś ty zabójczy!-pls nope...

gejowskie love story |TicciCandy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz