Aww słodki jest. No nic dalej sprzątałem. W końcu po dwóch godzinach udało mi się.
Chyba się w nim zakochałem... zapytam go co o mnie myśli jestem tego ciekaw. *autorka robi medżik i jest wieczór i oni sobie tam po tym lesie spacerują. Zresztą czytajcie*
-Candyyyyy-wydłużyłem jego imię.
Spojrzał się złowrogo na mnie.
-co?-uśmiechnął się.
-kurwa nie strasz... mam pytanie. Co o mnie myślisz?-cisza.
-no jesteś słodki itp. Kocham Cię.-powiedział klaun.
-co?!
-nic!-wyprzedził mnie.
-ej stój!-wskoczyłem na jego plecy i nie chciałem zejść.
-du...dusisz mnie idioto!-miałem na to wywalone. Ten się przechylił do tyłu i spadł na mnie...
-złaź ze mnie!! Ty klaunie pieprzony!!!!-krzyczałem.
-nie. To za duszenie mnie. Wiesz nawet wygodnie się na ciebie leży.
Kopałem go w plecy. W końcu wstał. Przeżucił mnie przez ramię.
-puszczaj!-ten gdzie polazł ze mną. Poczułem jak mnie rzuca... do wody.
Postanowiłem udawać, że umarłem tam na dole. Lecz jestem taki pojebany, że zabrakło mi powietrza. W końcu zobaczyłem jak wskakuje. Nareszcie.
Poczułem jak mnie łapie i wypływa na powierzchnię. Zakaszlałem.
-kurwa wystraszyłeś mnie idioto głupi!-powiedział.
-trzeba było mnie nie wrzucać, przez ciebie jestem mokry.-próbowałem się wysuszyć. Klaun spojrzał na mnie.-nie patrz tak na mnie. Nagle przyleciał Ben i pocałował Candy'ego. Ale gejostwo Ben...
Candy zaczął panikować.
-AAAAAAAAAAA! BĘDĘ MIEĆ GRELIOZE!!!!! (XD za dużo kawy i bananków) NIE CHCE BYĆ GAMEREM!!!!!! POMOCY!!!!-biegał po lesie.
-Ben...-powiedziałem.
-yess Tobiaszku?
-a ci wypierdole elfie zajebany!! CANDY JEST MÓJ!!!!!-zacząłem gonić Bena. W końcu złapałem tego elfa i wrzuciłem do wody.
-AAAAAA WODA! !!!!!!!
-zaraz ci przyniosę mydełko.-powiedziałem o zacząłem iść do rezydencji. Pojawił się Slender grzybiarz.
-wyciągnij Bena z wody , ale już bo wydłuże ci karę na gofry!-"krzyknął"
-to się nazywa szantaż-mruknąłem i wyciągnąłem tego idiotę.-proszę bardzo.
-a gdzie Candy Pop?-"spytał" beztwarz.
-skąd mam wiedzieć po tym jak BEN pocałował go to spierdolił...-Slender od razu mnie skarcił na takie słowo i kazał mi poszukać tego klauna.Kurwa chodzę po tym pieprzonym lesie z 2 godziny , a jego nadal nie widać. Zobaczyłem coś białego na ziemi...
To był spermus Jeffus...
Jebne chyba zaraz. Odeszłem od tego miejsca jak najdalej, aż mi się nie dobrze zrobiło. Zobaczyłem coś niebieskiego. Chciałem go wystraszyć, ale był to zły pomysł.
-KURWA MOJE OCZY!-zobaczyłem jego przyjaciela z pomiędzy nóg.
Pewnie jednak to był spermus Candy'us. Ten prawie zszedł na zawał.-SCHOWAJ GO!!!- po chwili w końcu go zakrył.-idę popaść w depreche deche...
Poszłem załamany w stronę rezydencji. Nigdy więcej! Kurde nie mogę wrócić bez Candy'ego. Zawróciłem po niego.
-Candy! Idziemy do rezydencji-krzyknąłem gdy znajdowałem się metr dalej od niego. Chłopak wyszedł ze swojej kryjówki chwilę później. Szliśmy razem do rezydencji. (Oczywiście szli w ciszy, bo poco gadać i jestem leniem)-Slender! Slender! Znalazłem go!-krzyknąłem i pobiegłem do swego pana gabinetu. Wbiegłem tam nie pukając. Niestety nie było go tam , ale był Offender. Powoli zacząłem się wycofywać, ale pojawił się za mną. Ściągnął swój płaszczyk. Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na jego przyjaciela
-kurwa jaki on duży! -zakryłem swe oczy. Złapał mnie mackami i ściągnął ze mnie ubrania. Próbowałem krzyczeć, ale wsadził mi szmate do buzi. Ściągnął że mnie bieliznę. Złapał mnie za mojego przyjaciela i zaczął poruszać swoją ręką. Nagle ktoś wszedł, ale na nieszczęście to nie był Slender, to był Candy... jeszcze tego mi tu brakowało on także się rozebrał. Wyjął mi szmate z buzi i na jej miejsce włożył mi swojego przyjaciela do buzi (wyobraźcie to sobie aww). Ktoś w końcu przyszedł mnie uratować i to był Slendi nareszcie.
-co tu się dzieje?! W dodatku w moim gabinecie?!-obajki odeszli ode mnie i zabierając swoje rzeczy uciekli. Zacząłem głęboko oddychać , ubrałem się.
-wymarze ci pamięć-powiedział i nic nie pamiętałem sprzed kilku minut. Poszłem do siebie poleżeć. Przyszedł Candy Pop...
-wyjdź stąd pajacu niedojebany -warknąłem.
-gniewasz się za to co się stało przed chwilą-zapytał ,ale nie wiedziałem o co mu chodzi.
-a co się stało przed chwilą?-spytałem.
-em... no...no... Nic ważnego.-uśmiechnął się nerwowo i wybiegł. Ehh idiota. Wpadłem na pomysł , by zbudować sobie bazę. Poszłem zrobić z 30 gofrów i po ich zrobieniu wróciłem i zbudowałem bazę.
Po zjedzeniu kilkunastu zasnąłem.
***
Otworzyłem oczy i zobaczyłem Sally śpiącą obok mnie Sally. Przykryłem ją kocem i ostrożnie wycząłgałem się. Usłyszałem krzyki więc zeszłem na dół.
-Sally?
-Sally?
-Sally?-każdy ją wołał.
-Sally śpi u mnie w bazie-odpowiedziałem.
-w bazie?- spytał Candy.
-nie kurde w dupie-odpowiedziałem zażenowany.
-Tobiaszu! Słownictwo!-wtrącił się Slenderman.
-tak. Tak.-spojrzałem się w stronę kuchni , by po chwili się tam udać. Widok mnie przeraził... Nina wpieprzała MOJE GOFRY.-co ty robisz?!-zapytałem.
-jem gofry-odpowiedziała ze spokojem w głosie. Wyciągnąłem toporki.
-ta zniewaga krwi wymaga!-ruszyłem na dziewczynę, ale Slender mnie powstrzymał.
-Uspokój się! Nadal masz szlaban na gofry, a teraz będę musiał chyba go przedłużyć.-powiedział poważnym tonem.
-nie! Proszę! Tylko nie to! Wszystko byle nie to!
-wszystko?-zapytał Candy patrząc swoim zboczonym wzrokiem. Dlaczego on nadal tu jest?
-nie...-odpowiedziałem.
-pomyślę-Slender oczywiście zniknął.
-nieeeeee! -znając go i tak mi tą karę przedłuży...
-zamknij jape! Sally śpi!-krzyknęła Jane poczym uderzyła mnie w tył głowy.
-sama drzesz się!-wkurzająca baba...
-ja mogę!-ona okres ma czy co?
-i niby ja nie mogę?!
-możesz, ale poza rezydencją!-wskazała w stronę drzwi wyjściowych.
-czemu krzyczymy?-zapytałem.
-idiota gorszy od Jeffa...-Jane załamała się.
-i mówi to tandetna podróba Jeffa!
-on to specjalnie mi zrobił!-ona myśli, że jestem jakimś debilem, by uwierzyć?
-uważaj, bo uwierzę... Jeff!!!-krzyknąłem po tego białego zjebusa.-czy Jane chciała byś ją "upięknił"?
-tak , chciała bardzo... jest moją fangirl.-powiedział dumnie Jeff.
-pomyliłeś mnie z Niną!-krzyknęła obrażona.
-nienawidzę Cię!-powiedział Jeff idąc do pokoju.
Po chwili każdy zaczął się rozchodzić we swoje strony.
-ej! Zaczekajcie! Pomoże mi ktoś przekonać Slendera, by nie przedłużał mi szlabanu?-wszyscy zignorowali mnie , ale Candy został.
-pomogę, ale pod jednym warunkiem.-powiedział.
-jakim?
-zrobisz mi loda-uśmiechnął się szyderczo.
-nie! Wynajmij se jakąś prostytutke.
-jestem gejem...-powiedział spoglądając na mnie z góry.
-to porostytuta (XD?)-Po chwili klaun wziął telefon i gdzieś zadzwonił. Mój telefon wydał dźwięk. Odebrałem go.
-chciałbym wynająć striptizera na godzinę-usłyszałem z telefonu.
-czy ja Ci wyglądam kurwa na dziwke?!-rozłączyłem się.-już sam se pójdę!-poszłem do gabinetu Operatora, by z nim porozmawiać.
-nie Tobiaszu... decyzja podjęta. Masz przedłużony szlaban.-powiedział na co ja wyszłem zdenerwowany trzaskając drzwiami.
-Tobiaszu...-w głowie rozbrzmiał mi głos , ale go zignorowałem. Wyszłem z rezydencji, by przejść się po lesie.
Wkurzony spacerowałem po lesie. Nagle pojawiła się autorka. Dlaczego ona mnie tak nienawidzi?
-to nie tak , że Cię nienawidzę, ale po prostu tak wychodzi.. lubię cię i przepraszam za to co się zaraz stanie..-chciałem się jej dopytać o co chodzi, ale zniknęła. Nadal szłem przed siebie próbując się uspokoić. Po chwili zadzwonił mój telefon.
-znowu Candy chce mnie wynająć?-spytałem samego siebie wyciągając telefon. Odebrałem go.
-czego chcesz zasrańcu?!-krzyknąłem
-radziłbym uważać na to jak się do mnie odzywasz..-jakiś żart ze strony innych w rezydencji? Nie.. nie poznaje tego głosu i jest cicho w tle, a w rezydencji byłoby słychać śmiechy.
-kim jesteś? I skąd masz mój numer?!
-dowiesz się w swoim czasie-odpowiedział tajemniczy osobnik.
-słuchaj! Jak masz mi coś do powiedzenia to mów to teraz! Jeszcze raz Cię zapytam kim jesteś i skąd masz mój numer?!
-niedługo się dowiesz... będziesz dla mnie pracował...
CZYTASZ
gejowskie love story |TicciCandy|
Fanfictionfanfikowskie, gejowskie love story TicciCandy. czy kiedykolwiek się ogarniemy? Do rezydencji dołącza nowy morderca Candy Pop. Toby natychmiast wpada mu w oko. Jak potoczą się losy naszych bohaterów?