Rozdział 1

191 8 27
                                    

Pierwsza na świat przyszła moja siostra, po niej był mój brat i na końcu ja. Słyszałam pojedyncze słowa ale jako iż byłam bardzo głodna zignorowałam je i zaczęłam pic mleko mojej matki. Czułam jak moja siostra rozpychała się. Po wypiciu mleka razem z moim bratem zasnęliśmy blisko siebie a nasza siostra obok matki. W następnym dniu obudziłam się pierwsza nie byłam pewna czy już świtało więc otworzyłam oczy. Zrobiłam to jako pierwsza z rodzeństwa, ale postanowiłam się trochę ponabijać. Chociaż mam dopiero jeden dzień już zaczynam być złośliwa, świetnie. Nie zauważyłam że ktoś prawie zepsuł mój plan udawania że nie otworzyłam oczu. Gdy wstałam diametralnie się zachwiałam i upadłam, na szczęście nikogo nie obudziłam. Podniosłam się drugi raz prawie upadłam ale czyjś nos, prawie wydałam z siebie pisk zaskoczenia. Kot który uratował mnie od upadku był śnieżnobiały z „grzywą" lwa,jego oczy były niebieskie.

-Nie wydasz mnie że otworzyłam oczy?- zapytałam cicho z nadzieją, zaśmiał się cicho

-A co? Ktoś tu jest podobny do mnie!- zamruczał rozczulony, zrozumiałam że to był mój ojciec- spokojnie nie wydam cię kruszynko

-Nie jestem kruszynką!- oburzyłam się mierząc go wzrokiem nagle zastygł w miejscu

-Na Klan Gwiazd...- szepną ale potem się cicho zaśmiał- masz strasznie nietypowe oczy, są niebiesko-szare

-Naprawdę?-zaskoczyłam się- chciałabym je zobaczyć, pokażesz mi je kiedyś?

-Oczywiście-zetkną ze mną swój nos- a teraz idź spac albo cię wydam że otworzyłaś oczy

-Dobrze dobrze, ale nie wiem nawet jak się nazwywasz- odparłam ze smutkiem

-Lwi Pazur kruszynko- powiedział czule i wstał- do jutra

-Do zobaczenia- miałknęłam wesoło i położyłam się obok brata

Rano obudziła mnie rozmowa mojego rodzeństwa.

-Ciekawe czy nasza siostra otworzyła już oczy!- powiedział mój brat

-O mnie mowa?- zapytałam nie otwierając oczu- niestety nie

-Och szkoda!! Ale na pewno przyjdzie na ciebie czas- pocieszał mnie kocurek

-Jasne! Może jesteś ślepa!- zarechotała moja siostra

-Wierzbko! Nie odzywaj się tak do siostry!- usłyszałam karcący głos mojej matki- Na Burzkę przyjdzie czas!

-Przepraszam-siostra polizała mnie po głowie

-Nic nie szkodzi!- odparłam wesoło

-Słoneczniku pobawisz się ze mną?- zapytała Wierzbka

-Ja też chce!- stanęłam na równe łap, po chwili razem z moim rodzeństwem tarzaliśmy się po ziemi w żłobku, umiałam wyczuć ich obecność nawet na nich nie patrząc.

Zrozumiałam wtedy że do tego trzeba dobrego słuchu i uszu. Po zjedzeniu mlekado żłobka ktoś wszedł. Rozszerzyłam nozdrza próbując rozpoznać zapach. To Lwi Pazur! Podeszła do niego i dotknęliśmy się nosami.

-Cześć kruszynko!- zamruczał rozczulony- Robiłaś dzisiaj coś ciekawego?

-Tak! Odegrałam bitwę z Wierzbką i Słonecznikiem, i wygrałam!-zamruczałam triumfalnie

-Naprawdę?-zdziwił się i zaniósł mnie do matki- Brawo!

-Dziękuje-z radością zastrzygłam uszami, poczułam jak mój brat podchodzi do mnie

-Kto to jest?- pyta z ciekawością Słonecznik

-To wasz ojciec Lwi Pazur- powiedziała Skoczna Chmura-

Wojownicy- Czas Czerwonego KsiężycaWhere stories live. Discover now