#1

9 0 0
                                    

Do moich uszów dochodzi dźwięk...tym razem nie budzika, tylko stłuczonego szkła.
Gwałtownie wstałam z łóżka i zauważyłam, że brakuje mi tu Logana.
Czyli on próbuje gotować, jest źle bardzo źle.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi i już zdążyłam usłyszeć miliony przekleństw, śmieszy mnie to jak ten chłopak jest bezradny. Schodząc do moich nozdrzy dotarł piękny zapach naleśników.

- Ile już szkód wyrządziłeś? - pytam strasznie rozbawiona tym faktem.
- To tylko dwa talerze! - bronił się, wyrzucając resztki stłuczonego talerza.
- Oj Logan, daj mi to - szybko do niego podbiegłam i kontynuowałam za niego gotowanie.
- Sophie... - powiedział to tym głosem, oj Logan.
- Tak? - pytam lekko zaciekawiona.
- Mamy problem... - po tych słowach chłopak usiadł na blacie.
- Huh? Jaki? - pytam beznamiętnie.
Wiem czego mogę się spodziewać, brak talerzy.
- Nie ma więcej talerzy, wszystkie zdążyłem stłuc - skrzyżował ręce lekko się uśmiechając.
- Miesiąc temu kupiłeś cały zestaw talerzy! Logan!
- Zaczęłam się z niego śmiać, jest największą niezdarą jaką znam!
- Nie śmiej się! To jest klątwa po prostu i no..- położył rękę na swoim karku.
- No już spokojnie ważne, że jesteś cały, jeszcze - odpowiedziałam szczerząc się jak głupia do sera.
Chłopak na moją odpowiedź jedynie prychnął, lecz po chwili na tali poczułam jego ręce, które po chwili mnie uniosły.
- Logan co ty wyprawiasz? - mówię przez śmiech.
- Zrobię ci kręciołek! - powiedział to z taką radością.
- Czekaj, co?! - wtedy do mnie dotarło to co powiedział.
- Logan idioto! Przestań! No uhh!
Czemu on jest taki głupi i jednocześnie zabawny?
- Będziesz żreć węgiel! Puszczaj! - po moich magicznych słowach, momentalnie się zatrzymał.
- SOPHIE! Ratuj nasze naleśniki!
- Za późno, będziesz żreć węgiel, no przykro mi - jego przerażenie w oczach jest piękne, a tu tylko chodzi o lekko spalone naleśniki.
- I co teraz? - zapytał ewidentnie zmartwionym głosem.
- Będziesz głodować, skarbie - odpowiedziałam uśmiechając się w jego stronę.
- JEDZIEMY DO MAKA! - zaczął się cieszyć jak małe dziecko.
- Mam szkołę na 10, a jest 9: 04 więc poczekasz sobie- posłałam chłopakowi buziaka w powietrzu.
- A nie możesz się spóźnić? Proszę kochanie noo! - zaczął robić maślane oczka.
- Ta, idę do łazienki adios! - pomachałam mu i wbiegłam po schodach prosto do łazienki.

Dopiero teraz do mnie dotarło, że byłam w samej koszulce no cóż.
Szybko wykonałam swoją czynność...no może nie tak szybko bo zajęło mi to 20 minut.
- Log...- chciałam już krzyknąć jego imię.
Słyszałam, że z kimś rozmawia

- Ta wiem, yhm, tak, ja tak samo, dobrze pa - tyle zdążyłam usłyszeć, nie wiem czemu, ale akurat ta rozmowa mnie zaciekawiła. Um zapytam się go później.

- Logan! Jedziemy? - stanęłam przed nim lekko unosząc lewą brew.
- Tak, chodź - odpowiedział omijając moje spojrzenie.
Wyminął mnie i szedł strasznie szybkim krokiem, musiałam biec żeby za nim nadążyć.
Wchodząc do jego auta zauważyłam, że się denerwuje.
- Coś si..- nie dał mi dokończyć.
- Nic, po prostu mam zły humor to nic - odpowiedział strasznie poirytowany.
- Uh, dobrze.

Przez całą drogę towarzyszyła nam niezręczna cisza. Gdy już byliśmy pod szkołą nawet na mnie nie spojrzał.
Z moich zamyśleń wyrwała mnie moja przyjaciółka.

- Sophie! Ten nowy już jest! - powiedziała z ogromną ekscytacją.
- Huh, fajnie - mówiąc, to próbowałam się uśmiechnąć - Muszę iść do łazienki, poczekaj tu na mnie! - pstryknęłam ją w nos i uciekłam.

Idąc tym cholernym głupim korytarzem wpadałam na kogoś, zajebiście wręcz.
- Spieprzaj z drogi - powiedziałam zirytowana.
- Może jakieś przepraszam ? - usłyszałam drwiący głos.
- Zamknij się - odpowiedziałam.
Gdy już chciałam ruszyć poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Kur... - nie zdążyłam dokończyć, bo przypiął mnie do ściany.
Idiota.
- Słuchaj, kolegą twoim nie jestem gnomie - gdy to wypowiedział czułam jego ciepły oddech na moich ustach.
- Noah, zostaw ją - usłyszałam głos nauczycielki.
- Oczywiście proszę pani, jeszcze ją pogłaszcze i dam cukierka - powiedział to spoglądając na mnie.
Jest... dziwny.
Nie myśląc dłużej udałam się w stronę łazienki, lecz to był wyjątkowy zły pomysł.
Spośród trzech okien na tym piętrze, akurat spojrzałam w te jedno i to był cholerny błąd.

Bad Boy in California Where stories live. Discover now