4. Mój Colin.

5.3K 293 146
                                    

Wzięła mnie pieprzona chcica tuż przed wyjściem do Colina. Dosłownie łapałem za klamkę i poczułem coś, czego czuć nigdy nie powinienem przed spotkaniem z Brooksem.

Może myśl, że mieliśmy być w jego domu całkiem sami, bez rodziców i koszulki na mojej klacie, w jakiś sposób mnie podniecała.

No cóż, Colin był słodki. Na swój sposób zaczął mi się podobać.

Jebany Colin.

Colin bądź brzydki. Nie jestem pedałkiem.

Oparłem się pośladkami o biurko i rozpiąłem rozporek. Nie mogłem iść podniecony do Colina, bo to na pewno skończyłoby się tak, jak skończyć nigdy nie powinno.

Moja ręka zawędrowała pod gatki, i cóż, zacząłem walić konia.

Uśmiechnąłem się sam do siebie, bo było mi dobrze, logiczne, ale mój uśmiech poszerzył się, kiedy usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Zawsze lubiłem powiadomienia plus obstawiałem, że napisał do mnie Brooks, bo spóźniałem się już całe dwie minuty. No a lubiłem, kiedy Colinek do mnie pisał.

Wziąłem telefon do ręki, nie przestając głaskania swojego księcia i po prostu zobaczyłem kto miał takie super wyczucie czasu, bo serio, akurat teraz zaczęło robić mi się bardzo dobrze.

No, akcja generalnie mnie trochę rozbawiła, mimo wszystko.

Był to Josh, mój bro wyrodny, sprzymierzony z moim arcy wrogiem kutasem Taylorem, moja matka z jajami i najlepszy ziomeczek pod słońcem.

To nie była wiadomość, a raczej snap od Josha. Chuj, leciał w kulki, bo był na imprezie. Nie dość, że beze mnie, to jeszcze z kundlem Taylorem. Bo to właśnie z nim wysłał mi zdjęcie.

Wkurwiłem się w jednej sekundzie. Skoro tak chciał się bawić to spoko. Mogłem go wkurwić dziesięć razy bardziej. I miałem zamiar to uczynić, dlatego przestałem się masturbować i ruszyłem w stronę domu Colina z zamiarem nakręcenia gejowskiego porna ze mną i Brooksem w roli głównej z dedykacją dla Josha.

Bo co innego bardziej wkurwiłoby Josha, niż moja za bliska relacja z Brooksem?

No, tylko seks z Brooksem.

Dlatego też miałem zamiar go przelecieć.

Nie wiedziałem jeszcze do czego chce się posunąć, ale chciałem nagrać Colina jęczącego moje imię. I oczywiście podzielić się tym filmem z moim bro, który chyba powoli przestawał być moim bro.

Zdradzał mnie jebany dziwkarz.

Naprawdę się wkurwiłem. A zawsze, kiedy byłem wkurwiony działałem pod wpływem impulsu. I było tak i tym razem. Nieważne, jak bardzo bym był podniecony, a Colin goły i wesoły, nigdy bym go nie przeleciał. Teraz chciałem to zrobić tylko, aby doprowadzić do szału Josha.

Włożyłem jeszcze portfel z gumkami do tylniej kieszeni spodni i wyszedłem z domu. Pod drzwiami domu Colina znalazłem się w jakieś piętnaście sekund, no bo przecież byliśmy sąsiadami, w dodatku nie dzielił nas żaden płot, tylko zielony trawnik, który podeptałem, bo nie chciało mi się iść na około chodnikiem.

UPS, zły Teddy Tucker depcze zieleń.

Miałem już pukać, ale drzwi nagle otworzyły się i w progu stanął Brooks. Logiczne, przecież nikogo u niego nie było. A przynajmniej tak miało być z tego co mówił.

Pomijając fakt, że serio wyglądał ślicznie, bo miał na sobie bluzę w pandy, miał w rękach worek ze śmieciami. To wszystko wyjaśniało, chociaż nie zdziwiłbym się gdyby serio wypatrywał mnie przez okno.

Pan Brooks i Ja || boy x boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz