Rozdział 6.

25 2 0
                                    

Obudziłam się o 5 i nie mogłam już zasnąć. To bardzo dziwne bo mimo, że wczoraj poszłam w miarę wcześnie spać ( jak dla mnie ) to w soboty zawsze odsypiam wszystkie zarwane noce, a w tym tygodniu akurat było ich dość sporo. Cały czas w głowie mi siedzi wczorajsze popołudnie, to, jak Jack mnie przytulił, odprowadził do domu, a później jeszcze do mnie napisał... to nie może być prawda. Tak nagle chłopak, w którym się podkochiwałam od gimnazjum, zwrócił na mnie uwagę. To na pewno jakiś głupi zakład lub zwyczajnie chce mnie zaliczyć jak każdą inną... nie wierzę, że taki chłopak zwrócił uwagę na MNIE.

Takie przemyślenia miałam odkąd się tylko obudziłam, wstałam z łóżka około 5.15 i stwierdziłam, że nic innego nie pozostaje mi do robienia jak iść coś zjeść, ogarnąć się i pójść pobiegać.

Na śniadanie zjadłam owsiankę z owocami, włosy spięłam w wysokiego kucyka, a jeśli chodzi o makijaż to pomalowałam sobie tylko rzęsy. Wzięłam jeszcze telefon ze słuchawkami i zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali, a więc po cichu wzięłam wodę z lodówki, założyłam buty sportowe i wyszłam

 Wszyscy jeszcze spali, a więc po cichu wzięłam wodę z lodówki, założyłam buty sportowe i wyszłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Była dopiero 6.00, a więc słońce już wzeszło, natomiast ze względu na weekend na ulicach nie było prawie nikogo. Włożyłam słuchawki w uszy, włączyłam swoją ulubioną playlistę i pobiegłam wzdłuż ulicy. Dobiegłam do skrzyżowania, na którym wczoraj Jack miał skręcić do domu, jednak postanowił mnie odprowadzić. Całą drogę myślami byłam przy brunecie i nie dawało mi spokoju pytanie "Najprzystojniejszy chłopak w klasie zwrócił na mnie uwagę czy to tylko jakiś głupi żart? "

Minęłam to skrzyżowanie i pobiegłam tą samą drogą, którą chodzę codziennie do szkoły. Koło niej jest cudowny park, a więc właśnie tam dzisiaj pobiegnę. Widziałam z daleka jak jakaś para się kłóci, a w piaskownicy bawi się dwoje dzieci wraz ze swoimi rodzicami, którzy siedzą obok na ławce. Oprócz nich nie było nikogo, w sumie o tej porze to aż dziwne, że już są dzieci na placu zabaw.

Kompletnie odpłynęłam słuchając muzyki i nawet nie zauważyłam, że ktoś biegnie na przeciwko mnie. Po chwili poczułam zderzenie z męskim torsem, jednak chłopak zdążył mnie złapać za rękę dzięki czemu nie upadłam na ziemię. To był Jack. Wyglądał nieziemsko, czekoladowe włosy ułożone przez wiatr w artystyczny nieład, czarna luźna koszulka i spodenki również czarne, jednak twarz miał jakby wcale nie spał, było widać, że jest zmęczony. Z tego przeglądania się brunetowi wyrwal mnie jego głos

- Ej, wszystko okej? Nic Ci nie jest?
- Tak wszystko w porządku, przepraszam, ale wcale Cię nie zauważyłam
- Nic się nie stało, trochę się przestraszyłem bo wpatrywałaś się we mnie z jakieś 5 minut, aż tak źle wyglądam?

Myślałam, że spalę się ze wstydu i jeszcze ten jego lekko zachrypnięty głos z rana... nie odpowiedziałam nic tylko lekko się uśmiechnęłam na co on odpowiedział tym samym.

-Przepraszam, chętnie bym pobiegł z Tobą, ale muszę już lecieć, do zobaczenia
- Pa

Jest jakiś dziwny. Jakby przestraszony? Zestresowany? Nie wiem, ale w sumie czemu się tym przejmuje...postanowiłam i muszę się tego trzymać, że muszę o nim zapomnieć, bo później będę tylko cierpieć, a więc napiłam się jeszcze wody i pobiegłam dalej. Park jest w miarę duży, a więc przebiegłam wokoło niego i zaczęłam wracać do domu. Droga minęła mi bardzo spokojnie, zatopiłam się w dźwiękach piosenek i dobiegłam do drzwi mojego domu.

Spojrzałam na zegarek w kuchni i była 7.15, nikogo jeszcze nie było na dole, a więc jeszcze rodzice ani Natalie nie wstali. Wzięłam jabłko z pojemnika i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam telefon, słuchawki i jabłko na stolik koło łóżka i poszłam pod prysznic. Potrzebowałam zimnej, krótkiej kąpieli, a więc taką tez sobie zrobiłam. Gdy już wyszłam z łazienki, ubrałam się w czarne dresy i luźną, szarą bluzkę w stylu Cropp-Top. Nie miałam co ze sobą zrobić, nie miałam ochoty na przeglądanie Instagrama i innych medii, a więc zeszłam schodami na dół i rozłożyłam się na kanapie i włączyłam telewizor.

U siebie w pokoju nie mam niestety tv, chociaż i tak bardzo rzadko oglądam coś, ale w takich momentach jak dziś to przydałoby się. mój pokój:

 mój pokój:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak on mniej więcej wygląda, bardzo kocham spędzać w nim czas, ale teraz sama nie wiem na co mam ochotę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak on mniej więcej wygląda, bardzo kocham spędzać w nim czas, ale teraz sama nie wiem na co mam ochotę. Po pięciu minutach oglądania telewizji, stwierdziłam, że nie ma nic ciekawego, co mogłabym obejrzeć i wyłączyłam go. Usłyszałam kroki po schodach, odwróciłam głowę, Natalie wstała. Dzielą nas dwa lata, bardzo się kochamy i mamy w miarę dobry kontakt. Położyła się koło mnie i spytała co jemy na śniadanie. Co prawda jadłam już, ale wstałam i wraz z Natalie zrobiłyśmy dla wszystkich kanapki. Po skończonych przygotowaniach, czyli po około 20 minutach wstali rodzice. Byli trochę zdziwieni widząc nas w kuchni, bo to raczej oni przygotowywali śniadania, weszli do kuchni i pomogli nam zanieść je do stołu. Wstawiłam wodę na herbatę, a dla mnie i siostry zrobiłam kakao. Gdy napoje były już gotowe, każdy wziął swoją szklankę i poszliśmy już do stołu. Przy jedzeniu każdy był zatopiony w swoich myślach i nie było za rozmownie. Po zjedzeniu każdy wstawił swoje naczynia do zmywarki i poszłam do siebie.
Położyłam się na łóżku i wzięłam telefon i przyszło mi powiadomienie z naszej grupy na Mess, od Veroniki czy dziś nam pasuje spotkanie u niej. Na grupie jestem ja, Sophie, Bella no i Roni, czyli nasza "paczka". Każda z nas się zgodziła, nawet Sophie, która tak ostatnio dziwnie się zachowywała, ale dopisała, że wpadnie na chwilę, żeby coś nam wyjaśnić. Szczerze? Trochę się tego boję, bo dziwnie zareagowała, gdy opowiedziałam im o zaproszeniu na kawę przez Jacka więc nie wiem czego mam się spodziewać. Jest 9.00, do Roni idę dopiero o 14 i nie wiem co mam teraz robić. Stwierdziłam, że nie będę leżeć bezczynnie i zrobię prezentację na biologię, która jest na wtorek, ale znając życie później tez nie będzie mi się chciało i zapomnę o niej, a więc przygotowałam laptopa, książkę i wszystkie potrzebne notatki i wzięłam się do pracy.

Nie sądziłam, że to aż tyle czasu mi zajmie bo skonczylam dopiero o 12.30. Zostało mi w miarę czasu, żebym się ogarnęła, a więc zamknęłam laptopa, notatki wraz z książkami odłożyłam do szafki i poszłam do szafy, aby coś wybrać. Wybrałam czarne jeansy, żółtą bluzę i usiadłam przy toaletce. Nałożyłam korektor, puder, pomalowałam rzęsy, a usta posmarowałam pomadką ochronną i spojrzalam na zegarek. Była 13.50, a więc nawet się nie spóźnię. Wyszłam z pokoju, zeszłam na dół. Rodzice siedzieli w kuchni na krzesłach przy wyspie i o czymś dyskutowali, powiedziałam tylko, że idę do Veroniki, założyłam szare tenisówki i wyszłam.

--------
Trochę dłuższy rozdział, mam nadzieję, że się podoba😥❤
•Jak myślicie, co Sophie będzie miała do przekazania reszcie dziewczyn?
𝐃𝐨 𝐤𝐨𝐥𝐞𝐣𝐧𝐞𝐠𝐨 𝐫𝐨𝐳𝐝𝐳𝐢𝐚ł𝐮!❤🖐🏻

𝙼𝚒𝚊💍

Blisko, ale jednak dalekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz