K: - CLEM CO TU SIĘ DZIEJE!?
C: - Nic to było tylko wyzwanie Kenny
K: - Ja ci dam wyzwanie! Idziemy!
C: - Nie możesz tego zrobić Kenny! Jestem prawie dorosła!
K: - Ah tak?
C: - Tak i zostaje tu!
K: - Ale Clem!
C: - No co? Nie jestem już małą dziewczynką i to że mam rówieśników, to dobrze prawda? Patrz ile szukaliśmy schronienia... Nie tego chciałeś? Szczęścia AJ i mojego? Tu jest bezpiecznie a ty Kenny robisz akcje o to że spędzam czas z przyjaciółmi
K: - robię akcje, bo się o ciebie martwię
C: - Ken...
Poszedł
Lou: - Wszystko okej?
C: - Ekhem tak, przejdzie mu. Jest wybuchowy i nie lubi jak nie ma racji.
Lou: - Dobra Clem idziemy bo pamietasz mielsiemy ten no iść wiesz gdzie
C: - hahy tak to super tajne narka
Time skip:
C: - Dzięki
Lo: - nie ma za co, też jakbym się poklocił z przyjacielem, nie chciałbym grać w butelkę.
C: - tak ekhem ale ja pójdę już chce pobyć troszkę sama i biorę nocną warte.
Skip time:
Spakowałam plecak, zaopatrzyłam się w najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam na wartę. Zmieniłam się z Marlonem. Chyba chciał coś powiedzieć, ale ja nawet na niego nie spojrzałam, w sensie przeleciałam wzrokiem.
Jest noc, nie rozmawiałam z nikim. Nie brak mi towarzystwa. Lubię spędzać czas sama z sobą. Wzięłam dzisiejszą warte. Chcialm pomyśleć na zewnątrz w nocy, otulona chłodnym wiatrem. Żyć samemu w tych czasach jest o wiele lepsze ponieważ jak ktoś umrze nie będziesz obwiniać się, że mogłeś zrobić coś więcej aby ocalić tą osobę. Nie będziesz płakać i tęsknic. Nauczysz się żyć samotnie. Nigdy nie żyłam samotnie... Zawsze miałam kogoś, zawsze...
Rozpłakałam się. Nawet nie zauważyłam, że przyszedł do mnie... Przyszedł do mnie, nie mogę uwierzyć
Lou: - Clem czemu płaczesz?
C: - Spojrzałam na niego przez chwilę, a potem wróciłam do plakania. Louis mnie przytulił. Cieszę się że jest przy mnie.
K: - Kiedy ty dorosłaś Clem? - Szybko ocknelam się z plakania oraz pobiegłam do mężczyzny, przepraszając Lou i objęłam go najmocniej jak mogłam, płacząc jak malutkie dziecko.
C: - Każdy dorasta
K: - heh Clem?
C: - Hm?
K: - Od kiedy ty płaczesz?! Ty twardziel taki? - Zaśmiałam się, a mężczyzna razem ze mną.
C: - Muszę wracać na wartę
K: - Nie przeszkadzam. - Gdy się oddalił przypomniałam sobie o Louis'ie. Nie było go już. Znów zrobiło mi się smutno. Chciałam aby był tu.
Skip time:
Siedzę na dworze w moim ulubionym miejscu, na wierzy, trzeba się tam wspiąć. Myślę o pocałunku. Chyba popełniam największy błąd świta, ale to silniejsze ode mnie. Jestem zakochana. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie właśnie Louis.
Lou: - O czym myślisz?
C: - Oooo kimś.
Lou: - uuu o kim hmm? - Tego pytania się obawiałam. - Jak nie chcesz to nie mów.
C: - Może kiedyś się dowiesz. Skąd wiedziałeś, że tu jestem.
Lou: - Będę szczery. Śledziłem cię ponieważ musimy w końcu porozmawiać. Clem ja-ja - Przyłożyłam mu palec do ust. Nie wiem czemu, może bałam się tego co on o tym myśli.
C: - Nic nie mów nie psuj chwili. - Wzięłam palec z jego ust. Byliśmy chwilę w milczeniu, aż ogarnęłam, że musimy o tym porozmawiać. - No dobrze więc mów.
Lou: - Clem podobasz mi się. W sensie... Naprawdę cię lubię - Złapał mnie za rękę i odwrócił moją twarz w jego stronę. Patrzyliśmy sobie w oczy. - A ty Clementine? Co ty do mnie czujesz, bo ja-ja czuję coś więcej niż przyjaźń. Cz-czuję...
C: - No powiedz to wreszcie! - Powiedziałam to z delikatnym grymasem na twarzy, ale po tym co usłyszałam od Louis'a spuściłam głowę w bok
Lou: - Clem kocham cię
C: - Masz ładne oczy, wiesz? . - Wyszeptałam cicho w swoje ramię, a Louis chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - ugh ja chyba też cię troszeczkę kocham - Pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego tors. Po krótkiej chwili Lou oderwał się ode mnie i dumnymi słowami jak i postawą oraz uśmiechem powiedział:
Lou: - O rany mam dziewczynę!
C: - E-e-e nie tak szybko. - Udawał płacz po czym wybuchłam śmiechem, a on tylko brnął dalej w swoje beznadziejne przedstawienie.
Lou: - Jeszcze się ze mnie śmiejesz :'(
C: - No już. Chodź do mnie - Teraz on wtulił się we mnie... W moje piersi... - Chodzi mi o to, że się nie spytałeś.
Lou: - Pfff - Wstał i wyrwał z ziemi piękną czerwoną oraz wielką różę, bo tak zasadził nową, uklęknął przede mną mówiąc niskim głosem: - Zostaniesz moją dziewczyną. - Długo nie musiałam się zastanawiać.
C: - Oczywiście.
Lou: - O RANY MAM DZIEWCZYNĘ! - Wydarł się tak głośno, że każdy go usłyszał, wraz ze szwendaczami z okolicy. Spaliłam buraka, a chłopak tylko się zaśmiał.
C: - Ciiii! Każdy cię usłyszał, a ja nie zamierzam czyścić okolicy!
Lou: - Ojj tam! Chodź do mnie. - Podeszłam a chłopak delikatnie rzucił mną na swoją sylwetkę. Gdy miałam coś powiedzieć, Louis pocałował mnie namiętnie. Całowaliśmy się dość długo. Później położyłam się między jego nogami. Nie wiem kiedy zasnęłam. Jedyne czego się boję to reakcji Kenny'ego na to, że mam chłopaka, chociaż powiedział, że zrozumiał, że dorosłam nadal się trochę boję...
*************************************
Siemka. Rozdział się podobał? Jak tak to się cieszę! Do następnego :**
CZYTASZ
Inna historia CxL
RomanceA co by się stało gdyby Lee i Kenny przeżyli? Jak potoczyły by się losy Clem i AJ'a? Zapraszam wszystkich fanów gry "The Walking Dead" oraz shipu CxL. Miłego czytania :*