Rozdział trzeci.

205 9 0
                                    

Gdy słońce przedarło się przez rolety oraz długie, śnieżnobiałe zasłonki, otworzył leniwie swoje szarawe oczy i spojrzał z głębokim westchnieniem na pluszowego króliczka.
Niechętnie wyciągnął rękę i wyłączył grający jego ulubioną piosenkę telefon. Oparł się na rękach, rozglądając się uważnie po pokoju. Po przetarciu oczu piąstkami, ziewnął słodko i skierował się do łazienki. W domu panowała cholernie nudna cisza.
Blondyn, nucąc pod nosem piosenkę, którą sam wcześniej napisał, wszedł pod prysznic. Chłodna woda powodowała przypływającą do niego energię. Wyszedł z łazienki owinięty w swój ręcznik zdobiony w ulubione kwiaty chłopaka, jakimi były oczywiście lawendy. Tego dnia włożył na siebie długie, czarne spodnie oraz bluzę tego samego koloru. Na swoje małe stópki wcisnął słodkie skarpetki, sięgające mu powyżej kostek. Spakował swój plecak, po czym chwycił go jedną ręką bezproblemowo.
- Dziś tylko pięć lekcji! Sialalala.. - z uśmiechem na twarzy powrócił do toalety, przy okazji kładąc plecak w korytarzu obok drzwi wyjściowych.
- I want you to be your light, baby.. - śpiewał po cichu, szorując dokładnie zęby - You should be your light.. Och, jaki ja piękny! - przejrzał się w lustrze i podskakując wesoło pobrnął do korytarza, by włożyć buty - Mam nadzieję, że dam sobie radę. - westchnął beznamiętnie. W końcu to właśnie dzisiaj miał zagadać do swojej miłości.

Spojrzał na swoje buty, na których widać było małe, białe kotki. Założył plecak na jedno ramię i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. W drodze spotkał Taehyunga, który uśmiechając się od ucha do ucha, szedł za rękę z całym tym Jeonem.
W Parku gotowało się przez nienawiść do tego chłopaka. Nagle poczuł, że pusty wzrok ciemnowłosego zawiesił się właśnie na nim. Ponownie zerknął na parę. Jungkook jedynie wyszeptał coś cichutko do ucha Tae, na co ten zerknął na blondyna i zaśmiał się cicho. Czuł, jak wszyscy powoli się od niego odwracają i zastępują go zupełnie inną osobą.

- Taehyung hyung.. - zaśmiał się słabo, patrząc na oddalającą się dwójkę. Bolała go myśl o tym, że niedługo jego najlepszy przyjaciel może stać się jego najprawdziwszym arcywrogiem.

Szedł do szkoły ze spuszczoną głową. W jego oczach można było dostrzec słabość i ból, a mięśnie twarzy wyglądały na całkowicie rozluźnione. Sam jego wygląd przyprawiał o dreszcze.
- Nawet, kiedy on mnie zostawił.. - mruknął, kopiąc jakiś mały kamyczek, napotkany po drodze - Nie poddam się. Może mi possać. - zachichotał pod nosem.
Wszystko to mówił oczywiście dla żartu. W głębi duszy wolał, by ssał mu ktoś inny.

Po trzeciej lekcji, jaką była chemia, wszyscy zebrali się na boisku z racji dużej przerwy. Trwała ona dwadzieścia pięć minut, odliczane stoperem. Blondyn, nie zwlekając, ruszył do Yoongiego, który właśnie siedział na ławce z jedną słuchawką w uchu, bawiąc się drugą.
- Czego słuchasz? - odezwał się młodszy, siadając obok bruneta. Ten tylko spojrzał na niego chłodnym, obojętnym wzrokiem.
- Klasycznej. - odparł, skalując zawstydzonego Parka spojrzeniem - Czego chcesz? - warknął.
- Ja? Ja.. Też lubię klasyczną. - oznajmił nieśmiało mimo, że tak naprawdę kompletnie nie znał się na muzyce tego gatunku. Jego zdaniem każdy utwór brzmiał tak samo.
- Trzymaj. - powiedział chłopak, podając słuchawkę, którą wcześniej się bawił - To Yiruma. Ten słynny kompozytor, no wiesz.

Parkowi wyraźnie nie spodobało się ani imię sceniczne kompozytora, ani muzyka, którą tworzył.
- Potrafię zagrać ten utwór na pianinie. - dodał chłopak, uśmiechając się lekko.
- Och, super. - dodał z nieco sztucznym entuzjazmem blondyn.
- Dowiem się w końcu, czego chciałeś? - spytał po raz drugi, a uśmiech zniknął natychmiast z jego twarzy. Powróciło te chłodne spojrzenie.
- Chciałem się poznać. - uśmiechnął się ciepło do chłopaka mając nadzieję, że zarazi szczęściem również i jego.
- Ludzie to puste świnie. - stwierdził, opierając się plecami o ławkę - Nie szukam przyjaciół, sorry.

ᴍɪʟᴋʏ. ✿ ʸᵒᵒⁿᵐⁱⁿOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz