Słyszałem kiedyś o rodzie Avalon. Byli najsilniejszymi magami, a zarazem władali królestwem Avalon, którego nazwa pochodziła właśnie od tego rodu. Jednak kiedy poprzedni król z królestwa Estron zaatakował to królestwo, jak głosiła legenda wszyscy zginęli. Był tylko jeden magiczny przedmiot, który był dla nich śmiertelny. Był to miecz Eleon, który został stworzony z magicznego kryształu. Miał moc zabierania esencji życia jak i sprawiał, że moc stawała się bezużyteczna. Chociażby małe skaleczenie tym nożem, mogło grozić śmiercią. Tą broń specjalnie stworzono dla rodu Avalon, ponieważ żadna inna nie osłabiała ich, ani nie zabijała. Jak mówiła legenda, miecz stworzył najbardziej zaufany przyjaciel rodu Avalon i zdrajca, który przekazał go później wrogowi. A jego imię brzmiało Roger von Liechtens, mój brat.
[Roger]
Kiedy wszyscy pozostali spali, ja cieszyłem się, że plan wypalił. Nikt nie zorientował się, że to ja za tym wszystkim stoję. Dlaczego? Otóż proste. Kiedy ostatnia księżniczka z Avalonu znajdzie amulet, cała moc tego rodu będzie w moich rękach, a wtedy nikt nie stanie mi na drodze do zdobycia władzy. Dzięki mojej mocy, potrafiłem zawładnąć umysłami jej przyszywanych rodziców i teraz spokojnie mogę robić wszystko, co konieczne, aby osiągnąć swój cel. Niestety ten amulet trzyma pewna strażniczka w królestwie Nirvana, która tylko odda go niestety tylko w ręce prawowitej następczyni tronu Avalonu. Do tego czasu muszę przyszykować swój plan pozbycia się tej trójki. A właściwie Jeffreya i Marcusa, ponieważ Meredith może mi się jeszcze przydać. Później kiedy już ją wykorzystam, aby otrzymać to na czym mi zależy, zabiję ją. A dokonam tego mieczem Eleon.
Kiedy nastał ranek, szybko pobiegłem do jednego z drzew, gdzie ukrywałem ten miecz, w końcu nikt nie mógł dowiedzieć się co planuję. Jednak, jak podszedłem do tego drzewa, nie ujrzałem swojego miecza, więc od razu szybko zacząłem się zastanawiać co się mogło z nim stać. Po chwili usłyszałem koło siebie głos, który zapewne należał do Jeffreya.
- Widzicie? Dobrze, że wczoraj za nim poszedłem i szybko zabrałem ten miecz. - mówi do pozostałej dwójki. - Nie wiem po co on był ci potrzebny, ale dowiem się.
- Chciałeś nim nas zaatakować? Ale dlaczego? Przecież nam pomogłeś... - pyta się dziewczyna z szokiem i rozczarowaniem na mnie.
- Chciałem, ale tym mieczem tylko ciebie. Pytasz się dlaczego, a dlatego, że dzięki tobie mogłem posiąść najpotężniejszą magię, która istnieje na tej ziemi. Ale teraz widzę, że mnie przejrzeliście, więc nie pozostawiacie mi wyboru. - mówię i kiedy wydobyłem miecz, już szykowałem się na atak. Nagle skądś nadleciały strzały, a po chwili z tyłu poczułem jak ktoś przystawia mi miecz do szyi.
- Nic wam nie jest? Byliśmy w okolicy i zobaczyliśmy całą akcję. - słyszę męski głos za sobą i po chwili wyrzuca z mojej ręki broń, która spadła na ziemię.
[Meredith]
Po tej akcji, szybko mężczyźni zakuli Rogera i zaoferowali bezpieczną drogę do królestwa Nirvany. Szczerze nie wiedzieliśmy do końca czy im ufać, więc woleliśmy mieć oczy dookoła głowy. Jednak wiedzieliśmy, że na sto procent byli żołnierzami Nirvany, ze względu na zbroję i herby na ich tarczach. Wciąż zastanawiałam się, dlaczego Roger tak postąpił. Myślałam, że jest po naszej stronie, a tu taki cios. Mówił, że był przyjacielem mojego dziadka, jednak czy już wtedy mówił kłamstwo, aby się do mnie zbliżyć? Kiedy tak rozmyślałam, nagle obok mnie znalazł się Marcus. Szliśmy w ciszy na początku, ale po jakimś czasie mówił szeptem tak, abym tylko ja mogła go usłyszeć.
- Jak myślisz, możemy im ufać? - wskazuję na mężczyzn.
- Sama nie wiem. Myślę, że powinniśmy być ostrożni. - również szepczę i zerkam na mężczyzn, którzy co jakiś czas na nas zerkali czy idziemy.
CZYTASZ
Medalion Avalonu
FantasyTamten dzień na zawsze pozostanie w mojej pamięci...Dzień, w którym dowiedziałam się prawdy o tym kim jestem i skąd pochodzę. W tamtym momencie zrozumiałam, że nic już nie będzie jak dawniej. Na każdym kroku czekać będą przeszkody, które wraz ze swo...