#4

9 0 0
                                    


Kolejnego dnia miałam bardzo ciekawą pobudkę. Do komnaty weszła służka. Na początku odsłoniła zasłony, natomiast po chwili zaczęła wyciągać mnie z łóżka. Nie wiedząc kiedy, siedziałam już na krześle i kiedy kobieta chciała chwycić za szczotkę do włosów, szybko zareagowałam.

- Nie musisz, przecież sama mogę rozczesać włosy. - mówię i uśmiecham się do niej, po czym sama chwytam za szczotkę.

- Ale panienko... - protestuje i patrzy na mnie zdziwiona, co ja właśnie robię.

- Proszę, mów mi Meredith. Powiedz mi co jest złego, żebym trochę ci pomogła? - oznajmiam i widzę jak kobieta się lekko uśmiecha.

- Dobrze, panien...to znaczy Meredith. Jeżeli chcesz, ale pomagam ci w założeniu sukni. - mówi i staje obok mnie.

- Zgoda, a tak pro po jak masz na imię? - patrzę na kobietę, kiedy odstawiam z powrotem szczotkę na komodę.

-Nazywam się Gabriela Dolores.

Po kilkunastu minutach, zaczynamy brać się do roboty, aby zdążyć na śniadanie. Gabriela szybko pomogła mi wybrać i założyć suknię. Przejrzałam się w lustrzę i podziękowałam jej, uśmiechając się do niej radośnie. Potem zaprowadziła mnie do jadalni i przy drzwiach mnie pożegnała i poszła w swoją stronę. Otworzyłam drzwi i dostrzegłam przy stole swoich towarzyszy i króla.

- Witaj Meredith, mam nadzieję, że wyspałaś się. Usiądź, zaraz przyjdzie kucharz z Twoim jedzeniem. - zwraca się do mnie Kashir i wskazuję dłonią, abym zajęła miejsce.

- Dzień dobry. - mówię, kłaniając się, a następnie patrzę się w stronę Marcusa i Jeffreya, którzy również jeszcze nie jedli.

Szybko usiadłam do stołu i po minucie służba zaczynała ustawiać jedzenie na stole. Po zjedzeniu śniadania, już miałam wychodzić z przyjaciółmi, jednak zatrzymał mnie głos Króla.

- Meredith, czy mogę z Tobą porozmawiać? Na osobności. - odwracam się i patrzę na mężczyznę.

- Tak, oczywiście. - mówię i patrzę się na przyjaciół niepewnie.

Po chwili Marcus i Jeffrey wyszli z pomieszczenia, natomiast ja stałam i czekałam, aż król oznajmi mi o czym chce ze mną pomówić. Po dłuższej ciszy, władca Nirvany spojrzał na mnie i zaczął mówić.

- Drogie dziecko. Tak bardzo cieszę się, że mogłem Cię osobiście poznać, księżniczko Avalonu. - mówi, a mi zabiera mowę.

-Królu skąd... - chciałam zapytać się skąd może to wiedzieć, jednak po chwili mi przerywa.

-To proste... Bardzo przypominasz swoich rodziców, a najbardziej matkę. - oznajmia i wstaje od stołu.

- Znałeś ich? - zadaje pytanie, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.

- Nie osobiście, ale kilka razy mogłem ich zobaczyć na balach czy spotkaniach wszystkich władców.

- Rozumiem. - mówię patrząc się na mężczyznę. - Dlaczego chciałeś ze mną porozmawiać? - pytam po chwili i widzę, jak zmierza do wyjścia z jadalni.

-Meredith, chodź ze mną. Muszę Ci coś pokazać. - patrzy w moje oczy i otwiera drzwi. Przepuszcza mnie, abym mogła wyjść pierwsza i sam wychodzi z pomieszczenia. Idę za królem, jednak wciąż zastanawia mnie to, gdzie idziemy. Po pewnym czasie stajemy przed tajemniczymi drzwiami. Mój wzrok od razu spoczywa na Kashirze.

- Za tymi drzwiami jest pewna osoba, która jest w stanie odpowiedzieć Ci na wszystkie pytania na temat Twojego pochodzenia i rodziny. A teraz wybacz mi, ale muszę coś załatwić. - mówi i zaczyna odchodzić.

Medalion AvalonuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz