Wybawcy

2.1K 42 21
                                    


Wpatrywał się w puszysty biały śnieg, który rozpościerał się w całej okolicy Tokio. Z nieba prószyły się białe płatki, na co małe dzieci reagowały z ożywieniem. Wysoka choinka ozdobiona kolorowymi światełkami i bombkami przyciągała spojrzenia i sprawiała, że chociaż na chwilę każdy musiał się zatrzymać. Zbliżały się święta, więc Tokio aż huczało od zakupomanii.

Jednak on nie czuł tego, śnieg wzbudzał w nim tylko większą chęć zabijania ludzi. Krew cudownie kontrastowała się z śniegiem. Uwielbiał ten widok. A święta? Pff..., po co komuś święta. To tylko jeden fałszywy okres w roku, w którym każdy udaję miłego. Konflikty rodzinne zażegnane tylko na ten jeden dzień w roku, a później co...? Znowu topór wojenny! Więc, po co to komuś? Po co mamy się wysilać, jeżeli to jest i tak na marne? On nigdy nie zaznał ciepła rodzinnego. Nigdy! Został oddany do sierocińca, jako noworodek. Matka z ojcem porzucili go przed klasztorem św. Anny i tam się wychowywał przez piętnaście lat w ostrej dyscyplinie. Nienawidził tego, ale dzięki tej surowej dyscyplinie zrozumiał, jaki jest świat. I że w świecie przetrwają tylko najsilniejsi, a słabi są likwidowani. Gdy w wieku piętnastu lat uciekł z sierocińca, to właśnie w zimie tak samo srogiej jak tego roku, zobaczył jak człowiek umiera przez strzał w pierś. W tym momencie i on by mógł umrzeć, ale morderca zlitował się nad nim i zabrał go do siebie. Tak zaczęła się jego przygoda z zabijaniem. A gdy pytał się swojego mentora, dlaczego wtedy go nie zabił. Zawsze odpowiadał to samo. „Zaintrygowała mnie zemsta w twoich oczach" Tak zemsta! Ponieważ gdy uciekł z sierocińca, pałętał się kilka dni po obrzeżach Tokio, aby znaleźć, chociaż kawałek chleba, ale nikt mu wtedy nie pomógł, był słaby. Gdy Orochimaru go wytrenował, odnalazł dzięki niemu swoich rodziców i zamordował ich z zimną krwią, widząc, że ułożyli sobie życie i mają dzieci. Nawet ich nie oszczędził. A teraz zabijanie było jego pasją i nie potrafił się bez tego obejść; a już zwłaszcza zima była dla niego okresem godowym, gdy zabijał bez opamiętania, każdego kto mu się nawijał. Uwielbiał spoglądać na kontrast, jaki powodowała krew ze śniegiem. To był naprawdę ekscytujący widok. Działał na niego pobudzająco.

Wrócił z balkonu do bogato wyrządzonego apartamentu. Znajdował się w jednym z wielu hotelów swojego zbawiciela. Za niedługo Orochimaru miał przejść na „emeryturę" i to wszystko miało stać się jego własnością. Przejmował stery, ale jakoś wisiało mu to; ponieważ on był żądny tylko jednego...krwi! Uwielbiał patrzeć na widok człowieka proszącego o litość. Uwielbiał wpatrywać się na jego konające ciało; na tą padlinę, którą wyżera natura. Nie rozumiał jak Orochimaru mógł z tego zrezygnować i to jeszcze z tak błahego powodu jak miłość. A zaczęło się to wszystko pół roku temu. Odnalazł wtedy swoją przyjaciółkę, którą kilkanaście lat temu pochował. Okazało się, że wcale nie była w grobie, ale w Nowym Yorku, gdzie wysłali ją rodzice na szkolenia tańca, później już się tam osiedliła. Rodzice Tsunade nigdy podobno nie akceptowali Orochimaru i dlatego tak haniebnie go okłamali, co dla nich nie dawno bardzo źle się skończyło. Staruszkowie mieli nadzieję na spokojną śmierć, a umarli w męczarniach. Kiedy Orochimaru przez przypadek się z nią spotkał od razu odnowiły się ich kontakty. Jednak na ich drodze stał mąż Tsunade, zamożny przedstawiciel handlowy, którego zresztą Orochimaru również pozbawił życia. Tsunade dalej nie wie o brudnych interesach Orochimaru i morderstwach, które uczynił. I zapewne już nigdy się nie dowie. Bo za tydzień to wszystko będzie jego! A Orochimaru wyjedzie z Tsunade na wyspę, którą wykupił tylko dla nich. Kupił również tyle wycieczek i niespodzianek, że już szybciej śmierć ich złapie niż oni to wszystko przeżyją. Usiadł wygodnie na sofie obitej w skórę i wyciągnął z kieszeni czarnych spodni komórkę, poczym wykręcił numer do Orochimaru.

- Słucham? – odebrał już po drugim sygnale, co oznaczało, że był sam.

- To ja.

- Sasuke..., znowu zmieniłeś numer. – zauważył – Czy coś się stało?

Jednopartówki Sasu-Saku by JusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz