Wyzwolenie uczuć

2.5K 33 14
                                    

Dwudziesty wiek. Czas rozkwitu technologii i konfliktów wojennych. Japonia – kraj azjatycki, w którym przeprowadzane są liczne ludobójstwa na obywatelach, a o których sam panujący nie wie. Najgorszy terror dział się na Górze Hida zwanej inaczej Północnymi Alpami Japońskimi, gdzie w pobliżu najniższego szczytu Tsubakuro rozpowszechniało się prawdziwe piekło. Od kilkunastu lat panuję tam chaos, gdy zawodowa jednostka wtargnęła na teren osiedlając się. To przez nich masowo ginie warstwa społeczna Japonii.

Szybkim krokiem zmierzał do gabinetu oficera, aby zdać mu relację z dzisiejszego napadu na kolonię osiedlające się pięć kilometrów od ich siedliska. Ich tajna, a zarazem główna baza znajdowała się pod ziemią. Została wybudowana przez mężczyzn, którzy przypłacili to życiem i byli tylko niewolnikami w rękach dowódcy organizacji Hebi. Są tak samo podstępni i jadowici jak wąż, więc z stąd ta nazwa.

Reszta ich siedlisk, była ułożona w okręgu, ale już na powierzchni ziemi. Mieszkali w niej tylko ci, którzy wyróżniali się na tle innych żołnierzy; a było ich ośmiu, tyle ile domków. Tylko oni mieli tak wysokie przywileje, do tego mogli dostać to, co chcą z połowów z małych osad, które bezbronne, bez żadnej broni były łatwym celem.

Zapukał i wszedł słysząc rozbawiony głos, który pozwolił mu wejść. Zauważył swego dowódcę pijącego mocny trunek i jedną z porwanych dziewczyn, którą wykorzystał seksualnie. Zilustrował ją szybko wzrokiem. Blondynka o morskich tęczówkach zaszklonych teraz łzami; włosy miała potargane, a ubrania postrzępione w niektórych miejscach. Nie czuł nawet grama współczucia dla tej kobiety. Uśmiechnął się tylko kpiąco i wszedł głębiej pokoju, salutując oficerowi.

- Jak tam misja żołnierzu? – zapytał, odkładając pustą szklankę na biurko.

- Rekruci nie sprawiali problemu. Młodych chłopców zabraliśmy do obozu, jutro przejdą pierwszy trening. Chłopcy, którzy nie zdadzą zostaną rozstrzelani, tak jak zawsze.

- Widzę, że czytasz w moich myślach. – odparł przeczesując swoje czarne długie włosy – A jakieś nowe kobiety? Ta mi się już znudziła. – blondynka skuliła się widząc ten wzrok, który mówił tylko jedno – Zabij ją. Mam jej dosyć.

- Nie ma nowych kobiet. Dzisiaj sprowadziliśmy tylko chłopców.

- Ech, będę musiał jeszcze jakoś wytrzymać – posłał pełne wściekłości spojrzenie dziewczynie, która jest niczemu winna. – Przekaż Pein'owi, aby przyniósł mi wszystkie raporty i dane mieszkańców, o które go prosiłem.

- Tak jest – zasalutował i wyszedł, kiedy oficer gestem ręki dał znak, aby opuścił to pomieszczenie i przeszedł do swoich kolejnych zadań. Gdy tylko znalazł się za drzwiami, usłyszał krzyk dziewczyny. Skrzywił usta w uśmiechu „Jeszcze sobie pożyję zapewniając rozrywkę, temu staremu prykowi" przeszło mu przez myśl, kiedy szybkim krokiem przemierzał korytarze w dotarciu do wyjścia z bazy, gdzie miał znaleźć Pein'a – jednego z pupilków szefa, który należy do szczęśliwej ósemki.

***

Przygotowywali potrawy świąteczne na dzisiejszą wigilię. Miasteczko nie było zbyt bogate, więc i potrawy nie były zbyt wykwintne. Tutaj świeży towar przywożony jest raz na tydzień i wtedy okoliczni mieszkańcy zakupują to, co jest im przydatne.

- Córciu zanieś na stół te ryby – piękna różowowłosa dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, zabierając talerz z głównym daniem z malutkiej kuchni. Ich dom był tak samo mały jak reszta sąsiednich domków. Znajdowały się w nim trzy pokoje. Jeden służący, jako ich sypialnia, drugi służący, jako kuchnia, ale tutaj znajdowały się jeszcze szafy z ubraniami. Biorąc pod uwagę brak pieniędzy, musieli sami wszystko robić. Matka często szyła na drutach, a ojciec robił z drewna szafy, komody, półki.... Dzięki jego wyrobom, mogli jakoś przeżyć tą ostrą zimę. W lato na szczęście wszyscy mogli pomagać, wybierając się na jakieś zbiorowe robótki, z których wprawdzie nie było dużo pieniędzy, ale na jedzenie starczyło.

Jednopartówki Sasu-Saku by JusiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz