Idąc korytarzami głównej siedziby Rycerzy Świtu, Vanessa Santoro starała skupić się na misji. Nie było to łatwe. Najbardziej przeszkadzał jej w tym towarzysz. Od momentu, gdy Paprot, przeklęty syn królowej wróżek, rozpowiedział jej sekret, znacznie więcej myślała o przystojnym brunecie, który szedł kilka kroków przed nią. Denerwowało ją to. Dlaczego? Po pierwsze teraz każdy zainteresowany znał jej słabą stronę, a po drugie dalej nie wiedziała co czuje Warren. Nigdy nie narzekała na brak adoracji płci przeciwnej, więc czemu on zachowuje się tak jak wcześniej?
- Wanessa, to chyba tutaj, sala 313- zawołał, najwyraźniej zauważając odpowiedni gabinet.
Weszli do środka. Ku ich zaskoczeniu, w gabinecie była tylko Ruth Sorenson, żona przywódcy organizacji. Prócz niej, stał tam stół i cztery krzesła.
- Siadajcie, nasza dyplomatka się spóźnia...
Właśnie wtedy do pomieszczenia weszła młoda, wysoka blondynka. Vanessa na widok miny Warrena, aż zazgrzytała zębami. Przecież ona była równie ładna! Do tego na pierwszy rzut oka ta dziewczyna wygląda na niestabilną, a nawet jeśli nie, to pewnie po prostu dobrze to ukrywa!
Obrzuciła kobietę długim złym spojrzeniem... Niestety była ona naprawdę piękna, co wprawiło czarnowłosą w jeszcze gorszy nastrój.
- Witajcie, jestem Alice Dumbler. Mam nadzieję, że nie nasłuchaliście się o mnie za dużo!
- Tak właściwie, to nic- odpowiedziała najzimniejszym tonem jaki posiadała
- Jestem wiedźmą, odpowiadam za dyplomację wśród Rycerzy Świtu, a także jestem singielką!- W tym momencie mrugneła do Warrena. To przelało czarę goryczy.
- Ja nazywam się Vanessa Santoro. Jestem narkobliksem, byłam w Stowarzyszeniu Gwiazdy Wieczornej, zabiłam sporą ilość ludzi, potworów, smoków, demonów i WIEDŹM, a to Warren, MÓJ współpracownik. Będziemy cię eskortować. „Miło" cię poznać.***
Co by nie mówić, Warren był pod wrażeniem urody Alice. Była też bardzo miła, więc nie rozumiał, czemu Vanessa okazała taką złość. Zdziwiło go to, również z powodu, że jego towarzyszka zawsze umiała doskonale trzymać emocje na wodzy. Ciekawiła go ich misja. Wcześniej gdy uczestniczył w takich akcjach wystarczyła jedna osoba towarzysząca dyplomacie. Rzadko do takiej funkcji wybiera się kogoś nowego lub młodego, a blondynka do starszych nie należała. Chwilę temu on i Alice zostali wyproszeni z gabinetu, została tam tylko Ruth i Vanessa, chciały porozmawiać na osobności.
- Alice, czemu wybrali właśnie ciebie?
- Jestem w tym świetna!- zaczynał irytować go jej entuzjazm, ale ciekawiła go.
- Wiesz co dokładnie się wydarzyło?
- Mają opowiedzieć mi o wszystkim w Żywym Mirażu, a ty coś wiesz? - mówiąc to nachyliła się ku niemu i zamrugała oczami. Mimo że wyglądała na koło dwudziestu lat, zachowywała się jak dziecko.
- Nie. Jaką jesteś wiedźmą?
- Zgadnij!- w tej chwili znowu mrugnęła, ale tym razem jednym okiem. Czyżby z nim flirtowała?
W tym momencie z gabinetu wyszła dziewczyna- narkobliks. Nie wiedzieć czemu Warren poczuł, że robi mu się głupio.
Po twarzy dziewczyny na moment przeszedł gniew, chwilę później zastąpiła go zimna maska. Alice za to uśmiechnęła się zwycięsko.
- Chodźcie, dostałam kluczyki do samochodu. Warren, które z nas prowadzi?
- Mogę ja, ty prowadzisz jak kierowca rajdowy, a staramy się dowieźć naszego gościa żywego - zażartował.
- Chcę usiąść z przodu!- krzyknęła blondynka.
- Wybacz, ale to zbyt niebezpieczne. Chcemy „ dowieźć naszego gościa żywego" - Vanessa posłała jej niezbyt godne zaufania spojrzenie i ruszyła w stronę odpowiedniego pojazdu.
❤️❤️❤️
Bardzo dziękuję, że dotarliście, aż tutaj i mam nadzieję, że Alice was zaciekawiła
CZYTASZ
Rycerze Świtu
FantasyWarren i Vanessa otrzymują tajemniczą misję od Stana. Początkowo prosta sprawa wraz z czasem okazuje się jednak tylko szczytem góry lodowej.