🔥Pani profesor

848 77 12
                                    

- Jak zwykle spóźniona - słyszę głos kobiety, kiedy wchodzę do sali treningowej. Obie panie już na mnie czekają, więc podchodzę do narzeczonej, całując ją przelotnie w policzek. Prostuję się, ale kiedy dostrzegam trenerkę w jednej chwili zastygam w miejscu. - Poznaj, to...

- My już się znamy - mamroczę cicho, patrząc w te same oczy, które prześladują mnie od kilku lat. - Prawda, pani profesor?

- Uhm... - kobieta parzy na mnie zaskoczona, marszcząc lekko brwi.

- Lauren. Lauren Jauregui - zaciskam lekko szczękę. - Kolorowe róże...

- Lauren! - wykrzykuje i niemal rzuca mi się na szyję. - Boże, tak bardzo wyrosłaś. W życiu bym cię nie poznała.

Obejmuję ją delikatnie i wtulam w siebie mocniej. Nos natomiast wsuwam w jej włosy, zaciągając się tak dobrze znanym mi zapachem. Wydaje mi się, że wieki temu trzymałam ją w swoich ramionach po raz ostatni.

- To ta twoja nauczycielka, w której byłaś tak bardzo zakochana? - drgam na słowa Lucy, odsuwając się od brunetki. Zaciskam pięści, zerkając na Vives.

- Ona nie wiedziała o tym... -przełykam ciężko, patrząc wymownym wzrokiem na narzeczoną. - Zawsze musisz mieć taki długi jęzor?

- Przep... - wygląda na mocno zaskoczoną.

- Nie kłóćcie się już - Cabello macha ręką, łapiąc mnie za łokieć. - Nic się nie stało, Lo. A wracając do treningów, to podam wam swój adres i właśnie tam będziecie przychodzić. Zostało bardzo mało czasu i trzeba zacząć jak najszybciej - mówi, uśmiechając się do mnie serdecznie. - Jutro o 17?

Przytakuję kobiecie i żegnam się z nią, wychodząc z sali i nawet nie czekam na Lucy, tylko jadę prosto do domu. Nie mam ochoty konfrontować się dzisiaj ze swoją przyszłą żoną. Zwyczajnie nie mam na to siły, a wiem, że dziewczyna potrafi być nieznośna.

Kiedy tylko przekraczam próg domu, od razu idę do sypialni po drugą kołdrę i swoją poduszkę. Następnie zamykam się od środka w moim gabinecie, żeby Lucy nie miała do niego wstępu. Zdecydowanie mam dosyć jej wyjaśnień i przeprosin. Zawsze chce jak najlepiej, a potem i tak robi mi na złość. Cała Lucy.

- Laur, jesteś już? - słyszę pukanie do drzwi, ale nie odzywam się ani słowem. Po części liczę, że kobieta po prostu sobie stąd pójdzie. - Lauren?! - pukanie staje się jeszcze głośniejsze, na co przymykam powieki i biorę uspokajający oddech. Nie teraz, kobieto...

Po chwili odpuszcza, zostawiając mnie samą. Słyszę jak na korytarzu rozmawia z jedną ze swoich przyjaciółkę, ewidentnie szykując się na zakupy.

Jedź w cholerę...

Dance With Me || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz