Rozdział 2

42 1 0
                                    

Hej jestem Lily, ale pewnie to już wiecie. Od nie dawna mieszkam pod jednym dachem z ciocią i jej mężem, którzy traktują mnie jak księżniczkę. Czasami sposób traktowania mnie jak 7-letniego bachora jest denerwujące, ale wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej. Jestem ich ulubionym członkiem rodziny, po wypadku samochodowym, przez który straciłam wszystko- rodzinę. Mama, tata i młodszy brat spłonęli w tym pieprzonym czarnym fordzie. Tylko ja wyszłam z tego cała i zdrowa. Dlaczego mój brat musiał nas zmusić na te przeklęte lody włoskie?!Gdyby mama została w tej cholernej pracy dłużej jak zawsze, wszyscy bylibyśmy w komplecie, teraz zostałam sama. Pomimo, tego że posiadam tak wspaniałego wujka i ciocię to nigdy nie zastąpią mi mamy, taty i Chase'a.

12 lipca - moje urodziny, 15-ste urodziny, ale już w nie tej samej pogodnej atmosferze...

- Proszę o uwagę - oznajmiam, podnosząc się z krzesła.
W sali panuje chaos, każdy ma ochotę podzielić się ze wszystkimi zgromadzonymi  ostatnimi osiągnięciami. Gdy proszę o uwagę i staje na środku sali, wszyscy nagle umilkli. Panuje zupełna cisza...

Urodziny w gronie rodziny to bardzo dobry pomysł, ale teraz jeszcze o mnie:

Założyłam ulubioną sukienkę mojej mamy czyli granatową, długą i elegancką, która sięga do samych kostek. Do tego założyłam jedne z ładniejszych butów, także mojej mamy ( przyznam wam, że ona naprawdę miała świetny gust do ubrań) i do tego kopertówkę w kolorze pięknej ciemnej zieleni. Wszystko pasowało genialnie, tak mówiła mi ciocia, gdy jechaliśmy na przyjęcie. Makijaż zrobiłam lekki: nałożyłam tusz na rzęsy, pomalowałam usta szminką bezbarwną i brwi także troszkę podkreśliłam. Oczy, no tak : kreski i odrobinę świecącego cienia i było ślicznie....

- Dzień dobry wszystkim zgromadzonym. Jestem Lily Tess Agnes Aulis i jest mi bardzo miło spotkać Was wszystkich w jednym gronie. Jak wiecie, osiem lat temu wydarzył się wypadek samochodowy, w którym wyniku zginęła moja mama, tata i młodszy brat Chase. Jako jedyna przeżyłam to zdarzenie, chwilę po wyjęciu mnie z naszego czarnego forda, on się zapalił i moi najbliżsi spłonęli ... Dzisiaj wiem, że to nie był przypadek, że to było ustawione. Ktoś chciał mojego nieszczęścia, ale pewnie zapytacie : kto to? Nie wiem, ale się tego dowiem.
W wieku trzynastu lat, zaczęłam zagłębiać się w historię, mojej rodziny, a także „ sekrety". W biurze mojego ojca, znalazłam kopertę, zaadresowaną do niego. Imię i nazwisko oraz adres się zgadzała, lecz kto był nadawcą? Jedynie zostawił lub zostawiła inicjały: F.T.A.L
W liście osoba zwraca się do taty, jakby znali się bardzo dobrze, nawet używa zwrotu, które nikt przenigdy nie mógł robić : Paulio. List jest z 1 czerwca 2005 roku czyli równo cztery lata przed wypadkiem. Czy to nie dziwne? Owszem!

Chciałabym takie przemówienie, ale to była moja słodka tajemnica... nikt się o tym nie dowie, wszyscy coś przede mną ukrywają. Jestem ciekawa kim jest ta tajemnicza osoba z listu: F.T.A.L kim ten ktoś jest dla mojej rodziny?!

Jak powiedziałam to przemówienie było tylko w mojej głowie, wiec co powiedziałam naprawdę?
- Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim przyjęciu urodzinowym. Jestem zaszczycona Waszym zaangażowaniem przybycia, na ten jak ważny dla mnie dzień. Moje urodziny. Tak właśnie piętnaste urodziny. Jako jubilatka, jestem bardzo szczęśliwa, że Was widzę moi mili. Babciu Stefanio, Dziadku Ryszardzie dziękuje, że jesteście. Ciocie i wujkowie oraz moi ukochani kuzyni także dziękuje za przybycie. Mam nadzieje, że tą chwilę spędzimy jako wielka rodzina. Pomimo, straty moich rodziców i brata Chase, mam nadal kochającą się rodzinę, którą zrobili dla mnie wujek Sean i ciocia Skye. Dziękuje, dziękuje, dziękuje. Jesteście najlepszymi rodzicami jakich mogłam mieć. Mamo, tato i Chas'ie kocham Was bardzo mocno. Czuwajcie nade mną... a teraz czas na zabawę- wszyscy patrzyli na mnie z szerokimi uśmiechami na twarzach, oprócz mojej Skye i Sean'a, którzy płakali ze szczęścia. Tak bardzo ich kocham, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie oni. Ciocia Skye jest bezpłodna i niestety nie może w żaden sposób zajść w ciąże, ale ma mnie. Jestem jej oczkiem w głowie... od kiedy wydarzyło się to piekło.

A to było tak...

___________

2 godziny później

- Sto lat, Sto lat niech żyje, żyje...... a kto ? Lily słoneczko ! - to był ten czas gdy mogłam wreszcie zdmuchnąć moje świeczki. Tort był piękny: bezowy, z malinami i waniliowymi lodami. Jednym słowem bajka. Długo wyczekiwany moment... życzenie urodzinowe.

„chciałabym razem z ciocią polecieć do Australii"

No i zdmuchnęłam piętnaście świeczek. Nagle moja ciocia chwyciła mnie za rękę i pokazała na pudełko, które było moim prezentem urodzinowym. Jestem ciekawa co tym razem dostanę?!
Pudełko było pięknie ozdobione, tyloma warstwami różnych kolorów. Otwieranie zajęło mi chyba z 10 minut. Gdy już zdjęłam każdą warstwę papieru ozdobnego moim oczom ukazały się dwa bilety, paszporty i visa. Szybko chwyciłam za bilety, na których było napisane miejsce lotu... byłam pod wrażeniem. Dlaczego?

Lecę do Sydney razem z ciocią!!

- O MATKO! SKYE! Czy my naprawdę lecimy do Sydney?! - zaczęłam krzyczeć
- Tak Lily lecimy do Australii- odpowiedziała z entuzjazmem. - ... i to na trzy tygodnie! - dodała, a moje usta ułożyły się w wielkie „o" .

Za niecałe trzy dni lecę do Australii!

______________________________
Jak myślicie:

Czy Lily dowie się więcej o nadawcy listu z przed 12 lat ?
______________________________

Photographer from AustraliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz