Właśnie za nie całe trzy dni, lecimy na wycieczkę do Sydney i Adelaide. Jednak trapi mnie jedna rzecz: nie będziemy tam same...
2 lata temu
- Skye? Wróciłam - mówię i wchodzę do domu.
Jednak odpowiada mi cisza, ciekawe gdzie jest ciocia.
- Sean? Skye? Jesteście? - znowu cisza.
Musieli pojechać do sklepu, Skye coś wspominała o jakieś imprezie. Ale co to za impreza bez alkoholu, co nie?Postanowiłam, że skoro przez ten tydzień mieszkamy w moim domu rodzinnym, to się troszkę rozejrzę. A czemu nie? Może pójdę do gabinetu ojca...
Paul nigdy nie pozwalał mi tam wchodzić. Nie tylko ja miałam tam zabroniony wstęp, ale wszyscy domownicy, a nawet mama była tam nie mile widziana.
Co mi tam? Raz się żyje...Teraz
Właśnie po pięciominutowej walce z walizką, udało mi się ją zamknąć. Problem w tym jest taki, że muszę ją otworzyć, a to ze względu na moje roztrzepanie: wszystko spakowałam- wyczujcie tą ironię. Zapomniałam o najważniejszej rzeczy, którą jest mój aparat fotograficzny, bez którego wyjazd nie miałby żadnego sensu. Po co lecieć gdzieś skąd nie będzie zdjęć i przede wszystkim dowodu, że się tam było.
Łapię za suwaki i otwieram turkusowy bagaż. Oczywiście jestem typem osoby, który zawsze musi mieć ubrania dokładnie poskładane. No to teraz trzeba znaleźć miejsce na aparat... to będzie trudniejsze niż mogło się wydawać.Odkąd dostałam prezent urodzinowy od kochanych „rodziców" nie mogę normalnie funkcjonować. Zawsze chciałam tam polecieć, jednak to było bardziej marzenie Tess niż moje. Obiecała mi polecieć ze mną na moje piętnaste urodziny, ale niestety już nie spełni swojego marzenia... ja spełnię go za nią.
Biorę do ręki swój skarb i próbuje go upchnąć do jednej z komór.
Po około piętnastu minutach walizka była zamknięta, a w środku znajdował się aparat fotograficzny.
Spoglądam na zegar, który wskazuje za piętnaście pierwszą... jak ten czas szybko leci.
Sprawdzam jeszcze swój telefon, zazwyczaj nikt do mnie nie piszę, gdyż nie mam przyjaciół, ale dzisiaj to się zmieniło...Nieznany numer: hej śliczna 💕
Ja: znamy się?
Nieznany numer: jeszcze nie ale mamy dużo wspólnego ze sobą...😏
Ja: Jak masz na imię?
Nieznany numer: to jest sekret kochanie:)
Ja: * przewracam oczami*🙄
Nieznany numer: * puszczam oczko* jesteś moja na zawsze... za niedługo się zobaczymy❤️Kim ten ktoś jest? Jestem tego bardzo ciekawa ale postanawiam iść się umyć, bo zrobiło się naprawdę późno... jestem już pod prysznicem, a ciepła woda oblewa moją zimną skórę. Potrzebuje chwili samotności, jestem zmęczona pakowaniem swoich rzeczy, ale także zastanawiam się nad poprzednimi sms'ami od nieznajomego.
Opuszczam łazienkę i zakładam na siebie swoją piżamę. Sprawdzam jeszcze godzinę: 3 nad ranem. Boże jak to się stało?! Jeśli tak pójdę spać jutro, to razem ze Skye spóźnimy się na samolot.
Z tą myślą zasnęłam.Gdy obudziłam się zauważyłam otwarte okno w moim pokoju. Nie przypominam sobie żebym otwierała okno, więc wstaje i zamykam je. Mam wrażenie, że ktoś tutaj był, ale nie mam pewności. Może Sean wszedł jak zawsze sprawdzić czy śpię, a może Skye stwierdziła, że jest tu za gorąco.
Od razu zaprzeczam gdy na biurku znajduje kopertę, a na niej dopisek:
Najpierw przeczytaj wiadomość w telefonie.
Zdziwiona chwyciłam swoją komórkę, a na zablokowanym ekranie widniała nieprzeczytana wiadomość od tego samego nieznanego numeru:
Nieznany numer: Słodko śpisz, wydajesz się wtedy taka delikatna i bezbronna. Już jutro odkryjesz piękno Adelajdy, a ja będę mógł cię lepiej poznać słoneczko ☀️💕
Następnie chwyciłam za kopertę, w której znalazłam małą starą kartkę, a na niej zobaczyłam ładne litery, osoba musiała pisać na maszynie. A słowa brzmiały tak:Jesteś za ładna na Toma, będziesz miała mnie!
Kim jest Tom, kim jest nieznajomy?! Czy on mówi o moim ex ?
2 lata temu
Otwieram wielkie, drewniane drzwi, zza których kryją się tajemnice mojego ojca. Samo znalezienie klucza, trwało trochę czasu, bo prawie dwa miesiące. Dzień w dzień próbowałam ich odszukać, ale Paul był zawsze wielką zagadką. Pamiętam, że zawsze gdy bawiliśmy się w chowanego, znajdowaliśmy go jako ostatniego, a czasem były takie dni że wcale.
Znalezienie tego klucza było wielkim wyzwaniem. Szukałam dosłownie wszędzie, nawet w doniczkach z kwiatami, pod nimi albo w ziemi . Jesteście pewnie ciekawi gdzie tak naprawdę był ukryty kluczyk, wielkości szczotki do zębów... otóż mój kochany tatuś chował go zawsze między żebrami kaloryfera, który znajdował się w sypialni moich rodziców. Niestety klucz był biały, więc nie było kompletnie go widać. Teoretycznie znalazłam go przez przypadek, gdy bawiłam się z moim psem Diego. W skrócie Diego to labrador o ciemnej śmierci i pięknych bursztynowych oczach. Gdy przyniósł mi piłkę, rzuciłam nią, a ta wpadła na kaloryfer. Pękła, ale dzięki niej odnalazłam to czego szukałam bardzo długo.Teraz stoję z ręką na klamce i próbuje przełamać strach przed tym co zobaczę w gabinecie ojca...
- No dalej Emma, dasz radę- mówię sobie w duchu.
Pociągami za klamkę i otwieram drzwi...
a to co jest za nimi widzę przywołuje u mnie złe wspomnienia!________________________________
Jak myślicie o jakich wspomnieniach może mówić Emma?
Czy rzeczywiście nieznajomy może być jej bardzo znany?
(Jak długo Skye będzie ukrywała przed nią to całe zamieszanie?)Tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach...
chciałam bardzo podziękować tym osobom, które spróbowały sięgnąć po historię Emmy i jej zagadkowej rodzinki, a teraz miłego czytania :)
________________________________
CZYTASZ
Photographer from Australia
Fiksi RemajaNazywam się Lily i mam najwspanialszą ciocię pod słońcem. Właśnie za nie całe trzy dni, lecimy na wycieczkę do Sydney i Adelaide. Jednak trapi mnie jedna rzecz: nie będziemy tam same. Razem z ciocią pozwoliłyśmy sobie na prywatnego przewodnika. Z te...