POV Konekuta Hatsu . Konekuta Hatsu . urodzony 3 marca wiek nieznany płeć MĘŻCZYZNA indywidualność Łącznik
_______________________________________________
(...) Zbieraj manatki i wpadaj na chatę. Wszystko już gotowe.
To oznacza tylko jedno... Zabawę czas zacząć.
Słońce było w pełnym rozkwicie gdy udało mi się ogarnąć na tyle aby pokazać się ludziom. Na moje nieszczęście adres który mi przysłali był dosyć daleko od mojego aktualnego miejsca zamieszkania. A że nie mam auta i nie chciało mi się iść z buta postanowiłem tłuc się komunikacją miejską. Tak uprzedzam wszelkie pytania... To był ZAJEBISTY pomysł. Więc wsiadłem do pierwszego lepszego autobusu i próbowałem chociaż trochę uprzyjemnić sobie jazdę. Wyjąłem z torby słuchawki i je założyłem. Odpaliłem youtub'a i puściłem sobie moją ulubioną playliste. Niezależnie od tego w jak beznadziejnej sytuacji się znalazłem słuchając jej mój nastrój zawsze się poprawiał. A z racji tego że często wpadałem w kłopoty muzykę znałem na pamięć.
Już trochę jechaliśmy, a pojazd powoli pustoszał. Zostali ze mną jedynie pijaki z tyłu, babcie z zakupami, trójka podejrzanych typków i jeden niepozorny, młody chłopak siedzący nieopodal mnie i gapiący się przez okno. Słuchałem utworów w zupełnym spokoju. W pewnym momencie sytuacja wokół mnie zaczęła się jednak trochę zmieniać. Nim ogarnąłem o co chodzi trzech typów szturchało i popychało tego ziomeczka mniej więcej w moim wieku. Gdybym nie był sobą włożyłbym normalnie słuchawki z powrotem do uszu i modlił się żeby to mi nic nie zrobili. No ale że byłem to ja postanowiłem zgrywać bohatera. Podeszłem w spokoju do chłopaków. Ci powoli obrócili się w moją stronę z grymasem na twarzy że chce przerwać im tę SUPER zabawę.
- Zostawcie go w spokoju - odezwałem się do nich
- Ej ty też chcesz zarobić w mordę?! Jeśli chcesz możemy ci zapewnić prywatnego dentystę. Wybijanie zębów w najlepszej cenie!
- Nie spoko obejdzie się. Ale widzę że kolega też go nie potrzebuje. Jego uzębienie jest w naprawdę ładnym stanie - powiedziałem patrząc na ofiarę tych debili.
- Dobra nie mamy czasu się tak tu z tobą użalać. Hanta bierz go!
W tym momencie podszedł do mnie jeden z osiłków. Już miał mi zrobić operację plastyczną twarzy gdy ja kucnąłem i podciąłem go. Runął jak długi na podłogę.
- Nosz ku.. - odezwało się jedynie z posadzki zanim przyłożyłem mu prawym sierpowym. Musiało się to dziać mega szybko, bo tamci dopiero po 5 ciosie przyszli koledze z pomocą.
- Jak śmiesz się nam stawiać szczylu?! - Wydarł się ich ,, przywódca" chcąc mnie kopnąć, no ale coś po drodze nie pykło. Złapałem jego nogę w powietrzu i powaliłem drugiego typa na ziemię.
Został już tylko jeden. Rozglądnąłem się dookoła. No gdzie on się po... Od razu dostałem odpowiedź na to pytanie. Czując na szyi uścisk ucieszyłem się że jest jeszcze ktoś myślący na jakimś poziomie. Na jego nieszczęście to bardzo fajna pozycja na zastosowanie dźwigni. Wystarczy mały błąd i można przytulać się do gleby. Czekałem na to maluśkie potknięcie, ale ono nie nastąpiło. Zwlekałem chyba trochę za długo bo dwa pozostałe typki już zdążyły się podnieść. Byli trochę poobijani ale poza tym wszystko u nich było ok. Byłem usatysfakcjonowany bo właśnie na takie coś liczyłem. W gruncie rzeczy nie chciałem im wyrządzić dużej krzywdy zanim będę uzbrojony w coś więcej niż siła moich mięśni. Tylko bym sobie impre zepsuł.
- Teraz to już przesadziłeś - ryknął na całe gardło typek i przywalił mi sierpowym w wargę. Nie ukrywam zabolało. Szarpałem się mocno ale przeciwnik trzymał mnie w całkiem ładnie wykonanym chwycie więc nic nie mogłem poradzić. Już szykowałem się na porządny wpierdol gdy nasza ,,ofiara" wkroczyła do akcji. To znaczy walnęła przywódce laptopem w głowę. Nasz zacny kolega upadł i nie wstawał. Jego znajomi byli kompletnie zdezorientowani. To ułatwiło mi zadanie.
CZYTASZ
.⚪◽▫Broń samobójcza⚫◾▪.
FanfictionUniwersum BNHA. ,,Zawsze noś przy sobie jakąś broń, bo zanim się obejrzysz nawet najbliżsi wbiją ci nóż w plecy" ,, Czy ty się słyszysz?! (...) Ja ją pokochałem" ,, Dzisiejszy wschód słońca jest taki śliczny. Zachody i wschody są zawsze ogromnie ro...