Rozdział 1

6 0 0
                                    

Poniedziałek

Na moją twarz padały jasne promienie słońca przebijające się przez zasłony, otworzyłam niechętnie oczy leżąc jak zawsze jeszcze przez dłuższą chwilę myśląc o wszystkim i o niczym.
Zaczynam kolejny dzień, wciąż łudzę się że może ten przyniesie coś nowego że stanie się coś co zmieni moje życie na lepsze .
Jest godzina 10 myślę że najwyższa pora by wstać tylko w wakacje mogę sobie pozwolić na tak późne wstawanie więc korzystam z tego.
Podchodzę do szafy wybierając pierwsze lepsze ubrania, włosy zawiązuje w luźnego koka po czym schodzę do kuchni, tam zastaję mamę oczywiście robiącą wszystko na raz

- Wstała księżniczka nareszcie myślałam że już nie zejdziesz * tak nie mogło by się bez tego obejść *

- Ty wiesz jak komuś odrazu umilić dzień mamo , zjem śniadanie i wychodzę nie musisz już narzekać.

- Gdzie znowu, Elizabeth czy chociaż raz nie możesz mi pomóc i nie szwendać się od rana ?

- Popatrz tak na to ja będę miała święty spokój nie będę musiała słuchać twoich grymasów i robić coś milion razy a ty zaoszczędzisz nerwów na mnie i wszyscy będą szczęśliwi czyż to nie wspaniałe?
* Po czym uśmiecham się mimowolnie do rodzicielki na własne słowa*

- Daj spokój ile tak zamierzasz mnie ignorować, wiem że po ostatniej naszej kłótni zrobiło się oschle ale przepraszałam cię już więc zachowuj się jak na twój wiek przystało i schowaj swoją dumę do kieszeni wkońcu jestem twoją matką więc czegoś wymagam w tym domu.

- Jasne * nie mając już ochoty rozmawiać z tą osobą bo nic by z tego nie wynikło wzięłam dwa tosty które posmarowałam dżemem i kubek z gorącą kawą udałam się do salonu oglądając przy tym jakiś film który leciał w telewizji*

Moja rodzina była dziwnym tematem czasem miałam wrażenie że jestem adoptowana ponieważ całkowicie odbiegam wszystkim od swoich rodziców i starszej siostry.
Lily była dwa lata starsza ode mnie zatem miała 21 lat wyglądem byłyśmy podobne jednak nasze charaktery całkowicie się od siebie różniły . Zawsze piękna ułożona dziewczyna którą problemy magicznie omijały bez żadnych złych nawyków uzależnień, była tak delikatna jak kwiat róży jednak miała otaczające ją kolce które pojawiały się w gorszych sytuacjach i gdy ktoś lepiej ją poznał.
Nasza relacja z Lil była hmm inna? Nie wiem jak można raz kochać siostrę bo wkoncu jest nią a z drugiej nienawidzić za to jak jej życie jest ułożone i jak bardzo czasem potrafi mnie irytować.
To jedna z tych osób która myśli że na świecie to jej gwiazda świeci najjaśniej, a samouwielbienie sięga zenitu, tak bardzo nienawidzę kiedy zwraca mi uwagę za najdrobniejszą pomyłkę, za każdy błąd jakbym była pasmem nieszczęść i mimo że sama je widzę to ona podkreśla je na każdym kroku .
Z ojczymem mam tak słaby kontakt mimo iż mieszkamy razem to czasem nawet nie zauważam gdy wyjeżdża dalej do pracy na krótki czas no oprócz tego że w domu jest większy spokój i mogę pozwolić sobie na więcej , tak to ograniczamy się z rozmową do minimum i dobrze mi z tym bo czasem mam ochotę wręczyć mu nagrodę Nobla za to że chociażby pamięta moje imię na więcej nie mam co się łudzić.

Wyłączyłam telewizor podchodząc do wyjścia podniosłam moje niebieskie rolki i ruszyłam przed siebie. Domy w okolicy były do siebie podobne ludzie żyją tu w pośpiechu nie zwracają uwagi na piękno ulic które ozdabiały piękne kwiaty i duże drzewa.
Byłam od nich inna każdy szczegół który otaczał nasz świat najmniejsza jednostka żywa najmniejsze piękno było dla mnie niesamowite.
Jadąc w amoku myśli rozglądając się na boki nie zauważyłam dość dużej dziury na drodze potykając się o nią wywróciłam się obijając przy tym łokcie i nogi .

- Cholera jasna * przeklnelam na głos wkurzona swoją niezdarnością*

Po chwili zobaczyłam chłopaka biegnącego w moją stronę który był w pobliżu . Jego twarz wydawała się znajoma , ciemny styl ubioru gęste włosy które niechlujnie układały mu się na głowie, wydaje mi się że kojarzę go ze szkolnych korytarzy. Odrywając się od tych myśli czując nieprzyjemne pieczenie i ból patrzę na krew która lekko spływa mi z kolan.

- Nie do twarzy ci z takimi słowami mała * popatrzyłam lekko oburzona na chłopaka który był pochylony do mnie mając na sobie dziwny uśmieszek*

- Robisz za moją matkę czy pomożesz mi łaskawie ?

- Wiadomo, tak tylko chciałem się podroczyć, nie wygląda to za dobrze ale wiesz zawsze mam przy sobie zestaw małego pacjenta .

- Żartujesz sobie chyba * mówię do bruneta patrząc w jego duże brązowe oczy, wcześniej nie miałam okazji z bliska ich dostrzec*

- Hah, mieszkam dwa domy stąd mogę skoczyć po coś do odkażania i jakiś opatrunek bo nie sądzę żebyś poszła ze mną w takim stanie chociaż równie dobrze nie jestem pewny czy mi nie uciekniesz
* Ugh czemu ten chłopak w takich sytuacjach musi sobie żartować a gdyby gorzej się to dla mnie skończyło? W głowie już miałam inne czarne scenariusze jednak wróciłam do rzeczywistości*

- Tak wolę tu zaczekać może nic innego mi się nie stanie pod twoją nieobecność *uśmiecham się żartobliwie*

Chłopak oddala się szybkim krokiem a ja miałam nadzieję że nie będę czekać tu jak głupia niewiadomo jaki czas. Przyłapałam się na myśli o brunecie którego nie znam , chłopak wydaje się zimny i inny z zewnątrz szczerze mówiąc byłam zdziwiona że mi pomógł co było miłe.
Czekałam około 15 minut aż dosyć wysoki chłopak wrócił trzymając w dłoni to czego potrzebowałam.

- Teraz trochę zaboli * Syknełam na ból który mi towarzyszył przez wylanie płynu na rany *
Po czym brunet zakleił lekko łokieć aby krew z niego nie leciała i dał bandaż na gorzej wyglądające kolano.

- Do wesela się zagoi * powiedział chłopak *

- Z pewnością

- Muszę już spadać umówiłem się z kimś , poradzisz sobie ?

- Tak tak, dzięki za pomoc * odpowiedziałam brunetowi uśmiechając się lekko *

Chłopak odpowiedział również uśmiechem wstał powoli analizując mnie z góry na dół jakby chciał zapamiętać moją osobę .
- Hey jak masz w ogóle na imię
* Mówię głośnym tonem do chłopaka który jest już kawałek ode mnie *

- Luke , mała * nienawidzę jak ktoś zwraca się do mnie w ten sposób przekręcając oczami wstaje z zimnego chodnika ściągając rolki jestem zmuszona wracać do domu w samych skarpetkach*

- Wróciłam, krzyczę wchodząc do domu po czym udaje się do salonu a tam zastaję mamę której odrazu rzucają się moje rany a niedaleko niej siedząca nieznajoma pani oraz bardzo ładna dziewczyna o brązowych włosach której wzrok zwrócony jest we mnie .
- Mamy gości El, poznaj naszych nowych sąsiadów * mówi rodzicielka ze sztucznym uśmiechem *

A myślałam że ten dzień gorszy być nie może...

Kiss Me, BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz