44

1K 57 4
                                    

Ostrzeżenie: pojawia się scena o lekkim zabarwieniu erotycznym

Gdy umiera dzisiaj

Część druga

Rozdział dwunasty

Rozczapierzone palce Izara zacisnęły się na pasie Regulusa, gdy spojrzał na niego poprzez szczeliny w swojej masce. Nie potrafił wydusić z siebie słowa, nie potrafił wymyślić żadnego rozsądnego pocieszenia, a w głowie wirowało mu od możliwych powodów tego, że Lily zaprzestała walki o opiekę nad nim.

W Ministerstwie nie chciała wycofać się ze sprawy, gdy zagroził jej, że nie zachowa jej horkruksa w tajemnicy. Mimo że ją w taki sposób straszył, stanowczo mu się sprzeciwiała, twierdząc, że nie może tego zrobić. Że to nie jest możliwe. A jednak… gdy Izar upierał się, że musi zaprzestać walki o opiekę nad nim, jeśli pragnie jego wybaczenia… odkupienia… wyraz jej twarzy stał się bardziej napięty i niemożliwy do odczytania. Gdy patrzył na to teraz z perspektywy czasu, zastanawiał się, czy nie właśnie toprzypadkiem było powodem jej decyzji.

To, że po prostu pragnęła, aby między nią, a jej synem nastał pokój. Że był to akt desperacji, aby uzyskać jego przebaczenie.

Nie.

Nie, nie mogło o to chodzić. Była pustą skorupą. Sama nawet przyznała, że nie jest już tą samą kobietą co wcześniej, tą samą matką, którą Izar spotkał w swojej głowie. Lecz jak duża dokładnie była jej emocjonalna rana po podzieleniu duszy? Czy naprawdę była tak bezduszna, za jaką uchodziła? A może próbowała zdusić swoje emocje, zignorować je, bo tak było jej łatwiej?

Potajemnie musiało chodzić o coś więcej. Izar nie potrafił zaakceptować, że Lily mogłaby porzucić sprawę tylko po to, aby spojrzał na nią bardziej przychylnie.

Wiedział, że nie chodziło jej o zachowanie horkruksa w tajemnicy. Tyle przynajmniej był pewien. Oboje w głębi duszy zdawali sobie sprawę, że nie zamierza powiedzieć nikomu o jej poświęceniu. Nie czułby się dobrze, mówiąc o tym Voldemortowi lub Regulusowi, lub nawet w ogóle głośno to przyznając. Być może było tak dlatego, że sam nie potrafił tego zaakceptować i o tym rozmyślać. A może dlatego, że wiedział, iż Voldemort i Regulus zbrukaliby bezinteresowne poświęcenie jego matki i próbowali ukazać je jako coś, co zrobiła z czystej złośliwości.

Świadomość, że Lily oddała cząstkę siebie, aby go uratować, Izar chciał zachować dla siebie. Chciał zakopać tę wiedzę w głębokich zakamarkach swojego umysłu i ukryć ją przed chciwymi palcami. Czuł potrzebę, aby to, co zrobiła Lily, pozostało niezbrukane i tylko dla jego świadomości.

- To nic takiego – mruknął Izar, rozluźniając palce, które zaciskał na boku Regulusa. Dalej go podpierał, gdy ruszyli zimnym korytarzem. Patrzył prosto przed siebie i mrużył podejrzliwie oczy w kierunku cieni. Jego wrażliwość na magię wprawdzie ponownie zniknęła, ale wciąż był w stanie wyczuć zmianę w atmosferze. Była znana, zimna, a także uwodzicielska… i całkowicie złowieszcza.

Voldemort był niedaleko i nie był na tyle hojny, aby pozwolić mu spędzić chwilę samotności w towarzystwie ojca. W końcu to skrzydło było jego terenem. Mógł w nim robić, co mu się tylko żywnie podobało. Wliczając w to podsłuchiwanie.

- Izarze – kontynuował Regulus. – Tu musi o coś chodzić.

Chłopiec przekroczył magiczne bariery Voldemorta, czując lekkie szarpnięcie na skórze, gdy go rozpoznały i sprawdzały jego gościa.

Gdy Umiera Dzisiaj Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz