2

75 6 0
                                    

Dee spała już od 3 godzin i nie miała chęci przerywać tego stanu rzeczy. Niestety, ktoś z za wielkiej wody miał zupełnie inne plany. Zadzwonił telefon. O drugiej w nocy. Diana na szczęście w nieszczęściu usłyszała dźwięk wydobywający się z kremowego aparatu i zwlekła się z łóżka niesamowicie zaspana. Cały wieczór pomagała Melindzie w przygotowaniu się do sztuki, w której gra, i położyła się dopiero koło 23:00. I teraz ktoś śmie zakłócać jej spokój? Przetarła oczy i zaklęła pod nosem. 

- Kto do diabła dzwoni do kogokolwiek o tej godzinie - mruknęła po polsku i z zaspanymi ślepiami powoli poczłapała w stronę salonu, gdzie stała ta mała, aczkolwiek głośna bestia. Westchnęła i wzięła słuchawkę, przystawiając sobie ją do ucha - Halo? - rzuciła, a myślami nadal była w ciepłym łóżku. 

- Hej Diana! - odezwał się głos po drugiej stronie. Diana doskonale znała ten głos. Miły dla ucha, piękny można by rzec... Ale teraz Dee planowała w myślach morderstwo jego właściciela. 

- Freddie Mercury. Zabije cię, jeśli to nie jest sytuacja kryzysowa - rzuciła ze wzrokiem wbitym w stolik kawowy w swoim salonie, gdzie kilka godzin temu stały dwa kubki, jeden z kawą, drugi z herbatą.  

- Ależ to jest sytuacja kryzysowa skarbie - powiedział - Umiesz grać na pianinie, prawda? - dodał, a Dee podniosła lewą brew. Znali się już trzy lata, i Freddie, i reszta chłopców doskonale wiedzieli, że Dee gra na pianinie.  

- Na chuj ci to wiedzieć o drugiej w nocy? - zapytała ze zdziwieniem. Póki co, to nadal nie widziała w tym kryzysu. Jedynie głupotę przyjaciela. 

- Jaka druga w nocy, kochanie... - przerwał na moment bo zrozumiał coś, co od pół godziny powtarzała mu jego siostrzenica Beatrice, którą adoptował cztery lata temu - O kurwa. Inna strefa czasowa. - mruknął do słuchawki. W tle słychać było tylko "No brawo wujku, mówiłam ci przecież!" - Bee, cicho - zaczął - Już za późno na odwrót, mam przejebane, a z resztą u nas jest dziesiąta rano - dodał zwracając się do siostrzenicy - Ale powiedz mi Deeś - znowu zaczął mówić do Dee - Potrafisz grać na pianinie, no nie? - znów zadał to samo pytanie. 

- Potrafię. - mruknęła do słuchawki z lekko niepokojącym spokojem aktorka. 

- Cudownie! - zadarł się lekko, co sprawiło, że Dee na chwilę odsunęła od ucha kremową słuchawkę - Jazda do Londynu! - dodał, kiedy Diana z powrotem miała słuchawkę przy narządzie słuchu. Liszowska zawiesiła się na chwilę. 

- Ale... Po co? - zapytała zdziwiona i ziewnęła do słuchawki. 

- Zrobisz dobry uczynek i pomożesz przyjaciołom - rzucił tajemniczo Freddie. 

- Do. Rzeczy. Proszę. - rzuciła tylko - Nie polecę na inny kontynent, nie wiedząc PO CO konkretnie - dodała już odrobinę zła na piosenkarza i przetarła wolną ręką lewe oko. 

- Pomożesz Queen w nagraniu płyty, kochanie - oznajmił dumny. Diana spoglądnęła na drewniany zegarek ścienny. Wskazówki ciągle parły do przodu. Przynajmniej nie był zepsuty.

- Czekaj - mruknęła po polsku, ale już chwilę później wróciła do języka angielskiego - Ty chcesz, żebym przyleciała do was, pomóc w nagraniu płyty? - dodała próbując ogarnąć, czy dobrze zrozumiała kociarza. 

- Tak właśnie, bogini łowów - rzucił do słuchawki nawiązując do rzymskiego bóstwa - To jak? Mogę na ciebie liczyć skarbie? - uśmiechnął się. Kobieta po drugiej stronie westchnęła. W sumie, jakby się tak zastanowić to... Nawet fajnie byłoby pobyć trochę z tymi idiotami, dość rzadko się spotykali, zwykle do siebie dzwonili. ALE NIE O DRUGIEJ W NOCY.

 'Freddie potrafi grać na tym instrumencie...' pomyślała dziewczyna. 'Chyba, że złapał lenia i chce mu się tylko śpiewać.'

- No... No dobra - skierowała słowa do słuchawki - Postaram się dolecieć jak najszybciej... - rzuciła I znów ziewnęła. Mercury słysząc ten charakterystyczny dźwięk, uśmiechnął się do Bee, która śledziła rozmowę wujka z jego przyjaciółką. 

- Dzięki słońce - rzucił - Idź i się połóż, jak będziesz miała wylatywać to daj znać - powiedział, Diana tylko mruknęła do słuchawki ciche "Mhm" i się rozłączył. Z ciężkimi powiekami opadła na kanapę, na której siedziała i zasnęła. 

... 

- Halo? - odparł zaspany głos po drugiej stronie słuchawki. Tym razem to Diana trafiła na zaspanego Mercury'ego, ale w końcu miała dać znać, prawda? 

- Dzień dobry Fred - panna Liszowska uśmiechnęła się szatańsko stojąc przy telefonie na lotnisku w Los Angeles z bagażem przy nodze.

- Ty robisz to specjalnie... - mruknął i ziewnął. 'Oh, Freddie Mercury, sam to zacząłeś... Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie', pomyślała Diana, w końcu sama była nie wyspana. Kobieta założyła za ucho kosmyk średniej długości włosów.

- A w życiu - rzuciła po polsku. Freddie oczywiście ni w ząb nie zrozumiał, z resztą nawet go to nie obchodziło w tej chwili - Mniejsza, za chwilę mam odprawę, miałam dać znać, więc nie marudź - dodała, okręcając wokół palca kabel od telefonu.

- Mhm... - mruknął do słuchawki - Jak dolecisz wyślę po ciebie Rogera... i może Johna, jakby Taylor chciał cię po drodze zmolestować - zażartował i ziewnął. 

- Nie zmolestuje mnie - zaśmiała się. Wiedziała, że Rog jest babiarzem, ale przy niej jest zwykle... Normalny. Czasem oczywiście sypnie jakimś komplementem, albo za długo się na nią zapatrzy, ale to przecież nic takiego, prawda? - Dobra, kończę. Zobaczymy się w Londynie... Imbecylu - powiedziała z uśmieszkiem na ustach, ale nikt jej nie odpowiedział. Zamiast jakiejś riposty ze strony Freddiego usłyszała tylko ciche chrapanie.

...

- Ah, dzień dobry Londyn - aktorka wyszła z lotniska i nabrała powietrza w płuca, przy okazji rozglądając się za autem Taylora. Kiedy je znalazła, stojące na parkingu, zaczęła kroczyć w jego stronę z walizką.

 Freddie nie wspomniał na ile jest potrzebna więc wzięła ciuchów na góra dwa tygodnie. Może w trakcie nagrań leń mu przejdzie. Podeszła z prawej strony samochodu perkusisty i zapominając, że jest w Wielkiej Brytanii otwarła przednie drzwi - jak myślała - pasażera. Jednak chwilę później napotkała na swojej drodze pewne błękitne tęczówki. Roger uśmiechnął się do Dee.

- Hej piękna - rzucił ciągle się uśmiechając. Diana - przyzwyczajona już trochę do zachowania przyjaciela - ogarnęła się tylko nadal patrząc Rogerowi w oczy.

- P...Pomyliłam drzwi - powiedziała spuszczając z niego wzrok. Nadal była zmęczona co potwierdzały lekkie cienie pod oczami, więc miała nadzieję, że blondyn wybaczy jej to rozkojarzenie. Oczywiście Roger wiedział, o nocnej pomyłce Freda, Beatrice wspomniała już o głupocie swojego wujka.

Mężczyzna tylko się uśmiechnął i pokiwał lekko głową. Wysiadł z samochodu i pomógł aktorce wsadzić jej walizkę do bagażnika, potem oboje weszli do pojazdu błękitnookiego i odjechali do miejsca docelowego, co jakiś czas rozmawiając po drodze.

...

- Diana! - wysiadającą z Alfy Romeo kobietę powitała Beatrice, która po chwili przytuliła przyjaciółkę wujka. Kiedy Bee poznała Dee, prawie od razu ją polubiła.

- Hej mała - uśmiechnęła się amerykanka i odwzajemniła tulasa, Beatrice odsunęła się od niej.

- Wielkolud się znalazł - zaśmiała się lekko, a Dee zachichotała. Co prawda, obie nie były najwyższe, ale za to dość charakterne. 

Za Beatrice stali również pozostali członkowie zespołu i po kolei przywitali się z pół polką. Weszli do środka posiadłości, pokazali Dianie, gdzie będzie spała i zostawili ją w pokoju, żeby odpoczęła po locie samolotem. Dobrze zrobili, bo kiedy John poszedł do niej, żeby zawołać ją na podwieczorek, zastał aktorkę słodko sobie śpiącą na łóżku.

- Aww - wydał z siebie odgłos rozczulenia i podszedł do niej, okrył ją kocykiem i pocałował w czoło - Śpij dobrze Dee - szepnął i jak najciszej potrafił opuścił jej pokój. 

One VisionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz