Stephen: *wściekłym głosem*
ANTHONY EDWARD STARK--Tony: Strange...
Stephen: J-- co?
Tony: Mam na myśli Strange, Stark-Strange... *klęka na jedno kolano i wyciąga obrączkę*
Stephen: omg...co
Tony: *w myślach* Shit, nie będę mógł wykorzystać już tego sposobu...