— Donwell! Co z tobą nie tak? Siedzisz tu od rana a nie wypełniłaś jeszcze ani jednego raportu który ci przyniosłem!— Veronica natychmiast się "obudziła" i spojrzała na stojącego nad nią szefa. Rozglądnęła się po biurku i faktycznie, na blacie leżał niewielki stosik plików.
Prawda była taka, że od wczorajszego dnia gdy tylko Veronica znalazła i przeczytała wiadomość z pamiętnika nie myślała o niczym innym. Wszystkie wspomnienia wróciły, przez co kobieta wogóle nie mogła dojść do siebie. Bardzo przeżywała jej i Black'a rozstanie i czytanie tego sprawiało jej ogromny ból i odczuwała wielką tęsknotę za ukochanym.— J-ja naprawdę przepraszam— odpowiedziała zawstydzona nie patrząc na szefa i sięgając po jeden z raportów.
— Veronico, bardzo cenię twoją pracę i zaangażowanie i nie chce stracić tak dobrej pracownicy — posłał jej karcące spojrzenie i wyszedł trzaskając delikatnie drzwiami.
Veronica przystąpiła do pracy. Jeszcze chyba nigdy nie czuła takiego poczucia winy i wstydu. Zawsze w pracy dawała sto procent siebie. Kochała tą pracę i nie chciała zostać wywalona. Może za bardzo się przejmowała, ale Veronica była bardzo wrażliwą i uczuciową osobą.Siedziała nad tymi raportami kilka godzin. Niby była ich zaledwie garstka, ale to ile pracy potrzeba aby to wszystko uzupełnić to naprawdę dużo. Kilka z nich dotyczyło Azkabanu, kilka z nich dotyczyło niewielkich zamieszek z miasteczka a kilka zwykłych przestępców którzy złamali prawo.
W końcu ktoś zapukał w drzwi. Spodziewała się swojego szefa, więc lekko się przestraszyła i odłożyła trzymaną kawę na bok. Odpowiedziała ciche "proszę" a zza drzwi wychliła się dobrze znana jej postać— sekretarka szefa.
— Pan Gregory prosi abyś podeszła do jego biura kiedy skończysz — niska blondynka zawiadomiła ją i pospiesznie wyszła, zanim ta wogóle zdążyła odpowiedzieć. Rozejrzała się jeszcze po małym gabinecie. Schowała do szuflady wszystkie ważne dokumenty i wyszła kierując się na piętro do biura szefa.
Zapukała cicho i nie czekając na odpowiedź weszła do środka. Bardzo się bała tego co chce jej powiedzieć. Pomyślała, że może się rozmyślił i faktycznie chce zwolnić ją za to jedne jedyne przewinienie. W końcu wokół siebie ma jeszcze hmarę świetnych i wyuczonych pracowników, więc zwolnienie jednego nie zrobiłoby mu różnicy.
— Dzień Dobry Panie Gregory.
— Usiądź Veronico— wskazał ręką na jeden z foteli stojących przed jego biurkiem. Na jego twarzy gościł niewielki uśmiech co Veronica odebrała źle. Usiadła niepewnie przed szefem i przełknęła ślinę czekając na to co usłyszy. Bardzo trzęsły jej się ręce. Ktoś by pomyślał, że kobieta przesadza, ale jej bardzo zależało na tej pracy. Nie miała żadnej rodziny, a ta praca to była jej jedyną możliwością na jakikolwiek zarobek. Poza tym kochała tą pracę. Od zawsze chciała być Aurorem.
—Myślę Veronico... — zaciął się przejeżdżając dłonią po swojej brodzie. Zupełnie tak samo jak w tych wszystkich kreskówkach o złoczyńcach i Bóg wie jakich "doktorkach"— Przyda ci się urlop. Nie pomyśl sobie, że to przez to co się dzisiaj wydarzyło— od razu zaprzeczył— Po prostu tak sobie myślałem i uważam, że należy ci się. Jesteś jedną z moich ulubionych pracownic, a widzę że chyba przydałby ci się odpoczynek.
Veronicę kompletnie zatkało. Siedziała wpatrując się w niego bez słowa. W duchu cieszyła się, że nie została zwolniona, a urlop faktycznie jej się przyda jednak nie czuła aż takiej potrzeby odpoczynku. Obawiała się, że jest w tym jakieś dno i wcale nie chodzi o to, ze szef ją lubi i chce dla niej dobrze. Kilka razy otworzyła nawet buzię aby coś powiedzieć, lecz zaraz ją zamykała uświadamiając sobie,ze nawet nie wie co chce powiedzieć.Po chwili jedynie pokiwała głową i wydusiła:
— I-ile?
— Myślę, że dwa tygodnie wystarczą. Jeśli jednak będziesz chciała go przedłużyć... Nie bój się pytać — zapewnił kobietę starszy czarodziej.
Dwa tygodnie dla kobiety to był szmat czasu. Nigdy jeszcze nie dostała tak długiego urlopu. Wytrzeszczyła oczy i zapewniła go, że tyle w zupełności jej wystarczy. Zastanawiała się jedynie co będzie robić przez ten czas. Pokiwała jeszcze raz głową i podziękowała. Wyszła z gabinetu i wstąpiła jeszcze na chwilę do gabinetu aby posiedzieć w nim trochę. Veronica bardzo go lubiła i czuła się w nim bardzo dobrze, choć nie ukrywała, że wolałaby chodzić na akcje lub pracować praktycznie niż siedzieć ciągle za biurkiem. Dopiła swoją, już zimną kawę i teleportowała się do mieszkania. W jej oczy od razu rzucił sie wczoraj czytany dziennik, lecz postanowiła dziś się już nie zadręczać i co najwyżej przeczytać go wieczorem lub następnego dnia.
Rozejrzała się po mieszkaniu. Kawalerka ktorą wynajmowała była bardzo niewielka lecz jej wystarczała. Mała kuchenka bo " kuchnią" nazwać tego nie można było, połączona z salonem w którym znajdował się stolik, niewielka szara kanapa z mnóstwem poduszek i dwa regały na książki i inne duperele. Zaraz przy kuchence znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki. Łazienka była urządzona w prosty lecz uroczy dla kobiety sposób. W salonie znajdowały się jeszcze jedne i już ostatnie drzwi za którymi znajdowało się nic innego jak sypialnia dwudziesto-dziewięciolatki. Znajdowało się tam jedynie białe łóżko z białą pościelą w różowe kwiatki i bordową narzutą. Po obu stronach łóżka stały dwie szafi nocne na których stały małe doniczki z kwiatkami. Nad łóżkiem wisiał jakiś obraz, który p
Veronice bardzo przypadł do gustu. Na przeciwko łóżka stała stara biała komoda z lustrem a obok stało równie białe biurko na którym panował ogromny bałagan. Kobieta pomyślała, że musi w końcu to posprzątać. Na ścianie wisiało jeszcze kilka innych obrazków. Na parapecie leżało mnóstwo kolorowych poduszek, a na podłodze znajdował się niewielki bordowy dywan. Ściany pomalowane były na brudny różowy.Brunetka zaparzyła sobie tego dnia jeszcze jedną kawę i rozpoczęła czytanie jednej z książek. Tego jej brakowało i nawet nie pamiętała kiedy po raz ostatni tak usiadła z kawą i książką.
"Molly to by jeszcze ciasteczka przyniosła"- Pomyślała kobieta.
Od razu przypomniała się jej stara znajoma- Molly. Ostatni raz widziały się jakieś pół roku temu. Veronica natychmiast wstała od stołu. Chwyciła pergamin i zaczęła pisać.
Droga Molly!
Tak strasznie dawno się nie widziałyśmy.
Koniecznie daj mi znać czy nie chciałabyś spotkać się na kawę czy herbatę! Byłoby bardzo miło!Z pozdrowieniami
Twoja stara znajoma VeronicaZadowolona jeszcze raz przejrzała swój krótki list wyszukując błedów jednak jej uciesze nie znalazła żadnego. Postawiła ostatnią kropkę i podała swojej starej sowie Lunie.
— Do Molly — szepnęła w jej stronę i wróciła do czytania książki
CZYTASZ
𝐤𝐫𝐳𝐲𝐰𝐲 𝐳𝐚𝐩𝐢𝐬; 𝐬𝐲𝐫𝐢𝐮𝐬𝐳 𝐛𝐥𝐚𝐜𝐤
Fanfiction"Wszędzie panował bałagan. Niska kobieta po woli weszła do jednego z pokoi. Rozejrzała się po nim, a w jej oczy rzucił się stary, zakurzony dziennik. Podeszła do niego i złapała w rękę. Zdawało jej się, że gdzieś go już widziała. Niepewnie otworzyła...