Zakład | Hidan

1.3K 102 42
                                    

[Imię] przeglądała właśnie lodówkę Akatsuki. Konan została wysłana na misję i przekazała [kolor]włosej opiekę nad członkami Brzasku, a z tym wiązało się między innymi gotowanie. Z jednej strony dziewczyna była bardzo wdzięczna niebieskowłosej za zaufanie, w końcu należała do Akatsuki dopiero od kilku tygodni, z drugiej jednak musiała zostać sama w bazie z dziewiątką zupełnie różnych od siebie mężczyzn.

Kiedy [kolor]oka usłyszała pukanie w drzwi, lekko się zdziwiła. Kto pukałby do kuchni? Poprawka. Kto normalny pukałby do kuchni? Dziewczyna zamknęła lodówkę i poszła otworzyć. Kiedy uchyliła drewniany przedmiot z klamką jej oczom ukazał się nagi, wyrzeźbiony tors. Podniosła głowę i ujrzała fioletowe tęczówki. 

- Po co pukasz? Przecież to kuchnia - westchnęła, wpuszczając go do środka. Po chwili znowu wróciła do szukania czegoś, z czego dałoby zrobić się obiad, który nie wywołałby żołądkowych rewolucji u członków Brzasku. Faktem było, że [Imię] podczas swojego całego życia spędziła może kilka godzin w tym pomieszczeniu. 

- A jakbyś nago siedziała? Wyglądasz jak trup - rzucił długowłosy w ramach "Cześć" i usadowił się wygodnie na krześle. - Wszystko okej?

- Co ty, głupi jesteś? Jeszcze czego! - prychnęła. - Zresztą wystarczyło "Hej, [Imię], miło cię widzieć". I nie, nie jest okej. Ten rudowłosy, niedoszły bóg pewnie zaraz znowu da mi misję, z której ledwo wrócę - kunoichi pogrążyła się w rozmyślaniach. Ostatnie zadanie na pewno nie zaliczało się do tych udanych. Co prawda misja zakończyła się powodzeniem, ale [kolor]włosa ledwo uszła z życiem. Na dodatek Pain postanowił wysłać ją tam samą.

Dziewczyna wiedziała, że chciał sprawdzić poziom jej umiejętności, ale czy nie powinien zrobić tego zanim w ogóle zwerbował ją do Akatsuki?

Gdy wróciła, a Konan zobaczyła jej rany, tylko się przeżegnała i zaczęła układać plan, jak skutecznie wybić liderowi takie pomysły z głowy. Wysłał nowego członka organizacji na niesamowicie ciężką, w dodatku bardzo odległą, misję samego. Niektóre z ran były na tyle głębokie, że nie obeszło się bez pomocy Kakuzu. 

- Z tobą nie ma na co liczyć - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko. Dziewczyna natychmiast stanęła przed nim z niezadowoloną miną. W oku Hidana coś błysnęło - osiągnął pożądany efekt.

- Że co? Nie ma na co liczyć? Może to po prostu ty nie umiesz zagadywać do dziewczyn... A może wolisz chłopców? - uśmiechnęła się złośliwie, zakładając ręce na piersi.

- Pff... Ty za to pewnie nawet nie umiesz dobrze gotować! - chciał ją zdenerwować jeszcze bardziej. Uwielbiał to robić odkąd pojawiła się w organizacji. Poza tym uraziła jego dumę sformułowaniem o mężczyznach. To, że miał włosy dłuższe niż przeważnie noszą inni przedstawiciele jego płci, nie znaczyło, że rzeczywiście lubił mężczyzn. A może pomyślała tak, obserwując zachowania Deidary? Na tamten moment wydawało mu się to jedynym sensownym wyjaśnieniem.

- A chcesz się przekonać?

- Rób, co chcesz. I tak nie dasz rady! - krzyknął, wstając z krzesła i wyszedł z pomieszczenia.

***

Po niecałej godzinie [Imię] skończyła gotować. Zadowolona z siebie zawołała organizację na obiad. Pierwszy w kuchni znalazł się Tobi, który od razu usiadł do stołu. Dziewczyna podeszła do chłopaka z tacą pełną naleśników i nałożyła mu jednego. Kiedy kunoichi miała już odchodzić od czarnowłosego, do pomieszczenia weszli kolejno Deidara, Sasori, Kisame i Itachi. Każdemu z nich dała po jednym i czekała na opinie. Najgorsze było to, że nie mogła odczytać nic z twarzy.

- I co myślicie? - spytała, kiedy cała piątka już zjadła i siedziała w bezruchu. Na jej słowa jakby wszyscy się obudzili.

- Tobiemu bardzo, bardzo smakują! Tobi jest dobrym chłopcem! Tobi chce jeszcze! - wykrzyknął zamaskowany członek Akatsuki i podbiegł do [kolor]włosej z talerzem, oczekując na więcej czekoladowych i owocowych pyszności. Kiedy chłopak znowu usiadł przy stole, by jak najszybciej zjeść swoją porcję, nagle pozostała czwórka stanęła wokół niej, czekając na to samo. Dziewczyna na początku była odrobinę zdziwiona, lecz po chwili uśmiechnęła się do nich przyjaźnie i odwróciła się, by wziąć tacę.

Nagle do kuchni wparował jashinista. Za nim z niewzruszoną twarzą wszedł skarbnik Brzasku.

- Wróciłem, kurwa!

- Hidan! - krzyknął za nim Deidara. Fioletowooki odwrócił się do blondyna. - Język! - kiedy Hidan wykłócał się z piromanem, Kakuzu podszedł do [kolor]okiej po swoją porcję. Kiedy długowłosy skończył swoją zawziętą wymianę zdań z niebieskookim, podszedł z zadzierzystym uśmiechem do dziewczyny, która nałożyła mu na talerz tylko jeden naleśnik. Jashinista zmarszczył brwi, wziąć swój obiad.

- Zaczęłaś oszczędzać jak ten sknera? - zapytał. Deidara już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale [Imię] uciszyła go ruchem ręki.

- Nie, po prostu nie chcę cię zatruć, bo przecież nawet nie umiem dobrze gotować - oznajmiła i odwróciła się, aby zmyć naczynia. W końcu ktoś musiał to zrobić. Po chwili srebrnowłosy skończył jeść, twierdząc, że wyszły lepiej, niż się spodziewał i że domaga się więcej. Kunoichi uśmiechnęła się przebiegle i wyszła z kuchni, zostawiając go osłupiałego. I głodnego. A musiał przyznać, że naleśniki wyszły nawet lepiej od tych robionych przez Konan.

***

- Hidan! Ty zasrany idioto! - wydarła się na całą bazę, otwierając drzwi od swojego pokoju z hukiem. Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia z samym ręczniku. Tak się składa, że akurat temu przygłupowi zachciało zrobić żart [kolor]włosej. Najpierw srebrnowłosy postanowił bezceremonialnie wejść do jej pokoju, gdy kunoichi brała prysznic po treningu, a potem zajrzał cicho do łazienki i zabrał jej wszystkie ubrania. Łącznie z bielizną.

Fioletowooki świetnie się bawił, uciekając przed [Imię] po całej bazie. [Kolor]oka natomiast ganiała za nim wściekła i nawet nie zorientowała się, kiedy oboje wylądowali w pokoju jashinisty. I to w dość niekorzystnej sytuacji dla dziewczyny, bowiem Hidan leżał na niej na łóżku. Kiedy kunoichi zdała sobie sprawę, w jakiej pozycji się znajdowała, oblała się czerwienią. Nadal jednak walczyła i próbowała wydostać się spod członka Brzasku.

- Z-zejdź ze mnie, przygłupie - powiedziała oskarżycielsko. Wiedziała, że to dziecko specjalnej troski i trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem. Chłopak tylko przycisnął ją jeszcze bardziej do pościeli. Po chwili poczuła na szyi ciepłe powietrze, na co wstrzymała oddech, by po chwili jej serce zaczęło bić dwa razy szybciej.

- Inaczej co...? - schylił się jeszcze bardziej nad dziewczyną i wymruczał jej do ucha. - Hmm? Co mi zrobisz, kotku...?

Dziewczyna już miała coś mu odpowiedzieć, lecz tylko otworzyła usta i zalała się jeszcze większym rumieńcem. O ile to w ogóle możliwe. Jashinista uśmiechnął się do siebie. Miał kontrolę i bardzo mu się to podobało. Długowłosy zaczął tworzyć ścieżkę z pocałunków do ust dziewczyny, na co ta westchnęła cichutko. Był nadzwyczaj cierpliwy, chociaż serce w jego klatce piersiowej łomotało jak żagiel podczas sztormu. W końcu złączył ich usta w pocałunku pełnym pasji. Ręka mężczyzny zjechała na biodro dziewczyny.

Nagle ktoś zapukał do drzwi...

One Shots | NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz