Rozdział 3

1.3K 55 55
                                    

Per. Kai
Po ,,poradzeniu" sobie z moim problemem udałem się do pokoju mojego księcia. Chciałem sprawdzić czy wszystko z nim okey ponieważ bardzo się martwiłem o jego stan zdrowia. Spał, on jest tak słodki gdy śpi. Tak piękny, tak... niezkazitelny. Po prostu ideał. Ale dobra nie będe tak stał. Powoli udałem się do swojego pokoju by oddać się potrzebie snu...

//Timeskip//

Obudziłem się dość rano a dokładnie o 8.13. Obudził mnie dźwięk rzeczy która z impetem spadła z mojego biurka. Szybko spojrzałem w tamtą strone i zauważyłem Loyda. Mój mały zielonek uderzył łokciem o książki które zepchneły mój... żel do włosów na ziemie tworząc przy tym chałas. Jakby nie był to Loyd to osoba która to zrobiła najpewniej byłaby martwa. Ja kocham żel nad życie noo ale bardziej moją kochaniutką omege. Spojrzałem na Loyda, widziałem że coś go trapi więc poklepałem miejsce obok siebie dając mu znak by usiadł koło mnie...

Per. Loyd

Fuck Kai zna prawde. Muszę z nim o tym pomówić. Nie może powiedzieć reszcie, jestem zielonym ninją znanym jako alfa a nie zielony ninja mały i posłuszny omega. Eh stoję przed pokojem Kaia zastanawiając siw czy wejść tam czy nie. No nic wchodzę. Otworzyłem leciutko drzwi po czym wszedłem do pokoju. Niestety przy przymykaniu drzwi łokciem zwaliłem żel szatyna przez co ten natychmiastowo się zbudził i przeszył mnie wzrokiem. Chyba wiedział że coś mnie trapi ponieważ poklepał miejsce koło siebie tym wskazując na to bym mówił co mnie trapi. Usiadłem na poklepanym miejscu i wziąłem głęboki wdech. Wiedziałem że czeka mnie ciężka rozmowa której i tak bym nie pominął dla swojego bezpieczeństwa. Gorzej że Kai mnie kocha i chętnie wykorzysta to że jestem omegą. Z drugiej strony chyba nie jest złą alfą bo wczoraj cały czas myślał trzeźwo. Nawet wtedy gdy ja już nie mogłem i niechcący dałem mu szanse. Eh troszkę sie do niego przrkonuje ale dobra przyszedł czas by z nim porozmawiać..

Per. Kai
Po chwilce Loyd zajął poklepane miejsce i wziął głęboki wdech jednak nie zaczął mówić on raczej... nad czymś rozmyślał. Tak to najlepsze słowa by to opisać. Widziałem na jego twarzy niepewność, złość, smutek, zmieszanie oraz lekkie szczęście. Na jego twarzy poprostu znajdowało się wiele przeróżnych emocji. Wiem że to będzie ciężka rozmowa heh no ale nic chyba chce zacząć mówić.

L- K-kai

K- hm?

L- P-pamiętasz wczorajesze wydarzenia

K- Pamiętam omego

Na to Loyd posmutniał.

L- Nie mów reszcie... błagam

Moja szansa!

K- Nie powiem jeśli... nie zostaniesz moim chłopakiem

Loyd patrzył na mnie ze zdzwieniem.i strachem.

L- K-kai n-nie

K- Loyd spokojnie, daj mi chociaż szanse proszę cię

L- Jak mam ci ufać? Nie mogę mieć do nikogo zaufania

K- Ugh wiesz od dawna że cię kocham, nawet wczoraj prawie oszalałem by się kontrolować i nie zrobić ci krzywy. Jestem dobrym alfą Loyd

L- J-ja to rozumiem ale no wiesz... jest to dla mnie trudne. Boje się

K- Loyd- przytuliłem chłopaka do siebie- nie masz się czego bać, ja nic od ciebie nie chce, chce tylko móc nazywać cię moim, chce byś był tylko mój. Nie tknę cię gdy nie będziesz tego chciał

L- K-kai ugh j-ja- Słuchałem uważnie a serce biło mi jak szalone...

Aj zielonku~ // GreenflameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz