Rozdział 4

131 7 2
                                    

-Julia mogła byś... zatańczyć jeden raz z Danielem. - słyszę. A po chwili przed mną pojawia się zakrywająca swój brzuch brunetka.

Trener puszcza piosenkę od nowa. Łapię Julię za rękę i ustawiam się do tańca. Jest naprawdę sporo niższa od mnie. Co jest w pewnym sensie urocze.

Zdecydowanie lepiej tańczy mi się z partnerką a dzięki temu iż umie ona kroki idealnie ,oboje nie pomyliliśmy się prawie ani razu.

 Zauważyłem że gdy tylko zaczęła się muzyka Julia przestała myśleć nad czymkolwiek i skupiła się na ruchach. Nie jestem jurorem ale ona jest naprawdę fantastyczną tancerką...

POV. Julia

Z Danielem tańczyło mi się fantastyczne. Był taki stanowczy i doskonale partnerował.

 Gdy skończyła się muzyka trener zaczął klaskać w dłonie.

- Brawo. Julia , Daniel zatańczyliście znakomicie. - wszyscy zaczęli nam klaskać. - Było czuć od was taką chemię. Idealnie. 

- Wracamy do swoich par. Tańczymy Jiva...

Po energicznym tańcu uśmiechnęłam się do Wiktora. Wyszło nam idealnie. Jak tak dalej pójdzie to podium mamy gwarantowane.

Dalej przez kolejną godzinę trenowaliśmy technikę do samby gdzie większość par miała problem z jednym krokiem. Jestem w stanie stwierdzić iż zajęcia z tańców latynoamerykańskich są dla mnie dużo bardziej męczące ponad to zdecydowanie bardziej odpowiada mi spokojny i romantyczny styl tańców standardowych.

Około godziny 19 wróciłam zmęczona do domu. Byłam wykończona lecz musiałam pouczyć się do sprawdzianu z matematyki. Jest to mój znienawidzony przedmiot. Nie umiem zrobić najprostszego przykładu i jeśli tak dalej pójdzie to nie zdam w pierwsze klasie liceum. Jestem na rozszerzeniu z angielskiego, polskiego i wosu więc wiadome czemu matematyk mi nie wychodzi. Z resztą to nie moja wina. Pani mnie nie lubi i do tego słabo tłumaczy...


Złapałam szybko w dłoń jogurt i podreptałam do pokoju.

Mój pokój jest dość mały. W prawym rogu stoi dość duże zawsze idealnie posłane łóżko, nad nim szafka z trofeami i medalami tanecznymi. Szafa i piórko oczywiście również się tu znajdują  ale najlepszą częścią tego wszystkiego jest fotel podwieszany który znajduje się niedaleko łóżka...

Od razu po zjedzeniu wyrzucam puste opakowanie i plastikową łyżeczkę do kosza. Wyciągam książki aby usiąść i zacząć samą siebie torturować.

Po 2 godzinach uznaje że moja poświęcenie jest bez sensu i tak dostanę jedynkę. Nie umiem zrobić nic. Obejrzałam chyba wszystkie możliwe filmiki na ten temat i nic nie jest mi w stanie pomóc.

Zrezygnowana  wykonałam wieczorną toaletę i ubrana w jedwabną piżamę położyłam się do łóżka. Poczytałam i pooglądałam coś jeszcze na telefonie po czym nastawiając budzik podłączyłam go pod ładowanie.

Zasnęłam bardzo szybko...


Następnego dnia wstałam czując się okropnie. Czułam wewnętrznie jak moje ciało pragnie kawy i bez niej nie będzie w stanie normalnie funkcjonować.

Ubrałam się i zjadłam śniadanie lecz moja kawa się skończyła i byłam tym faktem kompletnie załamana.

- Witam - krzyknął ktoś z korytarza

- Wiktor? Przyszedłeś po Julię?- głos mojej mamy

- Wie Pani muszę dopilnować czy dotrze do szkoły w końcu mamy sprawdzian z matematyki - zaśmiali się oboje

- Bardzo śmieszne - burknęłam stając przed nimi

- Mam kawę- podniósł kubek do góry

- Jezu kocham cię- przytuliłam go  i odebrałam kubek z ręki na co ten pokręcił głową z rozbawieniem .

- Zbieraj się mamy pół godziny.

- Możemy sobie odpuścić?- Jęknęłam

- Nie ma takiej możliwości

- Wiktor ja nie zdam z matmy

- Pomógł bym Ci ale ja wyciągam się ledwie na dwójkę dużo nie wytłumaczę. Znajdziemy ci jakiegoś seksownego korepetytora co ty na to?

- Bardzo chętnie najlepiej z klasy maturalnej.- zarzuciłam torbę na  ramię i wyszłam z blondynem z domu.

Gdy tylko weszliśmy do szkoły na korytarzu było spore zamieszanie.

- Widziałaś tego nowego?

- Kogo?

- Jest nowy W szkole. Nie wiem dużo ale jest strasznie przystojny. - puściła mi oczko.

Spojrzałam zdezorientowana na Wiktora na co ten wzruszył ramionami. Wywróciłam oczami  i dopiłam swoją kawę zostawiając nie potrzebne mi aktualnie książki w szafce.


Udaliśmy się do klasy chemicznej...


Na przerwie przed matematyką która miała się odbyć po chemii podeszła do mnie ta sama dziewczyna co na korytarzu. Moja dobra znajoma. Jest na profilu medycznym.

- Jest w drugiej klasie na mat -fizie.

- Kto?

- Nowy! Jak możesz się tym nie interesować?

- Mam dużo na głowie- westchnęłam kartkując swoje beznadziejne obliczenia

- Sprawdzian ?

- Tak- Jęknęłam na dźwięk dzwonka

- Dasz radę

Po otrzymaniu kartki i wpisaniu na niej swojego imienia byłam w 100% przekonana iż mogę już kartkę oddać.  Gorzej nie będzie. Ja nawet nie rozumiem poleceń. Nie wiem jak zacząć co dopiero znaleźć jakiś wynik.

Zrezygnowana zaczęłam pisać jakieś głupoty i tak minęło mi 45 długich minut...

Wyszłam załamana z sali.

- Jak Ci poszło?

- Dostanę kolejną jedynkę- uśmiechnęłam się smutno- Nie zdam do drugiej klasy .

- Nie przejmuj się... znajdziesz kogoś kto ci wytłumaczy...- obiją mnie ramieniem i potarł moje ramiona

- Jesteś lodowana! Gdzie twoja bluza ?

- Nie wzięłam z domu. Nie jest mi zimno.

- Zakładasz to bez dyskusji- zdjął z siebie czarną bluzę z kapturem podając mi ją

- Ale...

- Nie ma ale...

Stęknęłam. To zniszczy mi outfit. Spojrzałam na chłopaka który mierzył mnie morderczym spojrzeniem. Od niechcenia naciągnęłam na siebie pachnący i miękki materiał.

- Zadowolony? - spytałam sarkastycznie

- I to bardzo. Wyglądasz jak uroczy zimniak w worku- zaśmiał się

- Nie moja wina że masz z 190 wzrostu chamie

- 187- prychnęłam - Si...

______________________________

Do następnego...🥵❤


Ostatni taniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz