4: Awaria

5 1 0
                                    

-Kapitanie grupa uderzeniowa z Bułgara leci tu do nas bo ich okręt eksplodował
-dobrze niech lądują, a i ich dowódcę zawołaj na mostek
-tak jest

A więc teraz my stajemy sie domem grupy uderzeniowej. Mam nadzieję że Cezar sprosta ich wymaganiom. Dobra ale bitwa jest do wygrania a nie czas na rozmyślania musimy wygrać ją. Dostaliśmy nagle wiadomość od jednego z okrętów. Generał go wysłał by ustawił się przed nami. Trochę mi się nie podoba ten pomysł byśmy mieli taką jakby ludzką tarczę, ale to decyzja generała więc mój protest nic nie da, szczególnie że trwa bitwa i są inne priorytety. Wtedy okrętem wstrząsły turbulencje.

-trafili nas!
-uszkodzenia?
-blok mieszkalny nr 4
-to jeszcze nic, zablokować pomieszczenie -
-myśliwce nas bombardują!
-trzymać się! - wykrzyknąłem i stało się zrzucili na nas pociski kumulujące. Okrętem tak zatrzesło że wszyscy na mostku nie utrzymali się na nogach. Z sufitu odpadł kawałek metalu a z powstałej dziury wypadł kabel z którego leciały iskry.
-wszyscy żyją?
-tak, chyba - wykrzyknął ktoś poczym wszyscy się podnieśli
-co teraz uszkodzili?
-trafili w hangar lecz nie przebili się do środka, a także w magazyn ale tam już gorzej- mówiła Anna
-co to znaczy gorzej?
-no że nie istnieje już

Rozmowę przerwał nam wybuch myśliwca który nastąpił tuż przed szybami mostka. Widać było także że bitwa jest po naszej stronie. Wygrywamy. Cały czas słychać huk armat. Najgorsze jest to że chodź wygrywamy to rozpruwacz dalej jest. Zostało ich już tak mało że większość okrętów strzela prosto w niego.
Na mostek wkońcu dotarł sierżant Owen.
-witam kapitanie - zaczął pierwszy
-witaj sierżancie, współczuję straty lotniskowca
-dziękuję, ale przydało by się go zniszczyć zanim trafi i was - wskazał na rozpruwacza
-próbujemy nasze okręty posyłają ogromną liczbę salw, sam słyszysz
-tak słyszę, ten huk będzie mu się śnił po nocach
-okręt przed nami został namierzony przez rozpruwacza! - zawołał John nagle
-co! niech się ewakuują szybko! -
-rozpoczęli ewakuację
-może kogoś uda się uratować

Wtedy nastąpił strzał. Najgorszy dźwięk jaki można usłyszeć. Znowu okazało się że ja mam szczęście, niemam pojęcia co bym zrobił gdyby to do nas strzelał. Musi być to straszne uczucie kiedy wiesz że właśnie to do ciebie strzela. Kiedy słyszysz ten dźwięk i wiesz że już po tobie.

-co tak szybko? - zawołałem
-chyba chcą go poprostu wyeliminować aby do nas strzelać
-przecież oni nie zdążą uciec!

Widać było już kilka promów odlatujących z okrętu. Niestety pocisk uderzył w okręt. Nastąpiła wielka eksplozja która rozsadziła cały okręt wraz z promami wokół. Był to straszny widok, a jeszcze gorsze było to że ich mostek przez eksplozje został wyrzucony w naszą stronę. Zaczął lecieć wprost na nas i to jeszcze w tylną cześć okrętu.
-6 sekund do kolizji! - zawołał ktoś z mostka
Złapałem się czegoś szybko poczym nastąpiło uderzenie. Mostek wbił się w jeden z silników odkrywając go całkowicie, poczym eksplodował. Towarzyszyły temu ogromne turbulencje. Światło nagle zgasło i zatrzęsło okrętem. Zapaliła się czerwona lampka i włączył się alarm. Karelowie zobaczyli to i wycofali się z bitwy. Rozpruwacz uciekł. Nie strzelił drugi raz bo był chyba zadowolony z efektów pierwszego strzału.
Alarm był głośny i donośny.
-wyłączcie ten cholerny alarm! - krzyknąłem slysząc go dalej i mając go dość.

Ktoś go wyłączył wkońcu
-dziękuję, jakie uszkodzenia?
-nie wiadomo, nic nie działa a czerwona lampka oznacza że jesteśmy na awaryjnym zasilaniu
-to wiem - odpowiedziałem - dobrze to mój okręt i sam pójdę sprawdzić co się stało do maszynowni jeśli wogóle istnieje jeszcze.

Jak powiedziałem tak zrobiłem. Podeszłem pod drzwi i nic nie otworzyły się. No tak zasilanie awaryjne. Podszedł ktoś z personelu i otworzył mi drzwi ręcznie. Ruszyłem korytarzem do wind. Wsumie skoro drzwi się nie otworzyły to czy masz winda będzie działać. Zobaczymy. Zjazd do msszynowni był kawałek od mostka. Po drodze spotykałem co jakiś czas ludzi z personelu okrętu. Jedni leżeli ranni, innych opatrywali sanitsriusze. Kilku leżało nawet wykrwawionych. Źle się człowiek czuje gdy na to patrzy, wkońcu każdy z nich był członkiem załogi. Będę musiał pisać do rodzin że ich syn czy córka polegli w walce. Żeby jeszcze w niej polegli. Dobrze że nie musimy pisać w jakich okolicznościach, chociaż bym bardzo chciał to nawet lepiej. Nikt by nie chciał dowiedzieć się ze ich dzieci polegały ranne podczas turbulencji okrętu. Przynajmniej już doszedłem. Windy. Wciskam. Nic się nie dzieje. A nie jednak ruszyła się trochę. Jeździe jednak. No wkońcu to jest jedyne wyjście i wejście do mszynowni to muszą działać. Zatrzymuje się przy mnie. Wchodzę do środka. Jedzie w dół. Powoli. Jestem na miejscu. Pełno tu ludzi.

Korytarz jest trochę zadyniony. Ludzie biegają z pomieszczenia do pomieszczenia niosą coś, potrzasaja, uderzają. Ruszyłem korytarzem naprzód droga chwilę trwała obok mnie co jakiś czas ktoś przebiegał. Wkońcu doszedłem do głównej maszynowni. Wszedłem do środka plecami do mnie stał tam główny inżynier wykrzyknął rozkazy wydawał polecenia. Zawołałem go odwrócił się i zasalutował.
-witam kapitana
-witam, proszę przedstawić sytuację
-nachwile padło główne zasilanie ale zaraz je przywrócimy przewody są już prawie wymienione. - zerknąłem wtedy na prawo i zobaczyłem że tamten blok maszynowni jest całkowicie odcięty
-a tamto? - wskazałam na prawo
-no i to jest ten większy problem, oderwany mostek wbił się w nasz napęd skokowy i oderwał go tu w środku nastąpił wybuch a po chwili pojawiło się kilka dziur w kadłubie, dlatego odcieliśmy cały ten blok
-no to nie za dobrze, czyli nie będziemy mogli zrobić przejścia?
-dokładnie tak niestety
-to wszystko? Nie ma żadnych zagrożeń wybuchy albo coś podobnego?
-nie reaktor został nie tknięty, więc niema zagrożenia promieniowaniem, zaraz podłączymy go do obiegu i wszystko będzie ok - wtedy całe zasilanie znów się włączyło - o nawet już działa
-dziękuję za informację, będę wracać na mostek, dobrze się spisujecie
-dziękuję kapitanie
Zasalutował a ja ruszyłem w drogę powrotną.

Przebiegła szybciej. Może dlatego ze windy szybciej działały niewiem. Wszyscy ranni zostali zabrani z korytarzy. Znów zrobiło się tak jak na początku kiedy pierwszy raz szedłem tym korytarzem.
-kapitan na mostku!
-i jak Nick wszystko ok? - zapytał ciekawy John zastawiając mi drogę swoją osobą
-tak wszytko dobrze, tylko że nie możemy użyć przejścia, oprócz tego wszystko jest dobrze - zmierzyłem go wzrokiem i usiadłem w swoim fotelu zastanawiając się co dalej robić. Ania i John stali za mną niewiedzac co mają robić, jak cała załoga na mostku niektórzy tylko coś wciskali udając że cos robią. Ja wpatrywałem się w otchłań kosmosu, poczym odwróciłem się na fotelu.
-dobra, odrazu kierunek na ziemię bo lot chwilę potrwa, wszyscy na pozycji zakładam że wiecie co robić dalej - rozglądnąłem się po wszystkich i popatrzyłem na Johna
-poinformujesz stocznie na orbicie ziemi o tym że lecimy niech się szykują.
-tak jest - odpowiedział John i podszedł do swojego panelu obok nas
-a ty Anno łącz z generałem muszę go poinformować o tym co zamierzamy i że wogóle jeszcze żyjemy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Federacja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz