Rozdział 23

86 12 12
                                    

     Cyrus wszedł do domu Kippenów chwilę po godzinie drugiej trzydzieści sześć rano. W drzwiach przywitała go Amber, która nie wyglądała za dobrze. Na ich szczęście państwa Kippen akurat nie było, gdyż wyjechali do znajomych.

‒ Musimy iść prosto ‒ powiedziała blondynka pokazując korytarz znajdujący się przed nimi. ‒ To tutaj.

Zatrzymali się przed ciemnymi, drewnianymi drzwiami na których nalepione było pełno plakatów.

‒ Zostawię cię tu. Jak coś jestem u siebie ‒
szepnęła Amber, po czym odeszła.


Cyrus przez całą drogę myślał nad tym co ma powiedzieć Tj'owi. Wyznać mu całą prawdę? Tylko go pocieszyć i odejść? Nie wiedział. Głęboko wciągnął powietrze i zapukał lekko do drzwi.


‒ Amber, mówiłem ci, że nie chcę rozmawiać.

Serce bruneta zaczęło bić szybciej, kiedy tylko usłyszał ten głos. Tj był wyraźnie smutny i wyczerpany - dało się to wywnioskować po tonie jego głosu.

‒ To ja, Cyrus ‒ powiedział łamiącym się głosem. Doskonale wiedział co stanie się, kiedy zobaczy chłopaka. ‒ Wpuść mnie, Tj. Proszę.

Liczył na to, że będzie siedział pod jego drzwiami przez dwie godziny, ale ku jego zdziwieniu te uchyliły się z cichym skrzypieniem. Cyrus wszedł powoli do pokoju, tak aby nie naruszyć prywatności Tj'a.

Nastepnie zobaczył coś, co złamało jego serce na tysiąc malutkich kawałeczków. Tj siedział na łóżku z nogami podkulonymi pod brodę patrząc prosto na niespodziewanego gościa. Jego włosy były rozczochrane, a pod oczami widniały duże sińce. Miał na sobie niebieską koszulkę z logo Jefferson Middle School i dresy.

‒ Tj... ‒ Cyrus podszedł do łóżka, by po chwili na nim usiąść.

W pokoju zapanowała cisza. Dopiero po paru minutach przerwał ją starszy chłopak.

‒ Ja... jestem takim idiotą. Czuję się jak ostatni debil. Jak mogłem oszukiwać tak siebie a co najgorsze ciebie? ‒ wychlipiał cicho chowając głowę pod poduszkę.

‒ Hej, nie jesteś idiotą, Kippen. Gdybyś zobaczył mnie dzień temu ‒ zaśmiał się. ‒ Wyglądałem tak samo jak ty.

‒ Ale ja jestem osiemnastolatkiem. Kapitanem drużyny koszykówki. A zachowuję się jak głupia pizda ‒ Tj dosłownie wypluwał te słowa.

‒ Jeszcze raz siebie przezwij, a trzepnę cię w głowę ‒ ostrzegł żartobliwie drugi.

‒ Tylko, że to jest prawda.

‒ Nie jesteś idiotą, debilem, głupkiem czy pizdą. Jesteś Theloniusem Jaggerem Kippenem, gościem w którym zakochałem się dawno temu.

‒ Wiesz... co prawda to głupie, że wyznaję ci to w tym momencie. Chciałem zabrać cię gdzieś, w jakieś super miejsce. A jesteśmy w moim pokoju ze mną zaryczanym jak dwunastolatka. Ale kocham cię, Cyrus. Kocham cię jak nikogo innego. Jesteś jedyną osobą, która umie poprawić mi dzień. I to co wydarzyło się wtedy na biwaku... ja wcale nie puściłem tego w zapomnienie. Analizowałem każdy moment, w którym mogłem mieć cię przy sobie.

Tj spuścił wzrok czując się jak mały, zagubiony chłopiec. Cyrus przysunął się do niego bliżej, po czym wtulił się w niego delektując się zapachem chłopaka. Pachniał gumą miętową i perfumami.

‒ Kocham cię, Theloniusie Jaggerze Kippenie. I chociaż zadawałbym się z najprzystojniejszymi chłopakami oraz najpiękniejszymi dziewczynami, ty i tak zawsze będziesz na pierwszym miejscu w moim sercu.

‒ Kocham cię też, Cyrusie Goodmanie.


author's note:

płacze.

𝐁𝐄𝐓𝐓𝐄𝐑 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐘𝐎𝐔  ▶ TYRUS ✓ (W TRAKCIE POPRAWY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz