Kiedy następnego dnia Wielka Brytania się obudził, czuł się... potwornie źle. Bolało go absolutnie wszystko, a najbardziej głowa. Światło go raziło, chciało mu się pić... Poruszył lekko ręką i z cichym sykiem potarł głowę. Leżał gdzieś. Ale gdzie? To miejsce było dość niewygodne... Próbował przypomnieć sobie cokolwiek z wczorajszego wieczoru, ale jego wspomnienia kończyły się na tym, że pił z Niemcami oraz Unią, a potem jakiś dziwny brunet niósł go gdzieś w towarzystwie jakiejś kobiety... Porwanie? No cóż. Lepiej będzie, jeśli już sprawdzi. Nie ma co odwlekać nieuniknionego. Otworzył oczy.
Po chwili skupienia wreszcie udało mu się zarejestrować to, że leżał w jakimś jasnym pokoju. Chyba na łóżku... Pomacał ręką. Tak. Na łóżku. Po prawej miał sporą, jak na ten malutki pokoik, białą szafę, szczelnie zamkniętą. Tuż przy niej stał całkiem okazały fikus. Po swojej lewej natomiast dostrzegł otwarte drzwi balkonowe i okno. Przy łóżku stała nocna szafka, a na niej jakieś drobiazgi. Całość prezentowała się dość skromnie, ale przytulnie. Podobało mu się.
Tuż obok znajdował się również szary, masywny fotel, na którym leżały czyjeś ubrania... Chwileczkę. Czy to nie jego ubrania? Zaniepokojony mężczyzna przyjrzał się lepiej. O jasny gwint... jego własne ubrania, co dziwne, wyprasowane i złożone w kostkę. Tuż obok leżały jakieś inne... Zrobiło mu się gorąco. Kojarzył te ubrania... miała je na sobie ta nieznajoma dziewczyna... Zbladł lekko. Co się wczoraj stało?!
Już miał wstać, gdy nagle jego czaszkę przeszył potworny ból, a gardło go zapiekło. Syknął boleśnie, łapiąc się oburącz za głowę. Przymknął oczy.
- Więc się już obudziłeś? – chociaż ten głos był cichy, rozbrzmiał mu w czaszce jak dzwon w dzwonnicy.
- Nie tak głośno... – zachrypiał.
Ktoś podszedł bliżej i usiadł przy nim. Po chwili Anglia poczuł na czole coś zimnego, co złagodziło nieprzyjemny ból. W jedną dłoń wciśnięto mu butelkę wody, a w drugą dwie tabletki.
- Nie bój się to przeciwbólowe. – powiedział cicho damski głos - Nie mam niestety miodu, ani soku pomidorowego...
- Thank you... – odparł.
Zażył tabletki, popił je wodą i odetchnął z ulgą. Przynajmniej gardło przestało go boleć.
- Ostatnim razem, kiedy się tak upiłeś, wymiotowałeś jak fontanna. – oświadczył niespodziewanie głos.
- WHAT?!
- Jak fontanna czekoladowa, którą widzieliśmy na weselu Austrii i Węgier. – mruknęła, a potem parsknęła cichym, ironicznym śmiechem – Ludzie podchodzili wtedy do ciebie, żeby maczać w tym truskawki. Brytania – Fontanna leczo.
Anglia zmarszczył brwi i otworzył oczy. Momentalnie jego mina ze zdenerwowanej zmieniła się w zszokowaną, zaskoczoną i niepewną. Lekko otworzył usta. Oddech automatycznie mu przyśpieszył, a serce zaczęło szybciej bić.
Biało-czerwony kraj wstrząsnął srebrno-białymi włosami jak lew grzywą i odgarnął kilka kosmyków z czoła. Dziewczyna była ubrana w szare dżinsy, czerwono-niebieską koszulkę i zieloną bluzę. Jej niebieskie oczy były smutne, ale i pełne ironii.
- Zamknij usta, bo ci nietoperz wleci. – mruknęła, kładąc mu rękę na czole.
- Poland... – wdusił wreszcie Wielka Brytania – Gdzie ja jestem?!
- W moim mieszkaniu. Czy to nie oczywiste? – spytała ironicznym tonem.
- Czemu mnie tu przytargałaś?! – żeby zamaskować swój smutek i tęsknotę, Anglia zrobił się agresywny – Żeby dalej ze mnie kpić?!
CZYTASZ
Tęskniłem Aniołku - Countryhumans
FanfictionTo znaczy tak... jeszcze nie widziałam na Wattpadzie książki z taką parą, a uważam, że to mogłoby być ciekawe, więc... oto jest krótka opowieść z najoryginalniejszym Shipem jak dotąd. :) Zapraszam do czytania. Tak na prawdę nie jest dla dorosłych, r...