I hope to see you

2.9K 237 65
                                    

Brązowowłosy chłopak stłumił ciche ziewnięcie, przeciągając się nieznacznie, aby rozprostować zastane kości, a zaraz po tym przeleciał wzrokiem po jasnym, przejrzystym, pachnącym środkami do dezynfekcji pomieszczeniu. Z lekko przymrużonymi powiekami wrócił do czynności, którą przerwał, żeby jakimś sposobem odgonić zmęczenie i znużenie pozostałe po zbyt krótkim oraz płytkim śnie. Zdawał się przynieść mu jeszcze więcej wycieńczenia i bezsilności, niż jego brak.

Rzucił szybkie spojrzenie w bok, błyszczącym oczami od razu odnajdując naścienny zegar, krzywiąc się lekko na widok ustawienia wskazówek. Był tu dopiero od niecałej godziny, jednak czuł się co najmniej tak, jakby spędził w szpitalu połowę życia, a zazwyczaj przyjemna, może nie tak lekka, ale wciąż jego ulubiona praca dłużyła się niemiłosiernie, sprawiając, że każda minuta, trwała niczym niekończąca się wieczność.

Dobrze wiedział, że wczoraj nie powinien ulegać prośbom Felixa i zostawać w jego domu zbyt długo. Jednak jako przyjaciel piegowatego rudzielca nie był w stanie urwać się i wyjść tak prędko, zostawiając go zupełnie samego, bez żadnych planów na wieczór, prowiantu w lodówce i odpowiedniej waluty w portfelu. Nie widzieli się spory kawał czasu, jedynie wymieniając między sobą krótkie i dość rutynowe wiadomości, ewentualnie dzwoniąc, aby zamienić, chociaż parę słów i dowiedzieć się, czy po drugiej stronie świata wszystko w porządku. Ogromnie chciał nadrobić zaniedbaną znajomość, którą setki kilometrów dzielące Australię i Koree wystawiały na próbę, każdego dnia próbując zerwać kontakt dwójki chłopców na dobre.

Minionego wieczora, czy raczej nocy drzwi ciasnego, ale przytulnego mieszkania mieszczącego się w nowo zbudowanej kamienicy, na obrzeżach dzielnicy, w której mieszkał szatyn, otworzyły się o wiele później, niż zakładały jego plany. Względne ogarnięcie się i przygotowanie do następnego dnia w pracy, zajęło dodatkową godzinę, która zleciała wyjątkowo szybko. Poczucie czasu nie dało o sobie jakkolwiek znać, przypominając o tym, że z każdą chwilą ubywają kolejne minuty, które mógłby poświęcić na zdrowy i przydatny odpoczynek.

Jednak najgorsza i tak była świadomość tego, że od rozpoczynającego się tygodnia, dzień w dzień zobowiązany jest wstawać po czwartej, żeby już o szóstej przebrany w służbowy uniform zaglądać do każdego z pokoi, sprawdzając stan pacjentów, zostawiając im przydzielone leki, zmieniając kroplówki, czy wypełniając polecenia ordynatora, który zasypywał cały personel instrukcjami już od początku pierwszej, porannej zmiany.

Dzisiejszego dnia przydział Jisunga wyjątkowo się zmienił, a chłopak otrzymał nieco łatwiejsze, mniej męczące, jednak wymagające o wiele więcej skupienia i uwagi zadanie. Mimo że nie lubił siedzieć w małym, aż rażącym bielą pokoiku czekając na kolejną osobę, której poprzez ostrą igłę, wkłutą pod skórę pobierze próbkę szkarłatnej krwi, w ten poniedziałek ogromnie cieszyła go wyznaczona praca. Nienawidził wyrywających się dzieci, panikujących nastolatków i starszych kobiet, które zarzucały mu niedelikatność i gwałtowność w wykonywanej pracy. Jednak teraz naprawdę nie miał ochoty ani siły na ciągłe przemierzanie długich i krętych korytarzy, bieganie w tę i z powrotem, od pokoju do pokoju, aby udogodnić narzekającym pacjentom bez możliwości przerwy, która trwałaby dłużej niż głupie dziesięć minut.

Tutaj zasiadał spokojnie na obitym białym, skórzanym materiałem fotelu i czekał, aż ktoś zapuka do równie jasnych co reszta wystroju drzwi, następnie wchodząc za jego zgodą. Do obowiązków chłopaka zaliczało się jedynie regularne mycie rąk, zmienianie błękitnych, lateksowych rękawiczek po każdej przybyłej osobie oraz przeprowadzenie samego zabiegu. Z ostatnim wiązało się jeszcze panowanie nad cierpliwością, której często zaczynało brakować, a pielęgniarz nie lubił być niemiły, czy wredny nawet dla najbardziej upierdliwego pacjenta.

I hope to see You || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz