Rozdział 5

103 5 0
                                    


Rose z wielkim uśmiechem skakała po plaży. Podbiegła do wody i ze śmiechem zanurzyła stopy.

- Pilnuj ją, Beth - mruknęła mama i z powrotem ukryła oczy za ciemnymi okularami.

Z westchnieniem odłożyłam pamiętnik na ręcznik i podbiegłam do siostry. Z każdym krokiem zanurzałam się w palący piasek i z przyjemnością zamoczyłam obolałe stopy.

Z wielką trudnością namówiliśmy Theodora, aby w tym roku wyjechać gdzieś na wakacje. Nie chciał słyszeć o zamknięciu sklepu i wyjeździe z Londynu. Mówił, że zbliża się wojna i powinniśmy się na nią przygotowywać, lecz mama dostała urlop w pracy i postanowiła nie pytać go o zgodę. Nie chciał nas zostawiać, więc teraz leży z ponurą miną pod parasolem i projektuje nowe przedmioty. Za to Emma odpoczywała i korzystała ze słońca ile mogła. Ja również. Kocham ciepło lata i chętnie opalam się na piasku. Ten rok jest upalny i przez słońce moje włosy lekko się rozjaśniły.

- Eli! - Rose podbiegła do mnie. - Zbuduj zamek!

Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Siostra z wielkim piskiem chwyciła wiaderko i nabrała mokrego piasku. Zrobiłam to samo. Znalazłam dobre miejsce na naszą budowlę i zaczęłyśmy stawiać wieżyczki. Rose bardzo polubiła to zajęcie.

Po kilkunastu minutach skończyłyśmy.

Podziwiałam nasze dzieło, lecz czegoś mi jeszcze brakowało.

- Chodź poszukajmy muszelek - powiedziałam i podniosłam się z rozgrzanego piasku. - Wtedy będzie idealnym domem dla czarownicy.

- Tak, tak!

Rose biegała tu i tam, śmiejąc się i co chwilę schylając po znaleziska. Zebrałam kilka na pamiątkę oraz dla Lily i Barry'ego. Och! Jak ja tęskniłam za przyjaciółką i za swoim chłopakiem! Nie widziałam ich od dwóch tygodni, a listy to nie to samo.

Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk Rose. Z prędkością światła odwróciłam się na pięcie. Przez mokry oraz lepiący piasek, wywróciłam się i zaryłam twarzą o ziemię. Podnosząc się, wyplułam z kilogram piachu oraz zapewne lewe płuco. Przez słoną wodę szczypały mnie oczy i myślałam, że mi się przywidziało, gdy zobaczyłam Rose stojącą nad rozdeptanym miejscem tam, gdzie jeszcze chwilę temu był nasz zamek. Otrzepałam się i podbiegłam do siostry.

Rose z płaczem wrzeszczała na pięcioletniego chłopca, który stał obok z diabolicznym uśmiechem.

- Zniscyłeś nasz ziamek! - sepleniła wściekle.

- Był okropny! Sam mi wlazł pod nogi!

- Jesteś głupi!

- Sama jesteś, rudzielcu!

- Dosyć! - krzyknęłam, lecz w tej samej chwili dziewczynka tupnęła nogą, a na twarzy chłopczyka wyskoczyły potworne bąble. - Rose!

- Wyglądasz jak zaba! - powiedziała spokojnie i przekrzywiła głowę.

- Co ty bredzisz, mała? - chłopczyk dotknął policzka i wrzasnął, gdy jeden z bąbli pękł. - Mamo!

Gdy biegł, zastanawiałam się czy mam śmiać się, czy upomnieć Rose, żeby więcej nie atakowała mugoli, nawet swoją nierozwiniętą mocą. Jednak najbardziej chciałam spytać ją o to zaklęcie, bo może w Hogwarcie dobrze byłoby mieć je pod ręką.

*********

- I pamiętaj, kochanie - Emma założyła mi kosmyk za ucho i czule poklepała po policzku. - w tym roku są Sumy, więc ucz się pilnie.

Chemia NienawiściWhere stories live. Discover now