Dolina Godryka była przepiękną wsią. Może nie była za duża, lecz jak każde miejsce na ziemi, miała swój urok. Cieszyłam się, że Lily i James wybrali właśnie ten skrawek świata na osiedlenie się. Zamieszkiwali tu zarówno czarodzieje jak i mugole, a założycielem był sam Gryffindor.
Przyjaciele wybrali jeden z niewielkich domów, bardzo podobny do reszty mijanych na ulicach. Przybyłam tu z Syriuszem godzinę wcześniej, aby pomóc w ostatnich przygotowaniach do ślubu. Jako, że oboje byliśmy świadkami, musieliśmy wszystkiego przypilnować.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu, rozdzieliłam się z Łapą. On pobiegł do Jamesa, a ja wspięłam się po schodach do pokoju, w którym przebywała Lily.
Otworzyłam drzwi z uśmiechem, lecz szybko zszedł on z mojej twarzy, gdy ujrzałam przyjaciółkę jeszcze w piżamie.
- Zwariowałaś?! - pisnęłam i dobiegłam do niej. - Za godzinę jest twój ślub!
Lily zaśmiała się radośnie i położyła mi uspokajająco rękę na ramieniu.
- Według tradycji mugoli, to druhna ubiera pannę młodą - powiedziała radośnie, a jej zielone oczy zaświeciły, po czym otaksowała mnie wzrokiem. - Jasny fiolet ładnie na tobie wygląda. Przepiękna suknia. - Wyszczerzyła zęby.
Spojrzałam na nią wilkiem i chwyciłam za masę falbanek na mojej kreacji, nie wspomnę nawet o tych okropnych kokardach. Wiedziałam, że wyglądam jak jakaś dziewczyna z poprzedniego wieku, która dorwała się do szafy swojej babci.
- Sama mi ją wybrałaś - przypomniałam, na co uśmiechnęła się szerzej. - Druhna przecież musi wyglądać okropnie, to panna młoda ma tego dnia błyszczeć.
Przyjaciółka zachichotała i dała mi kuksańca.
- Poczekaj tylko, aż ja wyjdę za mąż - mruknęłam, otwierając jej szafę i wyjmując przepiękną białą suknię. - Znajdę ci taką kreację, że moja przy twojej będzie wyglądać jak cudo świata.
Lily odwróciła się od lustra. Właśnie zabrała się za rozczesywanie włosów.
- Czyżbyście z Syriuszem mieli jakieś plany? - zapytała i uśmiechnęła się szeroko.
Położyłam suknię na łóżku. Była naprawdę ładna, Lily i ja cały lipiec szukałyśmy odpowiedniej. Miała krótkie rękawy, lecz jasna koronka ciągnęła się, aż do palców. Góra była przyległa, ozdobiona perłami, a dół rozkloszowany kończył się na wysokości kolan. Długi welon miał się ciągnąć za panną młodą.
- W najbliższym czasie wątpię - odparłam i sięgnęłam po szczotkę. Lily posłusznie usiadła przy lustrze, a ja zaczęłam jej rozczesywać rude pukle. Bardzo jej urosły odkąd je przycinałam jakiś czas temu. Sama mówiła, że woli mieć dłuższe. - Za niedługo mam testy na aurora, a później... przecież wstąpiliśmy do Zakonu.
Lily lekko zesztywniała. Zawsze tak reagowała. Może i od razu po zakończeniu szkoły weszliśmy do Zakonu, lecz wciąż wiemy co za tym idzie.
- Dom... - zaczęłam, ale Lily mi przerwała.
- Jest otoczony największymi zaklęciami. Rodzice Jamesa oraz sam Dumbledore tego dopilnowali.
Uspokoiłam się.
- Są na dole? - spytałam. - Nie widziałam ich.
- Dumbledore'a nie będzie. Przyszedł i rzucił zaklęcie, przyprowadził też trochę członków Zakonu, choć zaprosiliśmy cały.
- Moi rodzice właśnie wyjechali na kilka dni. Dostali zadanie, aby przekabacić olbrzymy na naszą stronę - powiedziałam, wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie, które ładnie upięło włosy Lily. Samej nie wychodziło mi to najlepiej. - Może to jednak potrwać dłużej. Na pewno potrwa.
![](https://img.wattpad.com/cover/193247944-288-k581891.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
Chemia Nienawiści
FanficHogwart skrywa w swoich murach niezliczone pokłady tajemnic. Młoda czarownica Elisabeth Salem właśnie przybyła do tej wyśnionej przez nią szkoły. Chce tutaj przeżyć swoje niezwykłe przygody, lecz na jej drodze staje niezwykle narcystyczny Syriusz Bl...