III.

440 78 23
                                    

|daphne greengrass

               DAPHNE OTWORZYŁA SZEROKO OCZY.          Nigdy nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Nie od tak spokojnie i normalnie wyglądającego faceta. Przecież właśnie patrzyła na jego zielone tęczówki przez szkła okularów i dopiętą na ostatni guzik koszulę w kratę.

          Jednak uciekał tak jak ona. Również jak ona był z Londynu. Wzięła łyk kawy. Skrzywiła się, bo dosypała zdecydowanie za dużo cukru. Musi przestać robić sobie kawę, tylko ręce jej się od tego trzęsą i nigdy tak naprawdę jej nie smakuje.  

          — Przed czym złoty chłopcze?

          Zaśmiał się nerwowego zdejmując okulary. Położył je na stoliku. Daphne spojrzała na porcję jedzenia która stygła i domagała się uwagi.

          — Wiesz, ja nie nazywam tego ucieczką. Wiesz o co chodzi.

          Pokiwała głową, jednak nie rozumiała. Zmarszczyła brwi i znowu sięgnęła po kubek z kawą. Podniosła go do ust, by po chwili odstawić, nie lubiła nawet tego zapachu.

          — Kto mówi, że uciekasz? — spytała patrząc mu w oczy. Mogła śmiało powiedzieć, że były ładne. Nikogo by tym nie oszukała.

          — Matka przyjaciela. — odpowiedział.
          Daphne zauważyła, że unika jej spojrzenia. Ukrywał coś, a ona chciała wiedzieć. Może z nudów, a może z czystej i wrodzonej ciekawości?

          — Tak, słyszałam że one są najgorsze.

          Zaśmiał się spoglądając jej w oczy. Podniosła jedną brew, chyba w końcu się odważył w nie spojrzeć.

          — Jaką jest twoja historia? Dziewczyna, z pretensjonalną nutą w głosie jak u arystokratki myje stoliki w małym pabie na Węgrzech. Coś mi się chyba słusznie nie zgadza.

          Otworzyła szeroko oczy. Chciała w pierwszym odruchu zaprzeczyć iż jej głos jest pretensjonalny. Jednak uświadomiła sobie szybko, że mogłoby to zabrzmieć pretensjonalnie.

          Harry założył okulary. Ich ciągła zmiana miejsca zaczęła ją irytować. Irytację wzbudziła w miarę zgodne z prawdą stwierdzenie. Wszystko było na miejscu oprócz głosu. Mówiła normalnie.

          — Zapomniałeś, że rozdaję również klucze do pokojów i gadam z obcokrajowcami.

          — Wybacz, rzeczywiście to przeoczyłem. — powiedział patrząc na nią przepraszająco.

          —Jestem Daphne Greengrass. Wpisz to w Googla, a wyskoczy ci kilka artykułów o wyborach nastoletniej miss.

          Uśmiechnęła się. Chciała sprawić, by zaniemówił i jej się udało. Znów zdjął okulary. Bez nich wyglądał dojrzałej. Przekręciła głowę na bok i poprawiła włosy, żeby nie wchodziły jej do oczu.

          — Wpisz w Google Harry Potter, a wyskoczy ci artykuł o wojnie. — powiedział i wstał.
          Daphne ledwo powstrzymała jej niezadowolenia. Nie mógł sobie pójść w takim momencie. Przecież teraz ona miała powiedzieć, żeby nie interesował się jej osobą, bo on jest ciekawszy.

          Chciała zaprosić go na tańce w Węgierskim stylu i porozmawiać o domu. Nie pozwoli mu wyjść tak zwyczajnie. W połowie rozmowy. Nie to był dopiero początek rozmowy.

          — Hej! Gdzie idziesz. — również wstała. — Tak nie można. Zainteresowałeś mnie Potter.

          — Idę po telefon do pokoju. Muszę coś wyszukać.

          Otworzyła szeroko oczy. Nie mógł tego zrobić. Chociaż lepiej żeby dowiedział się z telefonu niż od niej, że rodzina Greengrass jest już dawno skończona.

          — Ja tylko żartowałam. Nie rób tego!
Po chwili uświadomiła sobie, że ostatnie zdanie wypowiedziała zbyt głośno. Uśmiechnęła się zmieszana.

          Brunet odwrócił się i ruszył w stronę małego korytarzyka, który prowadził do hotelu.

          Spojrzała na stolik. Zostawił okulary i nietknięte frytki. W sumie na jego miejscu również nie jadła by ziemniaków w tłuszczu na kolację. Sięgnęła po okulary. Wzięła je delikatnie w dłonie i złożyła. Na ich szkiełkach było widocznych kilka odcisków palców. Uważając, żeby ich nie zepsuć włożyła je do kieszeni.
Wzięła do ręki jego talerz z frytkami, kilka zjadła po czym zaniosła go do kuchni.

          Jeszcze musi wytrzeć stoliki i będzie miała wolne. Musi jeszcze dzisiaj oddać okulary przeciwsłoneczne panu tajemniczemu. Ona też chciała taka być, ale on i tak zaraz dowie się, że jej ojciec jest mordercą.
Może też by go sprawdziła, ale nie miała internetu. Takie rzeczy kosztują, a ona zarabiała bardzo malutko.

          Westchnęła i sięgnęła po ścierkę do wycierania stolików. Straci namiastkę domu którą ze sobą przyniósł Harry Potter.

GIRL WITH PEARL HAIR ━ daphne greengrass & harry potter ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz