3

170 20 3
                                    

***pov Will***

   Po paru dniach przypłyneliśmy na Tortugę. Jack od razu chciał zająć się kobietami i piwem, ale przeszkodzilem mu w tym. Najpierw trzeba było skompletować załogę. "Kapitan" postanowił poszukać pomocy u swojego dobrego druha, który, jak się okazało, urzędował w chlewie. Trzeba było wylać na niego 2 wiadra wody, by pozbyć się tego zapachu. Ale, na nasze szczęście, postanowił nam pomóc.

   Poszliśmy do jakiejś knajpy z Jack'iem i tym drugim, Sparrow nazywał go "gips". Od razu znalazło się kilku chętnych, którzy chcieliby zostać piratami i walczyć u boku kapitana jack'a Sparrowa. Głupcy. Nie rozumieli, że idą na pewną śmierć. Ale ważne było to, że mamy statek ( co prawda skradziony, ale chyba trzeba się do tego przyzwyczajać ) i załogę. O świcie ruszyliśmy.

***pov Rose***

   Pirat zaprowadził mnie do kapitana tego statku. Przedstawił się jako kapitan Barbossa i chyba nie chciał narazie robić mi krzywdy

- No to, f końsu po co tu jesem? - spytałam mając całe usta zapchane kurczakiem.

- Kochana, tu nie chodzi o Ciebie, tylko o naszyjnik - mimowolnie złapałam ręką amulet, by upewnić się, czy jest on na swoim miejscu - widzisz, kiedyś ja i moja załoga znaleźliśmy mapę, która prowadziła do skarbu tak wielkiego, że nawet twój ojciec nie ma w swoim skarbcu tyle złota - przerwał rozmażony o bogactwie - zapragnąłem je posiąść, więc popłyneliśmy tam i wzięliśmy ze sobą tylko jeden mały kuferek, by za parę dni wrócić po więcej - tu się zatrzymał i kupił łyk wina że swojego kielicha - niestety nie zorientowalismy się od razu, że przy pełni księżyca, gdy tylko jego blask padnie na nasze ciała, zamieniamy się w nieumarłych. Na początku to nie stanowiło dla nas zmartwienia, a wręcz przeciwnie. Być niezwyciężonym, to dawało nam nieskończone możliwości. Ale szybko odkryliśmy, że jest to przekleństwo, nie błogosławieństwo. Piliśmy wiele, ale nadal czuliśmy pragnienie, jedliśmy, a nie mogliśmy zaspokoić głodu. Źródłem tego był przeklęty skarb. Długo szukaliśmy kogoś, kto pomoże nam przełamać klątwę. Jedyne co mogliśmy zrobić, to oddać cały skradziony skarb i złożyć na nim krwawą ofiarę. Ale w tedy pojawił się drugi problem. Nim spostrzegliśmy naszą klątwę, zdążyliśmy przepić połowę skarbu. Od dziesiątek lat szukaliśmy całego skarbu, aż znaleźliśmy ostatni jego kawałek. To twój naszyjnik - pokazał ręką na wisiorek

- Więc jeśli chodzi o naszyjnik, to czemu mnie porwaliście? Mogliście zerwać to z mojej szyi i uciec. Czyż nie było by łatwiej? - coraz mniej z tego rozumiałam i coraz bardziej się bałam.

- Ten naszyjnik świadczy o tym, że jesteś Turnerem, a żeby przełamać klątwę potrzeba wyłącznie przelanej krwi rodowitego Turnera -

                                                                                         412 słów 

O to i rozdział! Mam nadzieję że się spodobał, a ja was zapraszam na moje główne konto aaaniiiiiiiiii, na którym pisze obecnie 2 książki. Gwiazdkujcie i komentujcie. Papa😘❤

Dookoła Karaibów | Will Turner |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz