Po jednej ze skończonych akcji postanowił wcielić w życie radę, którą dostał od swojej przyjaciółki w szkole.
— Moja Pani, mógłbym z tobą chwilę pomówić? — zwrócił się do Biedronki, która akurat rozmawiała z dziennikarzami.
Ta zgodziła się, odchodząc z nim na bok, tak aby nikt ich nie słyszał.
— Tylko szybko bo zostało mi niewiele czasu do przemiany.
— Wiesz, widujemy się tylko na akcjach, więc pomyślałem sobie, że może moglibyśmy się spotkać dziś wieczorem? — rzucił prosto z mostu, modląc się w duchu by dziewczyna przystała na tę propozycję, chociaż wiedział, że ma na to marne szanse.
— Czarny Kocie ale my tylko bronimy razem miasta, po co mielibyśmy spotykać się, gdy nie ma żadnego zagrożenia? — nastolatka nie kryła zaskoczenia, spowodowanego propozycją kociego bohatera.
— Proszę, Biedronsiu. Tylko raz.
Dziewczyna myślała przez chwilę, lecz nie trwała ona długo, gdyż z jej kolczyków zniknęła przedostatnia kropka, wydając z siebie przy tym charakterystyczny dźwięk.
— W porządku. Wyślij mi później współrzędne, ja muszę już iść. — po tych słowach Czarny Kot obserwował jak jego ukochana oddala się dzięki swojemu jo-jo.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu przez całą drogę, którą pokonywał, wracając do swojego domu.
Od kilku dni wszystko planował. Musiało być idealnie. Świeczki, róże, a także mały piknik. W tym spotkaniu pokrywał całą swoją nadzieję na to, że Biedronka spojrzy na niego inaczej.
Opadł na łóżko, wydając z siebie głośne, rozmarzone westchnienie.
— Fajnie, że umówiłeś się wreszcie na randkę ze swoją ukochaną ale daj mi ser, jestem głodny. — mruknął Plagg, latający przy głowie blondyna.
— Jest tam gdzie zawsze, weź sobie. Ja muszę jeszcze wszystko dokładnie przemyśleć. — na te słowa chłopaka, jego Kwami przewróciło tylko oczami, kierując się w stronę szafki, która robiła za sejf z serem.
°❀•°°❀•°°❀•°
Gdy w końcu zapadł wieczór, przemienił się z powrotem w super-bohatera, wysyłając swojej Pani współrzędne miejsca, w którym mieli się spotkać.
Udał się na jeden z dachów paryskich budynków, chcąc zdążyć przygotować wszystko przed przybyciem jego ukochanej.
Dookoła poustawiał świeczki i rozsypał płatki róż. Na środku rozłożył niewielki kocyk, na którym ustawił także koszyczek z przekąskami.
Pozostało mu teraz tylko czekać. W końcu z daleka zauważył postać, skaczącą po dachach i zmierzającą w jego stronę.
Momentalnie odczuł stres, że może Biedronce nie spodoba się to, co dla niej przygotował ale przecież nie mógł już zrezygnować.
Kiedy bohaterka znalazła się obok niego, widać było, że jest zaskoczona.
— Kocie, tu jest pięknie... Przygotowałeś to wszystko sam? — zapytała, a chłopak skinął głową, odczuwając na twarzy delikatne rumieńce.
— Cieszę się, że ci się podoba.
Po tych słowach podszedł do niej bliżej z zamiarem wręczenia jej czerwonej róży, którą specjalnie po to zostawił.
— Naprawdę tu jest wspaniale ale... Chyba powinnam ci powiedzieć, że już jest pewien chłopak, który mi się podoba... — mówiąc to, spuściła głowę w dół, a między nimi zapanowała nieco napięta atmosfera.
CZYTASZ
Amour Compliqué
Fanfic❝ - A co jeśli ja bym znał twoją tożsamość, Biedronsiu? Nie chciałabyś poznać wtedy mojej? ❞ [[ LadyNoir, MariChat, Adrienette ]]