Rozdział 2

56 8 1
                                    

Estera POV.

Obudziłam się rano następnego dnia. Wstałam czekając aż poczuje ból w głowie ale ten nie nastąpił. Serio tak mało wypiłam?

Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać.

- Nasza rodzina jest Anielską Rodziną.

No właśnie. To było na poważnie?

Szybko zbiegłam na dół po schodach i wbiegłam do kuchni w, której tak jak myślałam byki moi rodzice.

- O Esterko już się obudziłaś? Jak się spało?- moja mama spojrzała na mnie pijąc kawę.

- Powoedzcie mi prawdę.

- Co? Jaką prawdę?

- O naszej rodzinie.

- Usiądź.- oznajmił ojciec poważnym tonem. Usiadłam obok niego.- Dziadek Hiob kiedy był dzieckiem został wybrany spośród reszty dzieci w szkole niby jako najlepszy uczeń na wycieczkę. Okazało się, że organizacja próbująca od wielu lat zmienić jakiegoś śmiertelnika w Anioła żeby poleciał do nieba i zobaczył czy one istnieją powiedziała szkole, że jest firmą organizującą ciekawe wycieczki dla najlepszych uczniów w szkołach.- słucham z zaciekawieniem.

- Zabrali ich do laboratorium, żeby zacząć robić na nich testy.- mówiła dalej mama.- Tym razem im się udało i wszystkie dzieci, które tam pojechały zaczęły przemieniać się w Anioły. Zostały wysłane do nieba i kiedy wróciły powiedziały, że Anioły istnieją. Istnieje nawet Akademia Aniołów. Wszyscy zostali wysłani do Akademi a tam mieli drugi chrzest, ponieważ musieli dostać Anielskie Imiona. Potem kiedy urodził się wujek Parys w jego geny były w 80% podobne do genów dziadka, dlatego że geny Aniołów są mocniejsze od genów zwykłych ludzi a babcia taka jest.

- Dziadek zabrał go do nieba i tam dostał chrzest, i tak dalej. Moja rodzina miała podobnie i moja prababcia była Aniołem. Dlatego niektórzy członkowie naszej rodziny mają takie dziwne imiona. Ty też masz dziwne imię ponieważ ja i mama jesteśmy Aniołami.

- To oznacza, że nie mogłaś się urodzić jako śmiertelniczka.- no to mnie zatkało.- Dzieci Aniołów zmieniają się w nie w dzień piętnastych urodzin i wtedy nisza opuścić świat śmiertelników i uczą się w Akademii Aniołów.

- Lecisz tam dzisiaj. Za dwie godziny.

- Chwila, że jak? Wszystko zrozumiałam i jest to dziwne ale jak to dwie godziny? Nie zdążę się spakować! I nawet nie chcę tam lecieć!

- Spakowałam Cię kilka dni temu walizki już czekają i musisz tam lecieć albo.......

- Zostając ze śmiertelnikami jako Anioł nie będziesz umiała kontrolować swoich mocy skrzydeł i prawdopodobnie wezmą Cię za dzwiwaka i będą chcieli zabić.

- No chodź, ubierzesz się i lecisz z tatą. Wszystko będzie dobrze.

Mama zabrała mnie do pokoju i kazała ubrać koszule i spódniczkę. Podkręciła włosy, zjadłam śniadanie i napisałam do moich przyjaciół żeby szybko przyszli pod mój dom.

- Cześć Es. O co chodzi?- zapytała Emili przytulając mnie.

- Słuchajcie nie mam dużo czasu. Teraz będziecie w szoku tak jak ja. Dowiedział się dzisiaj, że jestem Aniołem i zaraz lecę do Akademi Aniołów w niebie chciałam się pożegnać.

- Ale jak to? Ile tam będziesz?- zapytał przejęty Jackob.

- 10 lat. Potem będę mogła tam zostać i zamieszkać albo wrócić tutaj i podjąć normalną prace.

- Chcesz na zostawić?- zapytał lekko wkurzony Charlie.

- Nie chce tam lecieć ale rodzice mówią, że jeżeli zostanę będą na mnie polować i zabiją mnie.

- Wierzysz im?

- Wole nie ryzykować.- powiedziałam smutno.

- Wierzyłem Ci, pomagałem, wspierałem, lubiłem Cię. Nigdy nie sądziłem, że postanowisz się przeprowadzić, pójść do innej szkoły i zostawić nas.

- Ja się nie przeprowadzam. Ja muszę.

- Kurwa. Zrozum, że to nie jej wina. Ona nie ma wyboru!- krzyknęła Sam.

- Zamknij się. Miałem taką jedną przyjaciółkę zanim was poznałem. Kocham was a potem nagle sorry ale wjeżdżam. Mam Ci uwierzyć, że Anioły istnieją, istenieje jaka Akademia i ty akurat jesteś Aniołem i będziesz siedzieć w tej Akademi aż 10 lat? To jest nie realne.

- Przepraszam.

- Zamknij się !- i odszedł.

- Nie chciałam. Pamiętajcie, że was kocham.- powiedziałam reszcie i popędziłem do domu.

Przez okno widziałam jak patrzą smutnie w miejsce, w które uciekłam gdy nagle dziewczyny zaczęły płakać a Jackob je pocieszał. Potem odeszli.

- Córeczko już czas.- podeszłam do mojej mamy i uściskałam ją.- Będę za Tobą tęsknić.

- Ja też.- przytuliłam ją ostatni raz i poszłam za tatą.

——————————————————

Charlie POV.

Odszedłem, no bl co miałem zrobić. Uwierzyć, że moja przyjaciółka jest Aniołem. Wiem, że je uwielbia ale to już przesada. Odbiło jej. Postanowiłem pobiec do Melani.

Może teraz wszyscy pomyślą, że jestem głupi ale muszce się rozluźnić. Wczoraj podeszła do mnie w klubie i powiedziała, że zakochała się we mnie i chciała mnie zaciągnąć do łóżka ale ja byłem zakochany w Esterze i jej odmówiłem. Dzisiaj okazało się, że oszukała nas więc mam ją gdzieś. Zapukałem do drzwi.

- Dzie....ooo Charlie. A co ty tutaj robisz?

- Zmieniłem zdanie.- powiedziałem stanowczo. Kiedy zobaczyłem co ma na sobie prawie zemdlałem. Sportowy stanik i krótkie spodenki, strasznie krótkie. Praktycznie nic nie zakrywały.

Zaśmiała się.

- Wiedziałam, że zmienisz zdanie. Wchodź.- uśmiechnąłem się i wszedłem do środka.

Zaraz poczułem ją za sobą. Lepiej nie mogłem wybrać.

Archangel's Daughter - Slow WrittenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz