36

1.6K 170 145
                                    

Levi pił herbatę i wpatrywał się w ogień w kominku. Eren prawie wogóle z nim nie spędza czasu. Ba, nawet śpi już z Mikasą i Arminem w bibliotece. Kapitana to bardzo irytowało, bo ile czasu można się cieszyć z zobaczenia siostry i przyjaciela? Te trzy dni to chyba wystarczająco.

Brunet spojrzał na duże lustro stojące w rogu pokoju. Był niski, miał podkrążone oczy i zaczerwienione od zbyt małej ilości snu oczy. Tak naprawdę podobały mu się w nim tylko włosy, które wręcz idealnie się układały w każdej sytuacji i w każdych warunkach pogodowych. Nie było sytuacji, aby wyglądał jak zmokła kura. Ma świadomość tego, że Mikasa jest o wiele ładniejsza.

Odwrócił wzrok i odstawił kubek. Założył nogę na nogę. Nie chciał, aby kolejna osoba zniknęła z jego życia. Eren jest tylko dzieciakiem. Nie rozumie wielu spraw, daleko mu do dorosłego i to właśnie przerażało Levi'a. A co jak pewnego dnia uzna, że to był tylko wymysł jego buzujących hormonów?

Hanji siedziała w fotelu obok kanapy. Zerknęła kątem oka na przyjaciela. Mężczyzna wyraźnie czymś się zamartwiał. Okularnica od razu poznała tego powód i wcale jej to nie rozbawiło. Poczuła ogarniający ją smutek, jakby sama była na miejscu Levi'a.

Nagle do salonu wszedł Erwin, pogwizdując pod nosem. Przerwał tym kojącą ciszę. On był wręcz w idealnym nastroju. Bardzo podobała mu się nowa sytuacja. Może Mikasa wybije z głowy Erena gejostwo i w końcu nie będą łamać zasad kościelnych bardziej niż zwykle? Usiadł obok kapitana i położył na stoliczku plik dokumentów.

- Co to?- spytał od niechcenia Levi.

- Musisz podpisać raporty- wyjaśnił powoli Erwin.

Ackerman szybko wstał i wziął kubek. Poszedł do kuchni. Wymył starannie naczynie. Słońce już dawno zaszło, więc w pomieszczeniu panowała ciemność rozpraszana tylko blaskiem księżyca. Levi odłożył kubek na suszarkę i wrócił do salonu. Hanji rozmawiała z Erwinem o jakimś eksperymencie na demonicznych salamandrach ze skrzydłami nietoperza. Brunet szybko wziął plik dokumentów i wycofał się z salonu. Poszedł do swojego pokoju.

Ku swojemu zdziwieniu zastał tam Erena, który zajął miejsce na jego łóżku. Zapalona świeca delikatnie oświetlała jego twarz, nadając jej piękna. Levi wyczuł poważny nastrój chłopaka, więc odłożył dokumenty na biurko i usiadł obok niego.

- Nagle sobie o mnie przypomniałeś?- spytał brunet aż nazbyt kąśliwie, czego od razu pożałował, gdy zobaczył zmieszanie Erena.

- O co chodzi?- spytał już delikatniej.

- No bo wymknąłem się Mikasie i chciałem z tobą posiedzieć. Poza tym chciałem spytać... Dlaczego byłeś taki zły w kościele?

- Miałem swoje powody- odpowiedział Levi, wyczerpując tym temat.

Nie zraziło to wcale chłopaka. Dobrze wiedział, że otrzyma odpowiedź tego typu. Levi nie lubi mówić o swoich uczuciach, nie lubi się odsłaniać i Eren postanowił to uszanować. Jak zechce, to mu powie.

***

Mikasa wstała ze swojego posłania. Nigdzie nie było Erena. Zaniepokoiło ją to. Spojrzała na śpiącego Armina i chyłkiem wyszła z pokoju. Zaczęła iść przed siebie, nie wiedząc, gdzie konkretnie jest chłopak. Przechodząc obok pokoju Levi'a, usłyszała czyjeś głosy i była w stu procentach pewna, że kapitan prowadzi dyskusję z Erenem.

Wpadła do pomieszczenia jak burza. Stała chwilę zszokowana, gdy zobaczyła w jakiej sytuacji znajdują się te dwa osobniki płci męskiej. Levi siedział oparty o ścianę i przeglądał dokumenty, a Eren trzymał głowę na jego kolanach oraz obejmował go w pasie. Obaj zszokowani wlepili w nią wzrok. Szatyn szybko podniósł się do pozycji siędzącej. Podrapał się po karku, nie mając bladego pojęcia, co powinien powiedzieć.

Nie zabijaj  [Riren, Levi x Eren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz