Kiedy światła gasną.

3.1K 263 570
                                    

Tłumaczenie fragmentów po angielsku w komentarzu.

Jego wzrok wbity był w czyściutkie lustro, które zawieszone było na jednej ze ścian łazienki. Płyta szkła wiernie odwzorowywała jego sylwetkę i każdy, nawet najmniejszy ruch. Tworzyła drugiego chłopca, ukrytego za szklistą powłoką, który zdawał się chcieć wyskoczyć zza przeźroczystej bariery i dołączyć do swojego sobowtóra.

Usta wokalisty opuszczały coraz to szybsze oddechy, kiedy po kolei ściągał z siebie kolejne części garderoby. Z przymkniętymi oczami rozpinał rozporek jasnych jeansów, a ubrania po kolei lądowały na niewielkiej kupce, która została przez niego usypana koło ściany, tuż pod włącznikiem światła. Jego drobne dłonie wsuwały się po kolei za pasek spodni, po czym pod morski, gruby, wełniany sweter. Sunęły wzdłuż szczupłego brzucha, zrzucając z siebie  odzienie, które również wylądowało na kupce. Ze świstem wciągał powietrze, nadal mocno zaciskając powieki. Nie potrafił na siebie spojrzeć. Tak bardzo wstydził się tego, jaki jest.

Jednak kiedy i bokserki bruneta runęły na ziemię, niemal łkając, rozchylił powieki, wbijając wzrok w swoją sylwetkę. Z zaszklonym spojrzeniem skanował swoje ciało, próbując się choć trochę uspokoić. Przerywane oddechy upuszczały jego usta, mieszając się z chlupotem wody, który roznosił się po niewielkim pomieszczeniu. 

Natychmiast ułożył dłonie na obrzeżu umywalki, przenosząc na nią swój ciężar, gdyż nie potrafił ustać w pionie. Ponownie przymknął oczy, licząc po cichutku do trzech. I kiedy poczuł, że jest w stanie stanąć, odsunął się od umywalki, ponownie patrząc na swoje ciało.

Duże, ciemne oczy, które przepełnione były nieodgadnionym bólem i smutkiem, wpatrywały się w jego odbicie. Jasnobrązowe włosy opadały na jego czoło, ledwo zakręcając brwi, przez to, że ostatnio zostały przycięte. Wolał mieć nieco dłuższe kosmyki, ale co mógł poradzić przeciew postulatom wytwórni?

Zjechał wzdłuż małego noska, zawieszając wzrok na policzkach. To była pierwsza rzecz,  której w sobie nie lubił — tych pulchnych poduszek powietrznych, które sprawiały, że wyglądał na okropnie pyzatego. Następne były usta, które według niego były za pełne, jak na mężczyznę. Wargi bruneta były bowiem mięciutkie i pełne, jednak on uważał, że tak mogły wyglądać amerykańskie modelki — nie on, dorosły przedstawiciel płci męskiej.

Barki miał nieszerokie, dlatego zawsze zazdrościł swoim przyjaciołom z Daegu. Przeleciał wzrokiem wzdłuż unoszącej się szybko klatki piersiowej i zaróżowionych sutków. Jego brzuch był idealnie płaski; czasy, gdy z zapałem chodził na siłownie dawno minęły. Czuł się zagubiony w swoim ciele — gdy tracił na wadze na rzecz dobrze wyrobionych mięśni brzucha, fani powtarzali mu, że tęsknią za jego pucułowatymi policzkami, zaś gdy ponownie odpuszczał sobie bardzo intensywne treningi, powtarzali z wyrzutami, że przytył, a jego ABS zniknął. 

Uważał, że jego ciało było nieidealne, złe, nieodpowiednie. Patrząc na swoich przyjaciół z zespołu, potrafił jedynie zazdrościć im idealnych sylwetek. 

Wcięcie w talii też było przecież o wiele zbyt widoczne. Jego sylwetka wymykała się spod męskich stereotypów — nie tylko jego ramiona były stosunkowo wąskie, ale i biodra szersze, niż te jego przyjaciół. Również i jego pośladki były pełne i jędrne, co czasem doprowadzało go do szału.

Odsunął się gwałtownie od lustra, opadając na ścianę, wzdłuż której się zsunął. Objął rękoma swoje nagie nogi, układając czoło na kolanach. Łzy poleciały z jego oczu, znacząc mokrą ścieżkę wzdłuż jego ud i wywołując niekontrolowane dreszcze.

Czemu nie mógł wyglądać jak jego przyjaciele z zespołu? Dlaczego nie mógł zakochać się w dziewczynie? Czemu musiał nienawidzić siebie?

Trząsł się, cicho łkając. Nienawidził siebie i swojego ciała, tego, jaki był i o czym myślał.

black & white || kookminWhere stories live. Discover now