another night

97 11 14
                                    

20.11.2020
z dedykacją dla bezczyn,
w dniu jej urodzin.

Wszystkiego najlepszego.



  Kolejna noc, gdy ciało przewraca się z boku na bok. Kolejna noc, gdy głowa huczy pod natłokiem myśli. Kolejna noc, gdy serce minimalnie acz nienaturalnie przyspiesza swoje bicie. Kolejna noc, kiedy to tabletki nasenne, których ostatnio zwykł nadużywać, nie mają ochoty zlitować się nad zmęczonym życiem miętowowłosym.
Min wzdycha głośno wstając, a następnie kieruje się na balkon.

Tej nocy niebo jest usłane miliardami małych błyszczących punkcików, lecz gdy spogląda na nie, zamiast ujrzeć właśnie gwiazdy, widzi jedynie pewną twarz, której to czarnowłosy właściciel już od jakiegoś czasu skutecznie mąci chłopakowi zarówno w głowie jak i w sercu. Ową twarz przyozdabia uśmiech, ten uśmiech, którego widok zapiera dech w piersi i co najważniejsze - jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla Yoongiego (o czym swoją drogą sam miętowowłosy nie ma zielonego pojęcia).

W prawej dłoni ściska telefon, przeszukując listę kontaktów. Ponownie wzdycha i nim się orientuje, już wciska zieloną słuchawkę pod tym konkretnym numerem.

— H-halo? — po kilku chwilach w słuchawce rozlega się zmęczony głos ewidentnie wyrwanego ze snu czarnowłosego, na którego dźwięk starszy momentalnie oddycha z ulgą, a jego rozszalałe nerwy nagle uspokajają się, a Yoongi do tej pory nie był świadom tego całego napięcia i niespokoju, jakie w nim panowały.

— Um... cześć, H-hoseok... przepraszam, że dzwonię o tak później porze...

— No co ty hyung?! Ależ nie ma hyung za co przepraszać! Mówiłem ci, że możesz dzwonić kiedy tylko zechcesz...— Jung stanowczo przerywa dalszą wypowiedź starszego.

Następuje chwila ciszy, podczas której Hoseok ma tę przyjemność słyszeć kilka głębokich i kilka płytkich, urywanych wdechów ze strony hyunga.

— Um... eee... ja... um... — rumieni się hyung jednocześnie będąc wdzięcznym wszystkim bogom (jeżeli jacykolwiek istnieją), że jego przyjaciel nie widzi go w tym momencie.

— Czy coś się hyungowi stało? — niepokoi się młodszy.

— Nie, nie! — wręcz piszczy do telefonu, co sprawia, że młodszy jeszcze bardziej się niepokoi — wszystko w porządku... ja po prostu... hmm... lubię cię, wiesz? — szepcze z trudem cicho. Min od dziecka miewa problemy z wyrażaniem własnych uczuć. Jego rodzice nie mieli zbyt wiele okazji słyszeć jak ten mówi im, że ich kocha. Oni sami również nie byli zbyt wylewni w stosunku do niego.

— Tak, wiem. — chichocze cicho młodszy, na co minowe serce gwałtownie przyśpiesza. Chciałby słuchać tego dźwięku codziennie. —Ja też lubię hyunga.
— Ale... ale... Hoseokie...— przerażony Min gwałtownie nabiera powietrza i zaczyna lekko drżeć. — Wiesz, ja... cię... lubię, ale tak lubię lu-lubię... -przerażony Yoongi z prędkością światła wciska czerwoną słuchawkę, czym połączenie zostaje zakończone i Min nie ma szans na usłyszenie hoseokowej reakcji, której to tak bardzo się obawia.

Hoseok chichocze cicho, po czym szybko zakłada pierwszą lepszą bluzę i w pośpiechu opuszcza swój dom. Chciał hyungowi odpowiedzieć, że też go "lubi lubi"

***

Jung zakrada się cicho do mimowego domu, którego to drzwi jak zwykle są otwarte. Zapytany o powód nie zamykania drzwi hyung, stwierdził, że nie ma żadnej różnicy, czy drzwi są otwarte, czy zamknięte oraz że nie posiada nic tak cennego, czego zniknięcia mógłby się obawiać.

Hoseok dobrze wie, gdzie o tej porze może przebywać jego hyung, dlatego też od razu ostrożnie, żeby tylko Yoongi nie zorientował się, że ma gościa, kieruje tam swoje kroki.

— Ja też hyunga kocham! — szepcze odrobinę za głośno, kiedy zastaje Mina skupionego na widoku bezchmurnego nocnego nieba.

Jego hyung podskakuje gwałtownie w miejscu, po czym szybko się odwraca.

— Ho-hobi... co... co ty tu r-robisz?!— piszczy, a jego twarz czerwienieje.

Chichoczący Hoseok zbliża się do hyunga, a z każdym jego krokiem minowe serce po prostu szaleje - co chwila gubi rytm, by w następnej sekundzie bić tak, jak gdyby Yoongi dosłownie przebiegł maraton. Sam Yoongi z każdym krokiem Junga ma co raz to większe trudności z oddcyhaniem - raz dusi się z powodu braku powietrza, a po chwili dosłowie dławi się jego nadmiarem.
A kiedy Koreańczyków dzielą tylko nic nieznaczące milimetry...

Czarnowłosy szybko i gwałtownie przyciąga miętowowłosego do siebie, którego serce momentalnie się zatrzymuje, by następnie o mało co nie połamać mu żeber w swoim szaleńczym tempie, pragnąc wyrwać się z jego klatki piersiowej, by pomknąć do jungowego serca i już na zawsze, nierozerwalnie się z nim złączyć.

— Um... ugh...— tylko tyle jest w stanie z siebie wydusić Yoongi. — Hobi... Hobi...

Miętowowłosy nigdy nie przepadał za dotykiem, czy bliskością innych ludzi, od zawsze cenił sobie przestrzeń osobistą, którą to Jung tak szybko przekroczył. Jednak ku swojemu zdziwieniu, Min nie odpycha od siebie młodszego, a wręcz przeciwnie - kiedy tylko mija chwilowy szok, również obejmuje Junga.

— Ja też cię kocham, Yoongi-hyung.— szepcze młodszy, kiedy odrywają się od siebie.

-Słucham?- starszy nie dowierza, że właśnie usłyszał to, co usłyszał, jednak czarnowłosy chichocze cicho w odpowiedzi i znów łączy ich usta w krótkim pocałunku.

A oni wtuleni w siebie i otuleni kocami, podziwiając gwieździste niebo i co jakiś czas posyłając sobie czułe, czasem ukradkowe spojrzenia, a czasem jakby ich spojrzenia się ze sobą zgrały, spędzają kolejną nieprzespaną noc, a księżyc i gwiazdy oddalone od siebie milionami kilometrów, zazdroszczą im ich bliskości i uczucia.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 20, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

s o p e   s h o t sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz