.Rozdział 1.

145 8 2
                                    

Jak codzień musiałam wstać godzinę wcześniej aby się przygotować. Niestety nie wstałam wcześniej aby się "pomalować" no chyba że rozumiem to jako umazanie się przez przypadkiem błotem, na samą myśl się zaśmiałam. Chwilę leżałam pod moją ciepłą kołderką ale w końcu było trzeba wstać nakarmić te moje niegrzeczne zwierzaki. W trybie natychmiastowym wstałam z łóżka, wręcz wyskoczyłam z niego, ja jak mam się za coś zabrać to od razu. Po co zostawiać coś na jutro jak można to zrobić teraz hm? Chyba jakoś tak szło to powiedzenie ale już nie pamiętam. Po wstaniu z jakże ciepłego łóżeczka podeszła do swojej szafy i ubrałam swoje ciuchy "robocze" czyli jakąś starą bluzkę i spodnie.

Po ubraniu się i spięciu moich włosów ruszyłam do stajni. Weszłam do niej i się rozejrzałam, moje koniki już wiedziały kto przyszedł do nich. Uśmiecham się pod nosem i zaczynam robić im pasze, przyznam szczerze, że to nie jest ciężkie, bo pewnie większość osób myśli, że to takie trudne i męczące ale to nieprawda. Mówią to najczęściej osoby które nigdy nie były na wsi. Po daniu koniom śniadania, ruszyłam do krówek i zrobiłam to samo. Moi dziadkowie mieli jeszcze kury ale oni wolą je sami karmić, do tej pory w sumie nie wiem czemu ale jak nie chcą mówić to nie chciałam się już dopytywać. Po skończeniu moihc porannych czynności poszłam się przebrać w czarne leginsy i białą bluzkę do tego, zwykły strój. Wzięłam do ręki moją ulubioną bluzę, była ona czarna w różowe kwiaty i ruszyłam do kuchni babci.

-Dzień dobry wszystkim!- zrobiłam wielki i optymistyczne wejście jak codziennie
-To co dzisiaj jemy?- usiadłam do stołu i popatrzyłam na babcie która coś smażyła

-Dzień dobry kochanie, jak widzę wyspana i dobrze- uśmiecha się babcia pod nosem po czym podaje mi jedzenie
-Dzisiaj są jajka sadzone i boczek moja kochana wnuczko-

-Szef kuchni się postarał jak widzę- śmieje się pod nosem i zaczynam jeść
-Dobra, a więc kilkanaście moich pytań, rodzice dzwonili i gdzie dziadek?- mówię to z pełnymi ustami, te pytania zadaje codziennie odkąd tutaj przyjechałam, muszę przyznać, że podejrzewam, że rodzice oddali mnie bo mnie nie chcieli, że byłam dla nich utrapieniem ale szczerze to nie przeszkadza mi to. Cieszę się, że wylądowałam u dziadków tutaj, a nie w jakimś domu dziecka.

-Dziadek poszedł ćwiczyć strzelanie z wiatrówki i rodzice się nie odzywali... Ale nie smuć się! Potem my możemy do nich zadzwonić kochanie- babcia jak zwykle stara się mnie pocieszyć mimo tego, że nie jestem smutna

-Rozumiem i nie musimy do nich dzwonić, jak nie chcą gadać to nie, co ich zmuszać, racja babcia?- babcia uśmiechnęła się pod nosem

-Racja skarbie, jednak to twoi rodzice. Miło by było gdybyś zamieniła z nimi kilka słów chociaż raz na dzień- mówi to mieszkając swoją kawę

-Wiem babuniu kochana, zadzwonię do nich jak wrócę ze szkoły dobrze?- uśmiechał się i kończę jeść

-Dobrze- babcia się uśmiecha
-Nie zmieniaj się moja kochana, pozostań moją kochaną, uroczą dziewczynką- babcia wiele razy mi to powtarza i za każdym razem w jej oczach są łzy. Po chwili przytulam ją

-Jasne, że się nie zmienię... Nie płacz już dobrze?- spoglądam na nią

-Dobrze-

-No... A więc co dzisiaj na śniadanie do szkoły mam?- babcia chciała juz odpowiedzieć ale do domu wszedł dziadek z papierosem w ustach

-Słysze, że mowa o jedzeniu! I to tak bezemnie?- dziadek jest takim śmieszkiem

-No niestety bez dziadka, dziadek wołał strzelać do puszek- uśmiechał się głupio

-Hahahaha to jest nasza kochana wnuczka. Muszę się wam pochwalić, że idzie mi coraz lepiej- dziadek odkłada broń na bok i siada przy stole paląc dalej papierosa

-To wspaniale! Ja nakarmiłam konie i krowy-

-Wiem o tym, widziałem- mówi uśmiechając się

-No to dobrze- patrzę na niego z uśmiechem, naprawdę się cieszę, że mam takich dziadków
-Będę się już powoli zbierać bo niedługo się lekcje zaczną i babcia masz już nie płakać- wzięłam to ręki kanapki które miałam przygotowane do szkoły

-Ja wcale nie płacze kochanie- mówi babcia

-Taaa jasne, a ja królowa Elżbieta- śmieje się pod nosem
-To życzę wam miłego dnia- przytulam babcie i dziadka po czym biegnę do pokoju po plecak
-Do zobaczenia!- krzyczę o wybiegam z domu, biorę swój rower i zaczynam jechać do szkoły. Jadę jakieś 15 minut, fajne jest to, że droga jest prosta i jest ona po części w lesie. Dla niektórych może to się wydawać straszne, ale dla mnie to jest piękne!

-Witam wspaniały dniu! Jadę aby stawić ci czoła hahah!- krzyknęłam z radością gdy wjechałam do tego lasu, jednak teraz czułam się dość nieswojo... Jakby ktoś był obok? Stanęłam na chwilę aby się rozejrzeć ale nikogo nie zauważyłam
-Dziwne... Ale nie ważne! Nie ważne kto to był to i tak tej osobie życzę miłego i spokojnego dnia!- wydarłam się chyba na pół lasu, dla pewności aby ta nieznajoma osoba mnie słyszała. Wsiadłam na rower z powrotem i pojechałam prosto do szkoły.

---------------------------------------------------------
I jak się podoba rozdział? Bo mam nadzieję, że się podoba. Niedługo pojawi się pewnie kolejny! Życzę wam miłej nocy, dnia czy co tam chcecie xD

◄Stalker x Reader► Czego oczy nie widzą temu sercu nie żalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz