Rozdział 6

787 35 8
                                    

-Coś nie tak?- zapytał z chrypką w głosie nieznajomy.

-Przepraszam, nie chciałam na ciebie wpaść. Spieszę się na lekcje, jestem nowa i nie chciałam źle wypaść w oczach nauczycieli.- Powiedziałam z nadzieją, że chłopak odpuści z racji tego, iż zostaliśmy sami na korytarzu. Tak się jednak nie stało.

-Posłuchaj skarbie.- Powiedział i popchnął mnie na ścianę tak, że jego jedna ręka była na wysokości mojej głowy, a druga na talii i dzieliły nas jedynie centymetry.- Nikogo nie interesuje, że jesteś tutaj nowa. Po prostu musisz uważać na takich jak ja, bo potem nieprzyjemności będziesz miała. Rozumiemy się?- Powiedział z szarmanckim uśmiechem.

-Rozumiem, a czy teraz możesz mnie puścić?

-Idź, ale pamiętaj, uważaj.

Ostatni wyraz wypowiedział cicho w moje ucho, a następnie odszedł.

Przez chwile stałam nieruchomo. Nie codziennie spotykały mnie takie sytuacje.

Po chwili jednak uspokoiłam się i podbiegłam pod klasę, gdzie od paru minut była prowadzona lekcja.

Wzięłam jeden głęboki wdech i otworzyłam drzwi do klasy. Moim oczom ukazał się dość młody mężczyzna, nauczyciel matematyki. Nie był jakiś nieziemsko przystojny, ale był trochę w moim typie. Jednak oczy całej klasy zostały skierowane w moją stronę.

-W czym mogę Ci pomóc, piękna? - wypowiedział mężczyzna po czym do mnie podszedł. Czemu powiedział do mnie piękna? To obleśne!

-Em, właściwie to w niczym. Jestem nowa w klasie i właśnie przyszłam na lekcje. - powiedziałam oschle.

-Och, nic mi o tym nie wiadomo, ale dobrze zapraszam. Usiądź... - rozejrzał się po klasie - Usiądź z Dove. - powiedział i złapał mnie w talii prowadząc na miejsce.

Od razu poczułam, że nie było to takie samo złapanie w talii, jak przez bruneta na korytarzu. Było takie delikatne, zero agresji w porównaniu z poprzednim.

Grzecznie podziękowałam i zajęłam miejsce obok ładnej, brązowookiej brunetki.

-Hej, jestem... - nie skończyłam.

-Nie bądź uległa Cristianowi. Dla własnego dobra i bezpieczeństwa. Dove jestem. - powiedziała, podając mi rękę.

-Rose.

****************************

Dzisiejszy dzień w szkole dobiega końca. Było naprawdę super! Poznałam wiele pozytywnych osób, ale nie widziałam cudnego bruneta od sytuacji na korytarzu. Martwiło mnie to trochę, jednak nie tak bardzo jak słowa Dove. Co miała na myśli mówiąc mi to?

Nie chcę teraz o tym myśleć, ponieważ szybko chcę wrócić do domu i wyszykować się na spotkanie z Mercy, które ustaliłyśmy na jednej z przerw.

Jednak ktoś musiał mi stanąć na drodze...


************************************************

HEEEEEEEJ!!! Wróciłam XD Krótki, ale jest!



I Need A HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz